Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Service
Temat: do tych co wrzeszczą "Ameryka go home" Gość portalu: lesio napisał(a): > Moze, droga Aniu, chodzi o obie wymienione przez Ciebie rzeczy? Nie widze tu > sprzecznosci. > Co do "placic, placic": Rozumiem, ze wedlug Ciebie USA powinno wykonczyc Izrael > > (swojego sojusznika), wspomoc Palestynczykow (swoich co najmniej oponentow), i > zaczac dbac o interesy krajow arabskich w miejsce swoich (pomijam, czy A wspolprace z krajami arabskimi, mogly przeciez USA, ulozyc sobie, do dzis przeciez z niektorymi krajami wspolpracuja. Widzisz Lesiu, wszyscy tu oburzaja sie na ludobojstwo Saddama, ale to co robi Sharon jest w porzadku, wiec moze bez obludy? A za co to niby Palestynczycy maja kochac USA?Za to, ze popieraja slepo wszystko co robi Izrael, bez przesady moze. Tia Izrael to wielki sojusznik USA, tylko dlaczego w Iraku ich, nie ma nie wiesz? Sojusznik od brania bezzwrotnych pozyczek. > Amerykanie dobrze pojmuja, co jest w ich interesie). No nie wiem, nie wiem, czy tak dobrze pojmuja.Jak na razie dostaja baty, konca wojny nie widac, korzysci amerykanski podatnik zadnych nie ma.Ale amerykanski podatnik widac glupi, wiec placi. Dlaczego ma placic za amerykansko izraelskie wojenki biedna Polska? Gdy pytam o korzysci, nikt ich nie umie wymienic, ale na sile krzycza, ze Polska ma zostac w Iraku. A tutaj anamy sie jak lyse konie wiec motywow latwo sie domyslic, takie same u pani Miriam jak i u Dankipani. Europa natomiast powinna > ograniczyc sie do "lip service" - na dowolny temat. W koncu wystarczajaco > trudne jest utworzenie zgodnego choru. > Jak zwykle - uklony. > PS. Chalabi "nie jest podejrzanym". Nie wiem o czym piszesz. Wiesz moze zamiast pisac to poczytaj od czasu do czasu, pozniej sie czepiaja , ze duzo cytuje, ale jak nie cytowac, jak polowa nie wie o czym pisze. Rewizja u kluczowego polityka irackiego Rezydencja Ahmeda Halabiego po rewizji MUHAMMED MUHEISEN AP Ahmed Szalabi przywódca Irackiego Kongresu Narodowego w 2002 roku LAWRENCE JACKSON AP ZOBACZ TAKŻE • Ostatni hiszpańscy żołnierze opuścili Irak (21-05-04, 08:33) • Kilkuset więźniów opuściło Abu Ghraib (21-05-04, 10:34) SERWISY ¤ Ostatnio w Iraku rps 20-05-2004, ostatnia aktualizacja 20-05-2004 18:24 Żołnierze USA i iraccy policjanci wkroczyli w czwartek do bagdadzkiej siedziby Ahmeda Szalabiego, członka irackiej Rady Zarządzającej Z biur Szalabiego i jego partii, Irackiego Kongresu Narodowego (INC) wyniesiono komputery, akta i inne wyposażenie. Szalabi nie został aresztowany, próbowano zatrzymać dwóch jego pracowników, ale nie było ich w biurze. Powód nalotu nie jest znany. Niewykluczone, że chodzi o defraudację funduszy. Szalabi został skazany za oszustwa finansowe w Jordanii, gdzie założył kiedyś bank, który zbankrutował. Może też chodzić o jego działalność polityczną. Szalabi był do niedawna faworytem Pentagonu, który widział w nim przywódcę Iraku po obaleniu Saddama. INC był główną organizacją opozycji irackiej, działającą od lat na emigracji, sam Szalabi spędził poza Irakiem prawie całe życie. W Iraku jest jednym z najmniej lubianych polityków. Do niedawna Pentagon płacił 340 tys. dol. miesięcznie na utrzymanie jego partii i za przekazywanie informacji wywiadowczych, te jednak okazały się "mało przydatne". Rzecznik INC Hajdar Musawi zarzucił Amerykanom chęć wywarcia nacisku na Szalabiego, który w ostatnim czasie krytycznie odnosi się do amerykańskich planów dotyczących przekazania władzy Irakijczyjkom 30 czerwca. Szalabi popadł w niełaskę, kiedy skrytykował specjalnego wysłannika ONZ w Iraku Lakhdara Brahimiego, który próbuje tworzyć nowy rząd tymczasowy Iraku. Po rewizji Szalabi oświadczył, że zrywa stosunki z władzami koalicyjnymi. Pozdrawiam. Temat: uwazajcie na oszustow z www.pobieraczek.pl !!!!!! Również posiadamy z chłopakiem konto na www.pobieraczek.pl. Od kilku dni z uwagą śledzę wszystkie wypowiedzi. Dziś po 4 rano na jego pocztę przyszła taka wiadomość: Szanowny Panie ..., Ze względu na nie wywiązanie się przez Pana do dzisiaj z zawartej z nami umowy z dnia 11.04.2009 będziemy zmuszeni wystąpić przeciwko Panu na drogę sądową w celu wyegzekwowania przysługujących nam wymagalnych należności. Na podstawie ustawy z dnia 18 lipca 2002 roku o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz. U. Nr 144 poz. 1204) doszło do zawarcia wiążącej obie strony umowy. Pozew przeciwko Panu zostanie skierowany do właściwego miejscowo sądu przez współpracującą z nami kancelarię prawną na podany przez Pana podczas zawierania umowy adres: ... Przypominamy, że podawanie fałszywych danych osobowych mających na celu wprowadzenie w błąd drugiej Strony umowy stanowi przestępstwo oszustwa zagrożone karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Jeżeli podczas rejestracji podali nam Państwo fałszywe dane osobowe (otrzymamy wtedy zwrot listu z pozwem) o popełnionym przestępstwie niezwłocznie zawiadomimy właściwe organy ścigania. Do identyfikacji posłuży nam adres IP, z którego nastąpiło zawarcie umowy oraz jej dokładny czas i data. Polscy usługodawcy internetowi mają obowiązek zapisywania, który z klientów o danej porze korzystał z danego adresu IP, właśnie na wypadek ewentualnych przestępstw lub wyłudzeń dokonanych przez klientów. Pana adres IP użyty podczas zawierania z nami umowy z dnia 11.04.2009 to ... . W związku z powyższym zastrzegamy sobie prawo do wykorzystania zgromadzonych o Panu danych w celu wyegzekwowania należności wynikającej z zawartej umowy oraz ewentualnego przekazania ich właściwym organom ścigania w przypadku podania fałszywych danych. Niniejszym pragniemy poinformować, że wyznaczamy Panu ostateczny termin na dobrowolną spłatę zaległości. Jeżeli usługa Pobieraczek5 nie zostanie opłacona w przeciągu 3 dni od dnia otrzymania tej wiadomości, wówczas zainicjujemy czynności prawne opisane wyżej, co wiązać się będzie dla Pana z dodatkowymi kosztami (sądowymi i windykacyjnymi) oraz w wypadku podania fałszywych danych zawiadomieniem właściwych organów ścigania i poniesieniem związanych z tym konsekwencji. Zaległą kwotę w wysokości 94,80 PLN należy zapłacić w ciągu 3 dni od dnia otrzymania niniejszej wiadomości. Istnieją dwa sposoby opłacenia należności: 1. Poprzez usługę Dotpay dostępną po zalogowaniu na stronie www.pobieraczek.pl (w prawym górnym rogu strony). Prosimy postępować zgodnie z instrukcją wyświetlaną na ekranie. 2. Poprzez przelew bankowy na następujące dane: Nazwa odbiorcy: Eller Service S.C. Numer rachunku: 36 1600 1303 0004 1002 2832 0150 Tytuł przelewu: ... W razie pytań prosimy o kontakt z biurem obsługi klienta pod adresem bok@pobieraczek.pl Z poważaniem, Zespół Pobieraczek.pl Temat: 25 najbogatszych emigrantów z polskim paszportem koniec ANDRZEJ KOLASA Stany Zjednoczone 40 mln USD Ma 55 lat. Do USA przyjechał z Nowego Targu w 1971 r. Przez kilka lat był mechanikiem w zakładach naprawczych wagonów kolejowych. W 1980 r. otworzył na południu Chicago niewielki sklepik (Andy's Deli), w którym sprzedawał produkowane przez siebie wędliny. Później kupił firmę Mikołajczyk Sausage, która jest dziś jednym z największych przedsiębiorstw mięsnych w Chicago. Właściciel trzech dużych sklepów delikatesowych, a także nowo powstałego supermarketu i restauracji. Od kilku lat zajmuje się działalnością developerską w Arizonie, gdzie kończy budowę osiedla 50 domów jednorodzinnych. WŁODZIMIERZ "WALTER" KOTABA Stany Zjednoczone 44 mln USD Lat 55. Na emigracji od ponad 35 lat. W końcu lat 70. przejął założone przez jego matkę biuro podróży w chicagowskim Jackowie i firmę wysyłkową Polamer. W ciągu kilku lat przekształcił je w największe polsko-amerykańskie przedsiębiorstwo spedycyjne i na wiele lat zmonopolizował wysyłanie paczek do Polski. Od ponad 15 lat jest właścicielem dużej stacji radiowej i założycielem profesjonalnej polskojęzycznej stacji telewizyjnej Polvision. W połowie lat 90. założył firmę Money Express zajmującą się wysyłaniem pieniędzy do Polski i innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Posiada nieruchomości w Stanach Zjednoczonych i Polsce, a także szwalnię. YOLA CZADERSKA-HAYEK Z RODZINĄ Stany Zjednoczone 42 mln USD Jest nieformalnym ambasadorem RP w Hollywood. W Stanach Zjednoczonych od 1979 r. Pisze książki, publikuje w polskiej prasie, współpracuje z Polskim Radiem i telewizją. Jest członkiem Hollywood Foreign Press Association, organizacji przyznającej Złote Globy, prestiżowe nagrody filmowe. Czaderska współzarządza aktywami rodziny, które pomnożyła dzięki wyobraźni i rozległym kontaktom w świecie show-biznesu. Państwo Haykowie są właścicielami kilku centrów handlowych, apartamentowców, akcji firmy prawniczej Pre-Paid Legal Services i pałacyku Belvedere w Hollywood, który był niegdyś rezydencją Rudolfa Valentino. ZDZISŁAW WÓJTOWICZ Stany Zjednoczone 40 mln USD Lat 45. Na emigracji od 20 lat. Po przyjeździe do USA osiedlił się w stanie New Jersey, gdzie wiódł dość skromne życie. W listopadzie 1994 r. wygrał na loterii 18,25 mln USD. Inwestuje w nieruchomości i papiery wartościowe. Dwa lata temu kupił dwa ośrodki wypoczynkowe w Polańczyku nad Soliną. Przez osiem lat podwoił wygraną. WŁADYSŁAW "WALLY" MULICA Stany Zjednoczone 30 mln USD Lat 44. Góral ze Starego Bystrego, przybył do USA na początku lat 80. Najpierw był kierowcą, potem dostawcą towarów do kilku polonijnych sklepów w Chicago. Pierwszy sklep otworzył w chicagowskim Jackowie pod koniec lat 80. Kilka lat później w pobliżu powstał Wally's Deli, pierwszy polski supermarket w Chicago, a potem minicentrum handlowe (Wally's Market) oraz hurtownia mięsa i wędlin. Mulica planuje otwarcie trzech kolejnych supermarketów, a także rozpoczęcie działalności poza Chicago. ANDRZEJ JAŃCZYK Stany Zjednoczone 22 mln USD Ma 51 lat. W Stanach Zjednoczonych przebywa od 1984 r. Jest właścicielem firmy budowlanej Nova Restoration, specjalizującej się w renowacji zabytkowych budowli na Manhattanie. Dwukrotnie otrzymał prestiżową Landmark Conservation Award. Jest jednym z nielicznych przedsiębiorców budowlanych w Nowym Jorku, którzy mogą sobie pozwolić na odrzucanie mniej ambitnych zleceń. Nova Restoration zatrudnia ponad 60 konserwatorów. Jańczyk inwestuje w nowojorskie nieruchomości, ma kilkadziesiąt apartamentowców. ARTUR ŁUKOWSKI Stany Zjednoczone 22 mln USD Lat 72, przyjechał do USA po wojnie. Zaczynał od pracy pomywacza w restauracji w stanie Indiana. Po dziesięciu latach został właścicielem dwóch dużych restauracji. W 1980 r. założył stację szybkiej wymiany oleju silnikowego w samochodach. Był to początek sieci Oil Express, która w najlepszym okresie skupiała ponad 70 stacji. Jej slogan brzmiał: "U nas na wymianę oleju nie będziesz czekać dłużej niż 10 minut". Większość stacji powstawała w systemie franchisingu, Łukowski jest właścicielem marki i sześciu stacji. Ma też kilka myjni samochodowych własnej konstrukcji, zaprojektowanych tak, by nie niszczyły lakieru. Dwa lata temu przekazał zarząd Oil Express inwestorom. Z powodzeniem spekuluje na giełdzie. Temat: USA krytykują Europę za genetycznie modyfikowan... Gość portalu: K.J napisał(a): > Gość portalu: Yarek napisał(a): > > > Brawo Europa, Tak trzymac. Niech amerykanie truja sie sami. > > ciekawe czy Mr. Bush je te gowno co sprzedaja w amerykanskich > > marketach, czy tez ma swoja farme z dobra zywnoscia. > > Cheers Yarek > > > Glód i bieda w USA > > W trakcie gdy rzad USA wydaje miliardy dolarów na prowadzenie wojny z Irakiem, > okolo 30 milionów ludzi w Stanach Zjednoczonych cierpi z powodu glodu, w tym 12 > > milionów to dzieci, mówi Anuradha Mittal, dyrektor Kalifornijskiego Instytutu > Polityki Rozwoju i Zywnosci. Oszacowano, ze 33 miliony mieszkanców Stanów > Zjednoczonych zyje w biedzie. Najnowsze dane Amerykanskiego Biura Spisu > Ludnosci mówia, ze dzieci, samotne matki i starsi ludzie sa w najwiekszym > niebezpieczenstwie cierpienia glodu. > > Proporcja biedy w USA podskoczyla do 11.7% w roku 2003, w porównaniu z 11.3% > poprzedniego roku, wsród czarnej ludnosci i mieszkanców pochodzacych z Ameryki > Lacinskiej te liczby sa prawie dwukrotnie wyzsze i te dwie grupy etniczne > cierpia najwiecej wsród mieszkanców USA z powodu glodu i ubóstwa, biorac pod > uwage caloksztalt ludnosci amerykanskiej. Administracja Busha wyda do 400 > miliardów US$ w roku 2003 na zbrojenie, a jedynie 16 miliardów US$ na opieke > spoleczna, powiedziala Mittal, która przeznaczyla wiele lat na analize > globalnych systemów rozprowadzania zywnosci. > > „To nie jest wojna z samym Irakiem. To jest równiez wojna z biednymi > Amerykanami. Oni chca oplacic ta wojne zabierajac pieniadze z opieki zdrowotnej > > i na wyksztalcenie dzieci”, mówi Mittal. „Stany Zjednoczone nie wyw > iazuja sie > ze swych obowiazków wobec Uniwersalnej Deklaracji Praw Czlowieka. Prawo do > wyzywienia, ubrania, wyksztalcenia, opieki zdrowotnej i pracy jest podstawym > prawem do zycia. Bieda, choroba i analfabetyzm podkopuja ludzka godnosc równie > efektywnie jak wojskowe dyktatury.” > > zródlo: InterPress Service Propaganga i falsz. Tu gdzie mieszkam (USA), kazdy kto nie moze pracowac dostaje zasilek. W tym jest m.in. tzw foodstamps czyli karta na zywnosc. W tym stanie gdzie mieszkam, jest to $150 na miesiac na osobe. Wierzcie mi to wystarczy aby nie byc glodnym. Tego typu programy biera sie z nadmiaru zywnosci w USA. Finansuje je przemysl rolniczy. Wychodza z zalozenia, ze lepiej ja rozdac za darmo niz mialaby sie zmarnowac. Poza tym, w niemal kazdym kosciele rozdaja darmowa zywnosc. W kazdym czasie, dostaniesz w kosciele puszki zywnosciowe i inne swierze zarcie. Ponadto w kazda sobote i niedziele koscioly na przemian organizuja obiady dla kazdego kto przyjdzie. Do tego dochodza darmowe obiady w hotelach w ktorych mozna jesc codziennie jedzenie przygotowane i nie zjedzone poprzedniego dnia. Wg prawa Amerykanskiego, jedzenie raz przyrzadzone nie moze byc sprzedane nastepnego dnia. Jest to bardzo regorystyczne prawo. Ten co pisze te wyzej cyt. brednie nie mieszka w Ameryce lub stara sie jej bardzo nieudolnie dowalic. Co do czystosci zywnosci amerykanskiej i jej jakosci nie moze sie rownac zaden kraj na swiecie. Tutaj oni (amerykanie) maja fijola na tym punkcie. A sami polacy, powinni ze wstydu chowac glowy, za to jak przygotowuja i sprzedaja zywnosc a nie wystepowac tu z krytyka panstw wyzej cywilizowanych. Oczywiscie polacy od b. dawna jedza zynosc modyfikowana genetycznie i bardzo ja lubia a nawet sie nia szczyca. Chocby polskie jablka. Pozdrowienia, JP Temat: Kropiwnicki jak George Bush... Ze stron UMŁ Misja do Lwowa 2003-12-01 W sobotę wróciła ze Lwowa delegacja łódzkich samorządowców, przedsiębiorców, przedstawicieli nauki i kultury. Gościli tam z dwudniową misją samorządowo- gospodarczą zorganizowaną przez Urząd Miasta Łódzi i Regionalną Izbę Gospodarczą. Łódzkiej delegacji przewodniczył prezydent miasta Jerzy Kropiwnicki, uczestniczyli w niej m.in. wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej Lidia Fido, wiceprezydent Włodzimierz Tomaszewski i dyrektor Biura Rozwoju Przedsiębiorczości i Miejsc Pracy Teresa Białecka-Krawczyk. Najważniejszym punktem w programie wizyty było podpisanie umowy pomiędzy miastami Lwów i Łódź, umowy o współpracy; samorządowej, gospodarczej, kulturalnej, oświatowej i naukowej. Umowę podpisali w piątek 28 XI, w ratuszu miejskim; prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki i mer Lwowa Lubomir Buniak. Chwilę później prezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Łodzi Witold Gerlicz podpisał z przewodniczącym Lwowskiej Izby Przemysłowo-Handlowej umowę o współpracy gospodarczej obu izb. Dzień wcześniej, wiceprezydent Łodzi Włodzimierz Tomaszewski otworzył w Muzeum Miejskim (Pałac Jana III Sobieskiego w rynku) wystawę firm regionu łódzkiego „Gospodarka Środka Polski”, w obecności konsula polskiego we Lwowie Janusza Jabłońskiego. Program wizyty obejmował także wizytę w przepięknym teatrze operowym z 1900 r. jednym z najpiekniejszych w Europie, porównywanym swoją wspaniałością architektoniczną do opery wiedeńskiej. Operę lwowską zaprojektował w stylu wiedeńskiego renesansu Polak Zygmunt Gorgolewski. Umowę o współpracy kulturalnej podpisał łódzki Teatr Nowy oraz lwowski Teatr „Waskrasienie”. Partnerskie kontakty naukowe (utrzymywane od lat) omawiała prorektor Uniwersytetu Łódzkiego prof. Eliza Małek, z ramienia Politechniki Łódzkiej rozmowom o wspópracy z Politechniką Lwowską przewodniczył rektor prof. Jan Krysiński. Rozmowy naukowe prowadzili również prorektorzy łódzkiej ASP i Uniwersytetu Medycznego. Biznes łódzki reprezentowały m.in. firmy: Varitex, Vera, Fako, ZWiK, Grupowa Oczyszczalnia Ścieków, MPK, Bombardier, Pafana, Międzynarodowe Targi Łódzkie, Bud-Inż, Prodex, Port Lotniczy „Lublinek”, Papier-service. Możliwości współpracy gospodarczej są ogromne, wiele firm z Łodzi ma już we Lwowie swoje przedstawicielstwa. Podczas konferencji prasowej zorganizowanej po podpisaniu umowy partnerskiej w ratuszu, dziennikarze lwowscy zainteresowani byli głównie: ułatwieniami w otrzymywaniu wiz do Polski przez obywateli ukraińskich, współpracą naukową i kulturalną oraz współpracą trójstronną Łódź-Lwów-Lyon. Polski konsulat (oblegany przez chętnych do otrzymania wiz do Polski) odwiedził wiceprezydent Włodzimierz Tomaszewski. Delegacja łódzka z Prezydentem Łodzi na czele złożyła wieniec na cmentarzu Orląt Lwowskich, Prezydent spotkał się także z biskupami dwóch lwowskich metropolii; rzymskokatolickiej i greckokatolickiej. Mer Lwowa przyjął zaproszenie do Łodzi, którą odwiedzi w maju 2004 r. Miasto Lwów podobnie jak Łódź nie posiada dużej rzeki. M.in. i z tego powodu „cierpi” na wielki brak wody, możliwości inwestycyjne są w tej dziedzinie na razie niewielkie, jakby pomoc ekonomiczna Unii Europejskiej wydaje się tu być bardzo wskazana, może pozyskanie środków odbędzie się za pośrednictwem Polski? Warto by się tym zainteresować, być może za pośrednictwem Łodzi inwestycje wodno-kanalizacyjne zostaną tam uruchomione. (Wojciech Grochowalski) www.uml.lodz.pl/indeksik.php3?menu2=1&zapytanie=1,05&poz=1&id=2024 pozdr. Temat: Warsztaty Gob Squad 4-11.07 Lodz Warsztaty Gob Squad 4-11.07 Lodz Warsztaty Gob Squad, 4-11.07.2005 Lodz, Polska Gob Squad to wyjatkowy, niezwykle popularny w Niemczech i Europie zespol artystow brytyjskich i niemieckich tworzacy performance, instalacje, filmy, spektakle wykorzystujacy nowe media i technologie. Gob Squad posluguje sie roznymi formami wyrazu, wystepuje glownie poza instytucjami artystycznymi prezentujac swe projekty w przestrzeni miejskiej, biurach, prywatnych domach, sklepach, hotelach i na stacjach kolejowych. W ostatnich latach grupa koncentrowala sie na pracy na bazie "Live Interactive Film", widowiskami, w ktorych publicznosc wchodzi w interakcje z aktorami dzieki projekcjom na zywo. Uczestnicy warsztatu wraz z aktorami z Gob Squad beda razem pracowac metoda "Live Interactive Film", eksperymentowac, poznawac slownik i narzedzia wypracowane przez grupe. Wiecej informacji o Gob Squad i warsztacie ponizej. Warsztat jest bezplatny, prowadzony w jez. angielskim. Uczestnicy pokrywaja koszty podrozy i zakwaterowania w Lodzi. Zapraszamy serdecznie rowniez osoby nie majace doswiadczenia teatralnego! Przeslij dalej! Więcej informacji: 0049-30-24721359 e-mail: info@gobsquad.com Gob Squad is a group of English and German artists who have been working collectively with performance, media and new technology since 1994. Gob Squad produces performances, installations, films, and live events. In our work pleasure and entertainment stand side by side with conceptual rigour and an uncompromising approach to artistic innovation. Gob Squad instinctively work in a variety of forms, making the framing of each project central to its artistic concerns. The company has always sought to produce and present its work outside of arts institutions, often siting its projects in urban environments such as offices, houses, shops, hotels and railway stations, as well as producing work for radio and internet broadcast and pieces for galleries and theatres. The work is fuelled by the collage and collision of a dizzying range of cultural sources. In the Gob Squad world “real life” is seen in the widescreen format of the latest Hollywood blockbuster, and the shiny, artificial surfaces of the digital world come to convey powerful emotions of longing and desire. Gob Squad’s work playfully looks at the construction of contemporary identity and the need for fantasy and spectacle in making sense of everyday life. Over the last few years the company has concentrated on developing “Live Interactive Film” in works such as “Room Service”, “Super Night Shot” and their most recent project “King Kong Club”. This has often involved a type of performance that is processed through the frame of video and involves direct contact to audience and members of the public. The 7 day workshop will share Gob Squads experience of making Live Film with the participants, allowing them to play with the tools and vocabulary that the company employs. The participants will be encouraged to think instinctively about images initially favouring visual and sensuous aesthetics before interpretation and analysis. The final phase of the workshop will take the theme of “wishes and desires” to encourage participants to produce their own set of short “Live Film” performances. The group is based in Berlin, Hamburg and Nottingham. Funded by Kulturstiftung des Bundes. Projekt w ramach festiwalu Czterech Kultur w Lodzi. www.gobsquad.com Temat: Szczecin okiem Warszawiaka ... mike102 napisał: > Gość portalu: Miki napisał(a): > > > Położenie Szczecina w Polsce jest peryferyjne - daleko wszędzie. Po > zniesieniu granic będzie dalej peryferyjne. Blisko macie do Berlina i chyba > tylko. Port > > b. blisko jest do berlina, blisko kopehagi, malmoe i calej scanii (najbogtszy > region szwecji), nawet do pragi jest blizej niz do stolicy. no i blisko nad > morze. dzieki systemowi autostrad to szybciej mozna do hannoveru czy hamburga > dojechac niz do stolicy. > wg mnie to z poznania wszedzie jest daleko. Do Berlina 275 km, Wsiawy 300 km, Szczecin około 240 km, Wrocław 170 km, Praga 430 KM, Gdańsk 330 KM, Łódź 240 km. Czyli położenie jak najlepsze. > > > podupada, roboty nie ma, > > port od lat utrzymuje obroty na tym samym poziomie, ostatnio nawet lekko > wzrastaja. w minionym roku zrealizowano 4 spore inwestycje na jego obszarze > > tak duże miasto opiera swoją egzystencję na jednej > > firmie (stocznia) - żadnej dywersyfikacji. > > ale bzdury! > w szczecinie sa 3 stocznie a nie jedna. ale poza portem wieksze zatrudnienie od > > stoczni daja tez PZM i Komfort. nonstop rosnie zatrudnienie w Sonion > Microtronic (juz ponad 1100 osob). pod szczecinem jest tez najwieksza fabryka > komputerow w polsce - Compaq/Vobis, warto tez wymienic skolwin, euroafrice, > gryf, zalom, drobimex, agryf, textil service, netto, unizeto, orad, epe (3 > ostatnie to wszystko IT), firmy logistyczne itd. itp. W porównaniu d Poznania to jest pryszcz. Ja tam zakładów drobiarskich nie wymieniam, czy jakiś tam dyskontów netto. A Vobis to nie fabryka, a montownia. Firmy logistycznej wielkości Raben Logistics, Schenker to u Was nie ma i nie będzie. O firmach IT wielkości Emax, czy Dom-Data nawet nie będę wspominał. Poza tym są dwie fabryki autobusów Solaris, lub Man - Szczecin ostatnio kupił kilka sztuk. O Glaxo- Wellcome też nie wspomnę - szkoda gadać. > > > Oj kiepsko widzę Wasze perpektywy > > rozwoju. Poznań, czy Wrocław grają już w innej lidze. Pozdr. > > ja raczej kiepsko widze perspektywy rozwoju poznania. daleko nie zajedziecie na > > montowniach skody i pawilonach wystawowych. to co sie liczy to IT, transport, > uslugi oraz biura projektowe, wlasna mysl techniczna, a tej za duzo u was nie > widac. podwykonawstwo to sie u was bedzie krecilo dopoki bedziecie mieli tak > niskie pensje jak macie. potem furki bedzie sie skrecac na ukrainie. > a formula targow w dobie internetu to juz sie dawno przezyla. widzimy to > zreszta po tragicznych wynikach finansowych TP. To nie jest montownia, tylko fabryka VW. W 2006 roku jej obroty wyniosą 2mld Euro. Skód nie montują w Poznaniu od roku. Za to jest produkowany nowy T5, a w przyszłym roku rusza produkcji nowego auta miejskiego VW (konkurent Kangoo, Partnera), który bedzie produkowany w tylko w Poznaniu. A zatrudnienie w VW Poznań wzroścnie do 5 tys. osób. Temat: No i po ptokach. US visas forever. No i po ptokach. US visas forever. No i po ptokach. Thank you, State Dept. and INS. Kwasniewski, Cimoszewicz i Pastusiak: 0 Immigration & Naturalization Service: 1 Najpiekniejsze jest: "Amerykanie zapewnili, że Polacy, którzy nie naruszają prawa USA, będą godnie traktowani - powiedział Skolimowski" Oczywiscie! Natomiast Polacy naruszajacy prawo USA, w tym imigracyjne, beda na lotniskach amerykanskich traktowani tak jak do tej pory, to znaczy tak jak wszyscy inni naruszjacy prawo amerykanskie. ==================== www.rzeczpospolita.pl/gazeta...._2.html Polska - USA Konsultacje konsularne Wizy i opłaty zostają Zniesienie amerykańskich wiz dla Polaków w najbliższym czasie jest raczej niemożliwe, podobnie jak zniesienie opłaty wizowej, która wynosi dziś 100 dolarów. To efekty - dla wielu Polaków na razie mało satysfakcjonujące - polsko-amerykańskich konsultacji, które zakończyły się wczoraj w Warszawie. Temat zniesienia wiz był poruszany, ale żadna konkretna ani nawet przybliżona data nie padła. - Polska musi najpierw spełnić kryteria ekonomiczne. Nie bez znaczenia jest też powodzenie walki z terroryzmem - tłumaczył po zakończeniu konsultacji Janusz Skolimowski, dyrektor Departamentu Konsularnego MSZ. Przypomniał, że zbyt wielu Polaków łamie przepisy wizowe, przedłuża pobyt w USA lub w ogóle nie wraca do kraju. Z tych powodów około 30 procent osób ubiegających się w Polsce o wizy otrzymuje decyzje odmowne. Tymczasem, aby bezwizowa podróż za ocean w ogóle była możliwa, liczba odmów nie powinna przekraczać 3 procent. Takie jest założenie amerykańskiego programu "Visa Waiver Program", z którego korzysta dziś 28 krajów świata (m. in. Francja, Wielka Brytania, a także Słowenia). Dzięki niemu obywatele tych krajów mogą przebywać w USA bez wiz nawet trzy miesiące, zarówno służbowo, jak i turystycznie. W najbliższym czasie prawdopodobnie nie uda się też uzyskać zniesienia opłat wizowych. - W tym względzie odpowiedź amerykańska nie była dla nas w pełni satysfakcjonująca. Nadal jednak będziemy prowadzić rozmowy w tej sprawie - powiedział Janusz Skolimowski. Amerykanie twierdzą bowiem, że tzw. opłata konsularna w wysokości 100 dolarów, którą muszą wpłacać wszyscy ubiegający się o wizę bez względu na to, czy ją dostaną, czy nie, została zatwierdzona przez Kongres USA i jest stosowana na całym świecie. Amerykanie zapewnili jednak, że Polacy zawracani do kraju nie będą źle traktowani na amerykańskich lotniskach. O takich przypadkach kilkakrotnie informowała polska prasa. - Mocno postawiliśmy sprawę traktowania naszych obywateli i cofania ich z granicy. Amerykanie zapewnili, że Polacy, którzy nie naruszają prawa USA, będą godnie traktowani - powiedział Skolimowski. Służyć temu miałoby m.in. przeniesienie biura Urzędu Imigracyjnego na warszawskie lotnisko. Szef polskiego MSZ Włodzimierz Cimoszewicz ma w tej sprawie wystosować list do sekretarza stanu USA Colina Powella i do szefa nowo powstającego departamentu ds. bezpieczeństwa narodowego Toma Ridge'a. KW- Z Temat: Współpraca PAIZ i Wrocławia - Kobierzyce? Współpraca PAIZ i Wrocławia - Kobierzyce? (...) Azjatyckich przedsiębiorców nie zraził do naszego kraju fakt, że koreański Hyundai/Kia zdecydował niedawno, że wybuduje swoją fabrykę samochodów na Słowacji, a nie w Polsce. Działka w Kobierzycach pod Wrocławiem, którą oferowaliśmy Koreańczykom, być może zostanie wniesiona do spółki, którą Wrocław chciałby zawiązać z PAIiIZ. Niedawno o takim planie wspominał wiceprezydent Wrocławia Sławomir Najnigier. (...) "Rzeczpospolita" Całość art: Potrzebne biura i działki Inwestycjami w Polsce interesuje się 20 dużych zagranicznych inwestorów. Z nieoficjalnych informacji "Rz" wynika, że znacząca grupa tych firm to przedsiębiorstwa z Azji. - Pracujemy obecnie nad około 20 projektami inwestycyjnymi dużych zagranicznych koncernów, z których połowa powinna rozstrzygnąć się w ciągu kilku miesięcy - poinformował dziennikarzy Andrzej Zdebski, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ). Większość zagranicznych inwestorów wybrała po dwie - trzy lokalizacje, które rozważają jako miejsce swoich inwestycji. Zdebski zaznaczył, że 5-6 projektów to inwestycje produkcyjne o wartości od 200 do 600 mln euro i zatrudnieniu od 500 do 2 tys. pracowników. Kolejne 16 planowanych przedsięwzięć związanych jest z usługami na potrzeby wielkich firm. Chodzi np. o centra księgowości, usługi informatyczne, zarządzanie personelem. Zatrudnienie w nich może znaleźć 12-16 tys. osób. Konkurencją dla Polski są państwa arabskie - Maroko, Algieria, Tunezja. Właśnie tam coraz częściej powstają inwestycje usługowe. Z nieoficjalnych informacji "Rz" wynika, że duża część zainteresowanych Polską firm pochodzi z Azji. W środę japońskie firmy Sumitomo Corporation i Toshiba Plant System & Services Corporation poinformowały, że zbadają możliwości odtworzenia mocy wysłużonej i nierentownej Elektrowni Halemba. Elektrownia należy do Południowego Koncernu Energetycznego (PKE). Japońskie firmy, przy współpracy Energoprojektu Katowice i Kopeksu, wykonają tzw. studium wykonalności odbudowy mocy elektrowni opierając się na japońskich technologiach i urządzeniach. Przedsięwzięcie jest finansowane przez Japan Bank for International Cooperation. Analizy zakończą się w czwartym kwartale 2004 r. Azjatyckich przedsiębiorców nie zraził do naszego kraju fakt, że koreański Hyundai/Kia zdecydował niedawno, że wybuduje swoją fabrykę samochodów na Słowacji, a nie w Polsce. Działka w Kobierzycach pod Wrocławiem, którą oferowaliśmy Koreańczykom, być może zostanie wniesiona do spółki, którą Wrocław chciałby zawiązać z PAIiIZ. Niedawno o takim planie wspominał wiceprezydent Wrocławia Sławomir Najnigier. Zdaniem szefa PAIiIZ największą przeszkodą dla zagranicznych inwestorów, którzy chcieliby świadczyć usługi w Polsce, jest brak odpowiednich powierzchni biurowych. - Dwie firmy są gotowe na wejście do Polski, ale nie ma dla nich oferty biurowej - powiedział prezes Zdebski. W jego ocenie brakuje także uzbrojonych działek o powierzchni 30-120 hektarów z mediami i wyjaśnionymi sprawami własnościowymi dla inwestorów przemysłowych. (PAP, inf. wł). m. p. www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040611/ekonomia/ekonomia_a_6.html Temat: Praca a karta pobytu Kasiu, dzieki za odpowiedz na watku o pracy we Francji. Oczywiscie, ze mozesz legalnie pracowac jako studentka, musisz jednak miec attestation provisoire de travail (do uzyskania - w Direction Departamentale du Travail et de l'Emploi). Najlepiej idz do CROUS-a w swoim miescie i zapytaj o szczegoly (w CROUS-ie mozna tez dostac rozne oferty pracy). Jestes affiliee do securite sociale czy masz jakies polskie ubezpieczenie? Ja tez pracowalam jako studentka programu Erasmus i nie mialam problemow ze znalezieniem pracy, podpisaniem legalnej umowy i uzyskaniem attestation. Pracowalam m.in. jako "au pair", potem jako kelnerka, sprzatalam jakies biura, pracowalam w sklepie z ciuchami w czasie wakacji... Zycze ci powodzenia. Na pewno dasz sobie rade. Ponizej wklejam wiarygodne informacje dotyczace pracy we Francji (studenci obcokrajowcy) - po francusku (z folderow CROUS-a, mam nadzieje, ze przepisalam bez bledow): Les boursiers de l'enseignement superieur peuvent travailler dans la limite de 380 euro par mois pendant l'annee universitaire et a temps plein pendant les vacances (Noel, fevrier, Paques, etc.). Vous etes etudiant titulaire d'un recepisse valable 3 mois ou d'un titre de sejour temporaire portant mention "Etudiant-Eleve" en cours de validite et etes inscrit dans un etablissement d'enseignement superieur ouvrant droit au regime de securite sociale des etudiants. Vous pouvez etre autorise a exercer une activite professionnelle a titre accesoire en France qui doit etre compatible avec la poursuite de vos etudes. Elle ne peut, par consequent, exceder: * 18 heures par semaine en CDD ou CDI. Pendant les vacances universitaires: pas plus de 3 mois consecutifs a temps complet en CDD. Cela est possible meme si vous avez travaille 18h/semaine pendant toute l'annee universitaire. * 850 heures sur l'annee civile, du 1er janvier au 31 decembre. En fin d'annee, les heures non consommees ne peuvent etre reportees a l'annee suivante. L'embauche est subordonnee a la possession d'une autorisation provisoire de travail delivree par la DDTE. Pour obtenir cette autorisation provisoire, il faut s'adresser au service de la main d'oeuvre etrangere de la DDTE de votre lieu de residence, une semaine avant de commencer la relation de travail, en vous munissant des pieces suivantes: - photocopie de la carte de sejour en cours de validite - photocopie de la carte d'etudiant de l'annee universitaire en cours - photocopie de la promesse d'embauche ou du contrat de travail. Ce document doit preciser: * le salaire horaire BRUT (jamais inferieur au SMIC), la fonction exercee, le nombre d'heures par semaine, les dates precises de l'activite, une enveloppe affranchie rendre: les autorisations de travail precedentes arrivees a expiration Les etudiants etrangers ne peuvent s'inscrire comme demandeurs d'emploi dans les ANPE ni beneficier de stages a la formation professionnelle. Il leur est cependant possible d'avoir acces aux offres non numerotees. I jeszcze info o kotrakcie: Les contrats de travail a duree determinee doivent inclure obligatoirement les mentions suivantes: - l'objet du contrat, la duree de celui-ci, l'indication du terme, la designation du poste ou de l'emploi occupe, le nom et la qualification du salarie remplace, le montant de la remuneration, la periode d'essai eventuelle, l'eventualite d'une clause de renouvellement I jeszcze pare linkow: www.cnous.fr/ namiary na CLOUS w Metzu (zapewne znasz, w razie czego tez wklejam): 42 Ile du Saulcy BP 587 57010 Metz Cedex1 i stronka: www.crous-nancy-metz.fr/ I adres do DDTE: MOSELLE 32 avenue André Malraux - 57046 METZ Cédex 01 Tel. 03 87 56 54 00 Temat: Nord-Ost Dokładnie wyglądało to tak: Najwyższa klauzula tajności Operacja poszukiwania zbrodniarzy wojennych w byłej Jugosławii została w kwaterze głównej NATO w Brukseli oznaczona najwyższą klauzulą tajności, a jej uczestnicy korzystają z najwyższych priorytetów, co oznacza bezwarunkową pomoc wszystkich jednostek sił pokojowych oraz możliwość występowania w ich mundurach (w razie takiej konieczności). Specjalny zespół Gromu korzysta z szyfrowanej łączności satelitarnej i ma pełną swobodę decydowania o użyciu broni. Dowiedzieliśmy się, że część komandosów Gromu prowadzi rozpoznanie, korzystając z baz polskich sił w byłej Jugosławii: kontyngentu policyjnego w Kosovskiej Mitrovicy i Prizren, Batalionu Polsko-Ukraińskiego w Rakaa (między Kacanikiem a Urosevacem), Nordycko-Polskiej Grupy Bojowej w miejscowości Doboj (w Bośni i Hercegowinie). Korzystają też z pomocy kwatery głównej KFOR w Pristinie. Tylko przez pierwszych pięć tygodni komandosi Gromu tworzyli wydzielony zespół przy polsko-ukraińskim batalionie w Kacaniku. Zbierali wówczas głównie informacje o osobach podejrzanych o popełnienie zbrodni wojennych w konflikcie macedońskim. Wedle naszych informacji, polscy żołnierze ustalili miejsce pobytu i zatrzymali sześć takich osób. Jest bardzo prawdopodobne, że staną one przed haskim trybunałem. Komandosi Gromu byli jednak przede wszystkim przygotowywani do ścigania zbrodniarzy wojennych poszukiwanych za przestępstwa popełnione w latach 1991-1995. Poza ujęciem Karadzicia postawiono im zadanie ustalenia miejsca pobytu i ewentualnego zatrzymania Dragana Gagovicia, Gojko Jankovicia, Janko Janjicia, Radomira Kovaca, Zorana Vukovicia, Dragoljuba Kunaraca, Radovana Stankovicia, Dragana Zelenovicia - Serbów oskarżonych o zbrodnie popełnione w regionie Foca w Bośni. Wspólnie z Brytyjczykami z SAS nasi komandosi rozpracowywali też Slobodana Milijkovicia, Blagoje Simicia, Milana Simicia, Miroslava Tadicia, Stevana Todorovicia i Simo Zaricia, oskarżonych o zbrodnie przeciwko bośniackim Muzułmanom i Chorwatom, dokonane podczas czystek etnicznych w Bosanskim Samacu. Obława na rzeźnika z Vukovaru Przed wyjazdem do Jugosławii grupa specjalna ćwiczyła w Bieszczadach, najbardziej przypominających tereny, na których mieli działać. O metodach stosowanych w tego typu akcjach rozmawialiśmy z dwoma komandosami Gromu, uczestnikami obławy - w czerwcu 1997 r. - na Slavko Dokmanovicia, serbskiego generała zwanego "rzeźnikiem z Vukovaru", ściganego przez trybunał w Hadze listem gończym za zamordowanie 260 Chorwatów. - "Rzeźnik" był wyjątkowo trudnym celem, bowiem przez całą dobę był pilnowany przez kilkunastu specjalnie wyszkolonych serbskich komandosów - opowiada jeden z naszych rozmówców. Obserwacja trwała dwie doby: w tym czasie ustalono, w jaki sposób i kiedy ochroniarze się zmieniają, kto dostarcza im pożywienie, jakiej używają broni. - Początkowo chcieliśmy zaatakować samochód Dok-manovicia. Obawialiśmy się jednak rozpętania strzelaniny. Przypuściliśmy więc szturm na kwaterę o czwartej rano, gdy ochrona jest najbardziej zmęczona - mówi podoficer Gromu. Unieszkodliwienie czterech osób czuwających na zewnątrz budynku zajęło "operatorom" Gromu dwanaście sekund. Następnie obezwładniono czterech strażników wewnątrz kwatery oraz piątkę śpiących. Nie padł ani jeden strzał. Obudzony Dokmanović długo nie mógł się zorientować, co się właściwie stało. Nasi rozmówcy nie chcą mówić, czy któryś z ochroniarzy "rzeźnika" zginął. - Istotne jest, by przeciwnik został wyeliminowany z walki, żeby nie mógł sięgnąć po broń czy zaatakować wręcz - opowiada żołnierz Gromu. W kilka godzin Dokmanovicia dostarczono do sztabu sił ONZ w Zagrzebiu. Nie oznaczało to wcale końca kłopotów. Kilka dni później serbscy żołnierze w odwecie wzięli zakładników - mieszkańców slawońskiej wioski Ilok - i zagrozili, że ich rozstrzelają, jeśli Dokmanović nie zostanie uwolniony. Ta sama ekipa, która ujęła "rzeźnika z Vukovaru", przygotowała plan ataku na Ilok. Doszło do gwałtownej kilkuminutowej strze-laniny na wzgórzu w pobliżu wioski. Nasi rozmówcy twierdzą, że nikt z ich kolegów wtedy nie zginął, chociaż byli ranni. Wedle Samuela Katza, amerykańskiego reportera wojennego, "operatorzy Gromu dosłownie zmietli przeciwników siłą ognia". Ustaliliśmy, że żaden serbski żołnierz nie przeżył ataku Polaków. Biuro prasowe KFOR nigdy nie ujawniło szczegółów operacji, a zachodnia prasa przypisywała ten wyczyn żołnierzom brytyjskiej Special Air Service bądź amerykańskiej jednostki Delta. - O takich wydarzeniach nie należy za dużo mówić ani tym bardziej się chwalić, bo bardzo utrudniłoby to prowadzenie następnych operacji. Mogę tylko powiedzieć, że pokazaliśmy zabójczą skuteczność - opowiada uczestnik tej akcji. Wprost 16 września 2001 Pozdrawiam Temat: Paryż - poszukuje lokum, pokoju, czegokolwiek Witam, Popytaj sie o kolokacje. Kolokacja zaczyna wchodzic w "uzytek" we Francji, zwlaszcza w Paryzu z powodu astronomicznych cen wynajmu mieszkan. Dla osoby z zagranicy jest trudno cos znalezc, bo "le proprio", "le tôlier", wymaga w przypadku studentow "gwaranta-poreczyciela", najchetniej rodzicow. Wiec agencje wynajmu "immobilier" mozesz sobie podarowac, gdyz tam wymagaja pelnego zestawu papierow. 1. Radze Ci zlozyc papiery do Cité International Universitaire de Paris (metro Porte d'Orléans lub stacja RER - Cité (juz nie pamietam czy "universitaire czy "international"hehe, dawno nie jezdze metrem) Zeby jednak dostac tam miejsce( Polacy maja pelne prawo skladac papiery), ale niestety Polska nie ma tam swojego "akademika", trzeba sie wiec bardzo starac. To staranie polega na tym, ze trzeba dzwonic co pare dni, pisac, zeby babki z sekretariattu stwierdzily, ze Ci NAPRAWDE zalezy. Pamietaj, ze w razie przyjecia, gdybys trafil do rezydencji, ktora jest w katastroficznym stanie (akademiki sa wlasnoscia panstw, a nie miasteczka uniwersyteckiego), kazdy akademik danej nacji ma obowiazek przyjac 15% osob innych narodowosci, wiec probuj sie przeniesc do lepszego akademika. 2. Oferty latwo jest znalezc w darmowym czasopismie "Fussac"(dla anglojezycznych). Mozne je znalezc np. w British Institute of Paris (University of London in Paris)=> w podziemiu w kafeterii:)), w American University of Paris, w ksiegarniach, pubach, kosciolach ang/amer. itp. W kosciolach amerykanskim i angielskim sa tez tablice z ogloszeniami, ale zwykle przeterminowane. 3. Sa napewno jakies "associations do colocatires" czy tym podobne, we wrzesniu (chyba?) sa organizowane targi kolokacji. 4. Na rue d'Assas (idac od Université Paris II, Fac de Droit w strone Palais Royal jest/bylo prywatne biuro z oglodzeniami wynajmu dla studentow. 5. Udaj sie do Twojego Crousu lub centralnego: www.crous-paris.fr/ ale z reguly nigdy nic nie maja. 6. Sprobuj w Cité Universitaire w Antony (stacja RER Antony), jest tam duze miasteczko uniwersteckie, niestety nic wiecej o nim nie wiem. 7. Na quai de la Garonne, nad samym kanalem de l'Ourcq w 19 dzielnicy jest nowe cité czy maison universitaire, moze warto zajrzec. 8. Jezli to wszytko nie wypali, pochodz po "conciergkach"(dozorczyniach) w 16, 17 dzielnicy),z reguly wiedza cos o "chambre de bonne" do wynajecia. 9. Odwiedz uniwerki, grandes écoles, studenci chetnie wymieniaja sie informacjami. 10. Kosciol polski ma czasem oferty z mieszkaniami. Nie wiem czy jeszcze stnieje Foyer de Jean-Paul II dla mezczyzn w Paryzu i Foyer w Cachon chyba?dla kobiet(w kazdym razie bylo takie gdzies niedaleko od Paryza na linii B RER w strone Bourg-la Reine)i w XVI dzielnicy dla kobiet, zapytaj sie w sekretariacie kosciola polskiego. 11. Poogladaj oferty meszkaniowe w gazetach "le Figaro", "Libération","Le Parisien"czy "Particulier à Particulier". www.pap.fr/ 12.Czasami mozna znalezc w ogloszeniach bardzo dobre lokum contre services. Nie sa to oferty au-pair! Za kilanascie godzin pracy/na tydzien typu : pomocy przy dzieciach, starszych osobach(taie prace sa teraz chetnie powiezane studentom plci meskiej), prowdzenie malego sekretariatu itp. mozna dostac darmowe studio, pokoj lub inne lokum. Trzeba jednak uwazac i dobrze ustalic, ile godzin pracy musialbys/musialabys wykonac, bo ze reguly na taka prace niechetnie podpisuja kontrakt, gdyz normlnie jest to praca, wiec jest legalny obowiazek wystawiania "fiche de paie", a osoby zatrudniajace takiego studenta/studentke powinni wiec dodatkowo oplacac ubezpieczenia SS i wszytkie inne obowiazkowe taksy, jak za normalnego pracownika na czesiowym etacie. Mozesz jednak wpasc na osoby super uczciwe, ktore podpisza kontrakt, wtedy wsztyko jasne. W kazdym razie powinno byc to duzo mniej pracy niz operka, ktora ma lokum, wikt, opierunek, carte orange i pare set euro za 30 godz. pracy tygodniowo. Moze w CIDJ maja informacje, jak przeliczac taka prace na lokum warte np.400 euro. Tam rowniez wisza oglodzenia na mieszkania dla studentow, ale zwykle nieaktualne /zajete. Na moj rozum, stawka za godzine pracy przy dzieciach to troche mniej niz 10 euro, czyli za lokum warte 400 euro, to ok. 10 godz pracy tygodniowo. www.cidj.com/ 11. Osatnia deska ratunku : Jezli masz juz n°telefonu we Francji, prozwieszaj masowooo ogloszenia w XV, XVI, XVII, ewentaualnie I, II, III,IV, V, VI VII, VIII dzielnicach i w Neuilly sur Seine. Niestety, znalezienie lokum w Paryzu dla studenta, to droga przez meke, zycze Ci naprawde powodzenia. Nie ograniczaj sie do jednej metody, gdyz dopuki nic oficjalnego nie podpisales, mozesz doznac przykrego rozczarowania. Proponuje Ci wziac juz dziaj sie za wszelkie sposby, a jezeli nic nie znalazlas/les rozpocznij ofensywe od 15 sierpnia, ludzie zaczynaja juz wracac z urlopow. Pozdrawiam nowaewa Temat: Cimoszewicz: Niech INS weźmie Okęcie w ajencję Cimoszewicz: Niech INS weźmie Okęcie w ajencję Proponuję rozwinąć ten pomysł: niech INS weźmie w ajencję wszystkie kontrole na Okęciu, przylotową też; z tym, że przestrzegaliby przy tym formalnie nadal obowiązującego amerykańskiego przepisu zakazującego wpuszczania byłych członków partii komunistycznych. W krótkim czasie uczyniłoby się wskutek tego w Polsce znacznie przyjemniej. Na sprawowanie na Okęciu kontroli wyjazdowej Polaków udajacych się do Stanów Zjednoczonych INS się naturalnie nie zgodzi, i słusznie: - po pierwsze, na JFK i O'Hare często odmawia się Polakom wjazdu do USA na podstawie znalezionych w ich bagażu przez United States Customs Service takich fantów jak narzędzia pracy, albo referencje od ostatnich pracodawców, w oczywisty sposób dowodzące intencji podjęcia nielegalnej pracy; w Polsce, funkcjonariusze INS nie mogliby dyrygować rewizjami waliz dokonywanymi przez polskich celników; - po drugie, INS potrzebna jest jak małpie brzytwa sytuacja, kiedy to na oczach kibicującej polskiej prasy i TV rozgrywałyby się na suwerennym terytorium RP bezustanne publiczne zawody w konkurencji "kto najlepiej przechytrzy głupich Jankesów", w dodatku w atmosferze solidarności narodowej pomiędzy polskimi gastarbeiterami, polską strażą graniczną, polskimi celnikami i polską prasą. To jest sytuacja dla INS nie do wygrania, więc po co mają grać? - po trzecie, INS nie wpuści się w idiotyczną sytuację, kiedy urzędnik Departamentu Stanu wydawałby komuś rano w ambasadzie wizę, a po południu INS odmawiałaby mu wejścia do samolotu, wystawiając się w ten sposób na ciągły nacisk polskich mediów bezustannie domagających sie od lokalnego biura INS wyjaśnień, dlaczego pozwolili odlecieć do Stanów Kowalskiemu a nie pozwolili Malinowskiemu. Prawo amerykańskie pozwala na odmowę wjazdu z praktycznie dowolnego powodu lub bez powodu, i Amerykanie nie mają żadnego powodu, by z egzekwowania swojego prawa według swojego własnego suwerennego uznania zrezygnować; - po czwarte, zakuwanie w kajdany i odsyłanie z powrotem przez Atlantyk spełnia rolę de facto kary i czynnika odstraszającego od przekrętów; odsyłanie do domu z Okęcia autobusem 175 nie spełnia tej funkcji; - po piąte, kto zapłaci za doprowadzenie na Okęcie bezpiecznych, szybkich łączy do kilkunastu amerykańskich baz danych, w tym kilku tajnych? Koszty tego byłyby kilku- do kilkunastomilionowe, plus kłopoty z ochroną tajności niektórych danych. - po szóste i najważniejsze, to Polacy mają się dostosować do amerykańskich przepisów, przestać pracować na czarno, i zacząć przestrzegać na terytorium USA prawa USA, a nie Amerykanie dostarczyć Polakom do domu środki komfortu moralnego pozwalające na łatwiejsze i przyjemniejsze lekceważenie przez nich amerykańskiego prawa bez obawy poważnych nieprzyjemności na amerykańskich lotniskach. Aha, a poza tym to opłaty wizowe są takie same dla wszystkich. W proporcji do przeciętnej płacy mieszkańca Burundi, te opłaty są jeszcze bardziej uciążliwe niż dla Polaków, a Burundi się jakoś nie domaga od Amerykanów nadzwyczajnych przywilejów. Na czym ma polegać wrodzona wyższość Polaka nad Burundyjczykiem? Na miejscu Powella zaproponowałbym Cimoszewiczowi, że Amerykanie spełnią jego prośbę kiedy powiedzmy 50% z około 70 000 nielegalnie przebywających w USA obywateli RP ochotniczo wróci do kraju, na znak dobrej woli Polski. Temat: Hostmark Oriental Resort - Sharm(*****) 27.07.2004 wrocilam z tego hotelu i chcialabym sie podzielic swoja opinia aby przede wszystkim ostudzic zapal ewentualnych turystow. Nie jestem ani specjalnie wymagajaca ani upierdliwa i szczerze mowiac z wakacji jestem zadowolona. Przede wszystki hotel zostal mi przydzielony przez biuro bo w Radisson Sas zabraklo miejsc (wybralam go ze wzgledu na rafe, ktora tam jest fantastyczna). Poza tym wedlug mnie hotel zasluguje na 4 gwiazdki a nie 5. 1. Architektura Wlasciwie zadna. Nic specjalnego. Klasyczny jednopietrowy kloc w ksztalcie podkowy, posordku ktorej znajdowal sie basen, ktorego wielkosc pozostawiala wiele do zyczenia. Tak jak jeden z przedmowcow zauwazylam, zjezdzalnia otwierana byla tylko wtedy kiedy komus sie chcialo czyli zadko i bez zadnej reguly. Lezakow nad basenem jakies 2 razy za malo ale i tak nie mialam tam ochoty lezec bo puszczano najbardziej tandetna muzyke swiata i to tak glosno, ze trzeba bylo kryzczec do siebie aby sie uslyszec. Do tego DJ kazda piosenke wylaczal w polowie albo wczesniej i puszczal nastepna, ktora znowu wylaczal itd. Na plaze szlo sie okolo 250 metrow (10 minut) ogrodem, ktory byl placem z zadka porosnietym roslina wyzsza niz do kolan wiec byla to niezla 'patelnia'. Do tego dochodzi fakt, ze na plazy nie ma WC i najblizsze znajdowalo sie kolo basenu tj. okolo 8 minut spacerem. W zwiazku z tym wiekszosc dzieci siusiala na piasek albo do morza (nie wiem co sie dzialo z grubszymi sprawami bo nie wyobrazam sobie 3 latka powstrzymujacego sie przez 8 minut i lecacego to WC...). Pokoje duze ale srednio zadbane. Malenka wanna z czesciowo zardzewialym prysznicem a do tego woda w kolorze cegly (nie lekko zolta lub pomaranczowa!). Oczywiscie czasami byla takze bezbarwna wiec moze sie czepiam. Obsluga Jest to najgorszy punkt tego hotelu. W tym hotelu panuje system wyludzania pieniedzy od turystow i obsluga wykonywala swoje obowiazki dopiero po zaplaceniu baksziszu. Jezeli wyludzanie nie dawalo rezultatow to jawnie cie oszukiwano. Panowie sprzatajacy pokoje robili to po lebkach, co zapewnie mialo wymusic bakszisz. Kiedy maz pozostawil papierosy w pokoju, sprzytacz wzial prawie wsyzstkie,zostawiajac mu jakies 2 ale wtedy nastapil przelom bo sprzatacz zaczal zakrecac butelki szamponu i innyh kosmetykow oraz ustawil je w rzadku (wczesniej udawalo mu sie sprzatac bez dotykania owych przedmiotow). Nastepnie mamy barmanow. Generalnie odkrylam 3 sposoby oszukiwania; 1.Poniewaz nie mialam wersji all inclusive kupowalam wszystko na rachunek 'na pokoj', ktory musialam podpisac. Po jakims czasie zorientowalam sie, ze nie wpisywano na rachunku totalu...po to aby pozniej moc dopisac jakies pozycje i tak czyniono. 2. Kolejny sposob to chamskie wpisywanie na rachunek sum z kosmosu. Raz moj maz podpisal taki rachunek i dopiero pozniej zorientowalismy sie, ze byl zawyzony a nastepnym razem po prostu skreslilam rachunek, na ktorym sumy byly absurdalne. 3. Ostatni sposob jaki zaobserwowalam rowniez prymitywny, polegal na oszukiwaniu na tym co otrzymywales; raz dostalam skwaszone wino w temperaturze herbaty a nastepnym razem kawe espresso w ilosci zakrywajacej dno (wtedy mnie przyznaje zatkalo). Jednak chyba najlepszym sposobem na wyludzanie pieniedzy bylo to co uprawial niejakie Mohamet, zajmujacy sie lezakami oraz recznikami. Otoz reczniki i lezaki byly za darmo ale pomyslowy kolega najlepsze miejscowki zakrywal recznikami rano jako zarezerwowanie a pozniej przyprowadzal zblakanch niemieckich turystow, ktorym oddawal te miejsca w zamian zn ekstra oplate 10 funtow. Ja z mezem nie korzystalam z jego uslug wiec nie mowil nam nawet dziendobry... Generalnie mialam wrazenie, ze oszustwo w tym hotelu bylo odgorna zasada/regula no i czulam sie jak na wojnie bo caly czas musialam miec sie na bacznosci. Jezeli chodzio room service to przychodzil albo nie w zaleznosci od szczescia no i wciskali lewe rachunki... Podczas obiadow musilama 5 raz zamawiac wode, zanim ja dostalam...Pewnie dlatego, ze nie dalam napiwku.... Jedzenie Codziennie to samo i niestety niesmacznie. Co piatek cos specjalnego ale ograniczalo sie to to 3 nowych potraw a reszta to samo. Poza tym do miasta daleko - okolo 40 minut. W poblizu hotelu zero sklepow, gdzie mozna by kupic np. sok pomaranczowy w kartonach wiekszych niz 200 mil i cenie nizszej noz 2 dolary - taki sprzedawano w hotelu. Poza tym samo centrum Naama Bay to tania wersja Las Vegas i szczerze mowiac w ogole mi sie to nie podobalo. Wole prawdziwe, male i brudne miastecka arabksie, ktore tak bardzo mi sie spodobaly w Tunezji (takze ludzie tam sa inni). Nie jestem nawet pewna czy wymienilam wszytskie zastrzezenia do tego hotelu ale zdecydowanie go nie polecam i to przede wszystkim ze wzgledu na obsluge. Temat: Newsletter 6 Logotec enterprise tez dobrze sobie radzi :) Firma jest rozpędzona, a rynek przychylny. To początek naszej ekspansji – zapowiada Logotec Enterprise Realizację tych planów spółka Logotec Enterprise, dostawca oprogramowania wspomagającego zarządzanie relacjami z klientem dla średnich i dużych przedsiębiorstw, rozpoczęła właśnie od przeprowadzki do nowej siedziby przy ul. Grabiszyńskiej i zagospodarowania biur o powierzchni ok. 300 mkw. To kolejna firma z wrocławskiego zagłębia internetowego. Trudny początek Logotec powstał w 2000 roku. Wchodzi w skład grupy Logotec Engineering SA, która jest właścicielem 95 proc. akcji wrocławskiej spółki. Grupa, mimo że działa na całym świecie, swoje korzenie ma w Mysłowicach. Tam jest jej centrala i tam powstają koncepcje oraz rozwiązania technologiczne wszystkich produktów informatycznych grupy. Ich sprzedażą na terenie Polski zajmuje się właśnie wrocławski Logotec Enterpise. Artur Górecki, wiceprezes zarządu Logotec Enterprise: – Nasz początek nie był łatwy. Systemy zarządzania relacjami z klientami, czyli CRM, nie były jeszcze w Polsce wypromowane, a w prasie pisało się o wielu nieudanych wdrożeniach. Mimo tego nic nie wskazywało na to, że rynek informatyczny w Polsce całkowicie się załamie. Ale tak właśnie się stało. Zespół Logotecu z początkowych ponad 20 osób stopniał o połowę, a czteroosobowy zarząd firmy w całości wywodzący się ze spółki TETA rozpoczął ostrą walkę o przetrwanie firmy. Artur Górecki: – Zaczęliśmy od budowania bazy klientów i kampanii informacyjnej na temat naszych produktów. Pierwsze wyniki tych działań spółka odczuła w 2002 roku. Jej przychody wyniosły wtedy ponad 1 mln 200 tys. zł. W kolejnym roku udało się osiągnąć przychód przekraczający 2 mln zł, a spółka odnotowała pierwsze zyski. W tym roku Logotec spodziewa się kolejnego wzrostu przychodów do ok. 4 mln zł. Artur Górecki: – Udało nam się zdobyć miejsce w czołówce w naszej branży i wg wyliczeń w 2003 roku byliśmy na drugim miejscu pod względem liczby sprzedanych systemów Logotec CRM9000 wśród średnich firm w Polsce. Jako polska firma jesteśmy liderem, a naszymi największymi konkurentami są wyłącznie spółki zagraniczne. Klientami Logotecu są m.in. Malborskie Zakłady Chemiczne Organika, Wix-Filtron z Gdyni, wrocławski Work-Service, Przedsiębiorstwo Budowy Kopalń PeBeKa z Lubina, Ursa Polska i Kärcher Poland. Spółka zrealizowała dla nich projekty obejmujące od kilku do kilkudziesięciu stanowisk komputerowych. Większe zyski, większy zespół Co pomogło Logotecowi przełamać kryzys? Artur Górecki: – Po pierwsze skończył się kryzys gospodarczy i firmy mają pieniądze na inwestowanie w informatykę. Pomogły nam także fundusze europejskie, które firmy pozyskują na wdrożenia. Zrealizowaliśmy osiem dużych projektów, na które nasi klienci zdobyli fundusze z PHARE 2000. Jednak nie w funduszach UE Logotec widzi szansę dla siebie. Jak twierdzą jej szefowie, najważniejsze jest, że wiedza o systemach CRM poszła do przodu i teraz wiele firm po prostu zdaje sobie sprawę z korzyści, jakie one dają. Artur Górecki: – Rynek jest nasycony systemami CRM tylko w ok. 8 proc. Obserwujemy taką tendencję, że te produkty kupują głównie liderzy rynkowi w swoich branżach. Wkrótce powinni pojawić się ich naśladowcy, a wraz z tym zjawiskiem liczymy na wzrost naszych przychodów. Jak szacuje, spółka liczy na wzrost przychodów o kilkadziesiąt procent co roku. Nie wyklucza także, że rozbuduje zespół. W tej chwili zatrudnia 23 osoby, m.in. handlowców, telemarketerów, informatyków i programistów. Swoją ekspansję planuje w tej chwili głównie w Polsce, ale w przyszłości nie wyklucza także wejścia na rynek w Czechach i na Słowacji. Czy w realizacji takich celów pomaga to, że Wrocław jest silnym ośrodkiem firm z branży IT? Artur Górecki: – Z jednej strony we Wrocławiu jest łatwy dostęp do bardzo dobrze wyszkolonej kadry, ale z drugiej rozwinięta branża sprawia, że pracownicy mogą przechodzić z jednej firmy do drugiej. Ale jak na razie, rynek pracy we Wrocławiu pod tym względem jest znacznie bardziej stabilny niż w Warszawie. Na szczęście. Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 171 rezultatów • 1, 2, 3 |