Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro sprzedaży mieszkań
Temat: 40 pomysłów na biznes Witam, Gość portalu: pipero napisał(a): > oczywiscie, dziekuje, pomysl dobry, > skuteczny marketingowo ( mam na mysli free e-books ). z pewnoscia za tym lezy > jakas ciekawa strategia. Z pewnością :-) część odpowiedzi sam Pan już sobie udzielił, ponieważ: wrzucilem sobie strone do favorites. - i ot m.in. chodziło :-) > pozdrowienia > jarrek@rogers.com a co do prawdziwych malkontentów: wiem o pewnej firmie która jest do sprzedania. Nie wnikajmy na razie w branżę - nie jest to aż tak istotne. Każdy z Was który to czyta, poradziłby sobie z prowadzeniem jej, ponieważ jedynymi praktycznymi umiejętnościami niezbędnymi do jej prowadzenia jest... obsługa komputera. Do prowadzenia tej firmy wystarczy jedna osoba. Firma działa na rynku od 6 lat. Jest - a jakże - dochodowa: co miesiąc po odliczeniu kosztów zostaje 5-6 tysięcy złotych. Może nie jest to oszałamiająca suma, ale zawsze. Tym bardziej że można zatrudnić jednego pracownika, który sam będzie wszystko robił, a właściciel ograniczy się do pobierania zysku (czyli jakieś 4-5 tysięcy tylko za to, że jesteś właścicielem). Obecny właściciel chce ją sprzedać z powodów osobistych (poznał TĘ JEDYNĄ która mieszka w Anglii - no i chce się tam przeprowadzić, natomiast "zdalnie" tej firmy prowadzić za bardzo nie może, pomijam fakt że "pańskie oko konia tuczy, to jednak przynajmniej raz na 1-2 miesiące wypadało by do firmy zajrzeć, ze względu na względy). Jeżeli chcecie kupić tę firmę - wystarczy przyjść, wyłożyć pieniądze - i od jutra możecie działać (kwestia zmiany najemcy lokalu, itp. zajmie jeden dzień, firma działa na zasadzie osoby prowadzącej działalność gospodarczą - więc "odpadają" problemy związane ze sprzedażą jako taką, udziałowcami, itp.). Pytanie: ile dacie za "gotową" firmę (z klientami, lokalem, wyposażeniem, ugruntowaną pozycją na rynku, ba - z przeszkolonym pracownikiem nawet + biurem rachunkowym które prowadzi daną firmę - zero własnej pracy "przygotowawczej") która przynosi miesięcznie 5-6 tysięcy złotych dochodu? Konkretne propozycje (czyli ILE ZŁOTYCH POLSKICH) proszę składać TUTAJ. Pośmiejemy się wszyscy. A jeżeli tak się zdarzy, że kwota będzie "do rzeczy" - przekażę namiary "oferenta" właścicielowi, wtedy uzgodnią Państwo szczegóły. Pozdrawiam Piotr Słotwiński www.obywatel.com Temat: Pekao Development - Jarzębiny Witam! > Wiadomo mi, ze na niej ma byc droga dojazdowa. Nie bardzo wiadomo, kto ma ja > budowac. Teoretycznie gmina, ale mowia w biurze, ze jak nie gmina to PD. Wydaje mi się, że gmina jest odpowiedzialna za zbudownie drogi od ul pileckiego. Pewnie między blokami też gmina powinna zabudować drogę, ale nie sądze że developer będzie oglądał się na gminę. Szybciej sam zbuduje drogę, żeby móc dostać odbiór inwestycji. > Poza tym jest kilku wlascicieli Nieruchomosci II, a poza tym Nieruchomosc II > prawdopodobnie tez jest obciazona hipoteka Rzeczywiście Nieruchomość II ma kilku współwłaścicieli. Wynika to z tego, iż każdy kto kupował w tamtym miejscu działkę po inwestycję musiał nabyć jakieś udziały w terenie przeznaczonym na wspólne drogi dojazdowe. Nawet jak PD wykreśli swoje obciążenia to i tak pozostaną obciążenia innych. Z tego co wiem, liczba udziałow należących do PD w Nieruchomości II wynosi ok. 5401 z czego 250 jest obciążonych jakimiś wierzytelnościami. Stanowi to 5%. Nieruchomość II w planie zagospodarowanie przeznaczona jest po drogę i teren rekracyjny. Nawet jeśli ktoś by wszedł w posiadanie udziałów w tej działce, to przecież nie postawi na środku warzywniaka. Celem PD jest przekazanie Nieruchomości II gminie. > Ja widze w tej drodze podstawowe zagrozenie co do terminowosci. Trudno się z Tobą nie zgodzić. Fizyczny brak drogi pewnie opóźni oddanie inwestycji, ale zawsze może powstać droga zastępcza. Deweloperowi zależy na jak najszybszym przekazaniu inwestycji. > W umowie mam tylko zapis, ze termin podpisania umowy sprzedazy > moze sie przesunac z przyczyn niezaleznych od PD Standardowy zapis. Nikt Ci nie zagwarantuje, że zima nie będzie trwała rekordow długo, że każdy z urzędników zrobi wszystko po Twojej myśli, itd. Pocztaj umowy inny, wszędzie są takie zapisy. > Czy mam skakac na glowke do nieznanej wody? Nawet o tym nie myśl ;) Ale jeśli chcesz kupić mieszkanie na rynku pierwotnym, to jak kiedyś określił to jeden z forumowiczów: "dziś podpisałem umowę i od jutra nie śpię". Niestety, Polska to strasznie dziki kraj. Dla mnie najważniejsze jest aby Nieruchomość I była wolna od obciążeń. Spłata wierzytelności wg dzisiejszej rozmowy z prawnikiem nastąpi do końca stycznia. Mają dużo problemów z PKO BP, ale sprawa ma się już ku końcowi. Po za tym, masz to zagwarantowane w umowie. Pozdrawiam Tomczor PS Jak się gdzieś pomyliłem to niech mnie ktoś poprawi. Temat: CZARNA LISTA firm DEVELOPERSKICH 27.11.06 Nr 276 Rzeczpospolita NASZE INTERWENCJE PEKAO PIRELLI REAL ESTATE Klienci wciąż bez umów przedwstępnych Ceny mieszkań nieznane Ile będą kosztować mieszkania w wieżowcu przy ul. Okopowej, który wznosi Pekao Pirelli Real Estate? Nie wiadomo, mimo że klienci podpisywali umowy rezerwacyjne ponad rok temu. Wiadomo jedynie, że ceny będą wyższe, niż obiecywano Ile będą kosztować mieszkania przy Okopowej - wyjaśni się dopiero w grudniu KUBA KAMIŃSKI Miało być pięknie. Wymarzone, luksusowe mieszkanie w kaskadowym wysokościowcu u zbiegu ul. Anielewicza i Okopowej w Warszawie. Umowy rezerwacyjne z chętnymi do zamieszkania w budynku wznoszonym przez Pekao Pirelli Real Estate ( PPRE) zaczęto podpisywać latem 2005 roku. Mieszkania kosztować miały 5,3 tys. zł za mkw. Do dziś jednak klientom nie przedstawiono umów przedwstępnych, chociaż rezerwacyjne już dawno wygasły. - Nikt nie chce nam powiedzieć, ile tak naprawdę będą kosztowały zarezerwowane mieszkania - mówią rozżalenie klienci PPRE. Historia, jakich dziesiątki Jeden z klientów PPRE lokal przy ul. Okopowej zarezerwował w sierpniu ubiegłego roku. - Umowę przedwstępną mieliśmy podpisać w ciągu miesiąca - opowiada nasz czytelnik (nazwisko do wiadomości redakcji). - Deweloper już po rozpoczęciu robót zmienił jednak projekt architektoniczny wieżowca i wystąpił o zamienne pozwolenie na budowę - przypomina klient PPRE. Niedoszły właściciel mieszkania przy ul. Okopowej podkreśla, że deweloper poinformował klientów, że w ratuszu przedłużają się procedury związane z wydaniem zamiennego pozwolenia na budowę. - Ale zapewniano nas, że nie będzie to miało wpływu ani na ceny, ani na warunki umowy - twierdzą klienci PPRE. - Jeszcze w czerwcu tego roku obiecywano, że umowy zostaną podpisane lada dzień, a ceny się nie zmienią - przypominają. Klienci zaczęli się niepokoić dopiero na początku lipca. Deweloper po raz kolejny przesunął termin podpisywania umów przedwstępnych - tym razem na koniec miesiąca. - Ale jednocześnie zastrzegł, że stanie się tak tylko pod warunkiem, że otrzyma nowe pozwolenie budowlane - przypominają klienci PPRE. - W przeciwnym razie umowy rezerwacyjne miały wygasnąć. I wygasły, mimo że pozwolenie na budowę miasto wydało już 5 lipca. Ale deweloper zastrzegł wtedy, że nie jest ono prawomocne. Ceny preferencyjne, czyli jakie Pozwolenie na budowę uprawomocniło się 31 października. Ale ci, którzy wciąż są zainteresowani mieszkaniem przy ul. Okopowej, nadal nie wiedzą, ile będzie ono kosztować. - Umowy przedwstępne będą zawierane po finalnym podsumowaniu ostatecznych kosztów, jakie musieliśmy ponieść w związku z opóźnieniem - tłumaczy Ryszard Danielewicz, prezes PPRE i jednocześnie prezes spółki Nowe Ogrody, realizującej inwestycję przy Okopowej. - Nowe warunki będą znane na początku grudnia, o czym będziemy informować pisemnie klientów, którzy podpisali z nami rezerwacje, czyli jednostronne oświadczenie o zainteresowaniu inwestycją - dodaje prezes. I zapewnia, że dla tej grupy klientów oferta cenowa zostanie przygotowana jako preferencyjna. - Będzie niższa niż ceny rynkowe - twierdzi Ryszard Danielewicz. Inwestor zapewnia także, że ci klienci mają zagwarantowane prawo pierwokupu wcześniej zarezerwowanych mieszkań. Dziś wiadomo, że ceny na pewno się zmienią. A co z deklaracjami? Przypomnijmy, że na początku lipca pracownica biura sprzedaży spółki twierdziła na łamach " Rz", że ceny będą utrzymane. - Nigdy nie zapewnialiśmy, że ceny mieszkań nie ulegną zmianie. Zmiany są niestety konieczne i wynikają wyłącznie z opóźnień w wydaniu uprawomocnionego zamiennego pozwolenia na budowę; związane są np. z kosztami utrzymania budowy - twierdzi tymczasem Ryszard Danielewicz. - Do 31 października nie wiedzieliśmy, kiedy pozwolenie ostatecznie się uprawomocni, a co za tym idzie, kiedy będziemy mogli kontynuować budowę. W takiej sytuacji deklarowanie jakichkolwiek cen nie było możliwe - dodaje. Jeden z klientów PPRE podkreśla tymczasem, że tłumaczenia dewelopera są niezadowalające. - Inwestycja ruszyła na mocy starego pozwolenia na budowę w kwietniu - mówi nasz czytelnik. - I szła pełną parą aż do momentu, gdy budynek osiągnął wysokość, od której miały zacząć się zmiany architektoniczne. I dopiero wtedy deweloper mógł mówić, że czeka na zatwierdzenie projektu budowlanego. Przestój na placu robót trwał nie więcej niż trzy tygodnie. I to te tygodnie mają decydować o podwyżkach cen? - pada pytanie. Aneta Gawrońska ________________________________________ Temat: [Poznań] Problemy mieszkańców Polanki z tramwajami [Poznań] Problemy mieszkańców Polanki z tramwajami - Kupując mieszkania, wiedzieliśmy, że tędy jeździ tramwaj, ale nie przypuszczaliśmy, że aż tak hałasuje - narzekają mieszkańcy, którzy wprowadzili się do nowego budynku na os. Polanka. Po pomoc zwrócili się do MPK i firmy, od której kupili mieszkania Budzą się codziennie o godz. 4.32, bo wtedy przed ich blokiem jedzie pierwszy tramwaj. - Potem trudno już zasnąć, tramwaje jeżdżą co chwilę - mówi jeden z mieszkańców. Jak dotąd, do nowego budynku stojącego najbliżej trasy tramwajowej (ok. 30 m) biegnącej do os. Lecha wprowadziło się ok. 20 rodzin. Z dnia na dzień będzie ich jednak przybywać, bo w bloku jest 200 mieszkań. Wszyscy, którzy mają mieszkania z oknami wychodzącymi na tory, narzekają na hałas, jaki powodują przejeżdżające tramwaje. - Nie pomagają nawet zamknięte okna - mówią. Stare tory, duży hałas Mieszkańcy nie winią nikogo za problem, z jakim przyszło im żyć, lecz szukają rozwiązania. Wymiana okien na bardziej dźwiękoszczelne, ekran akustyczny, modernizacja torowiska - to niektóre z pomysłów, jakie przychodzą im do głowy. W sprawie hałasu nawiązali już kontakt z MPK. - Zdaję sobie sprawę, że tramwaje są dla nich uciążliwe, ale przecież tory powstały wiele lat wcześniej niż budynki mieszkalne - mówi Jan Firlik, dyrektor pionu tramwajów w MPK. - Wówczas budowano je inną technologią niż dziś, stąd i hałas tramwajów jest większy. Zgodnie z sugestią mieszkańców nakazaliśmy jednak motorniczym zwalniać przed powodującym największy hałas przejazdem przez poprzeczną ulicę, ale zwolnić ruchu na całym odcinku wzdłuż osiedla nie możemy. Musimy brać pod uwagę potrzeby pasażerów, którzy chcą się szybko przemieszczać - dodaje. Na pocieszenie dyrektor Firlik zapowiada modernizację trasy tramwajowej od skrzyżowania ul. Kórnickiej i Jana Pawła II w ramach budowy trasy z os. Lecha na Franowo. - W przyszłym roku to nierealne, ale w 2007 r. już tak - mówi. Zmierzą decybele Mieszkańcy zwrócili się też do firmy Ataner, która zbudowała osiedle na Polance. W liście do prezesa Ryszarda Szulca piszą: "W momencie podejmowania decyzji o zakupie mieszkania, każdy z mieszkańców dopuszczał pewien poziom hałasu związany z bliskością linii tramwajowej. To, co obecnie słychać w mieszkaniu od godziny 4.30 rano do 23.00 wieczorem to koszmar! W tych mieszkaniach nie da się normalnie funkcjonować. (...) W momencie zakupu mieszkań zostaliśmy zapewnieni przez obsługę biura sprzedaży Atanera, że budynki będą odpowiednio wyciszone. Niestety, nie założono nam jednak dźwiękoszczelnych szyb, które przynajmniej w niewielkim stopniu poprawiłyby nam warunki bytowania". - Nasze budynki spełniają wszystkie normy i parametry - twierdzi Ryszard Szulc, prezes Atanera. - To nie tak, że mieszkania są źle wykonane, to źródło hałasu jest tu problemem i je trzeba wyeliminować. Jestem przekonany, że tramwaje przekraczają dopuszczalne normy hałasu w terenie zabudowanym, czyli 50 decybeli w nocy i 60 decybeli za dnia. Dlatego w ciągu 10 dni wykonamy badania akustyczne i na ich podstawie będziemy wymagać od MPK przestrzegania norm. Druga sprawa to zapowiadana na pierwszą połowę 2007 r. modernizacja trasy. Może udałoby się jakoś przyspieszyć ten termin? - zastanawia się prezes. miasta.gazeta.pl/poznan/1,36001,2945220.html Temat: Wybory. Pomoc dla wspólnot mieszkaniowych Wybory. Pomoc dla wspólnot mieszkaniowych Mam zaszczyt zawiadomić, że kandyduję do Rady m.st. Warszawy z dzielnicy ŚRÓDMIEŚCIE lista (nr 11) Komitetu Wyborczego JULII PITERY, poz. 2 2. Witold Stanisław KALINOWSKI 1967-1989 pracownik naukowy Polskiej Akademii Nauk od 1989 r. dziennikarz, publicysta, tłumacz Ekspert Stowarzyszenia „Wspólnota Mieszkaniowa”. Od 8 lat udziela bezpłatnie porad właścicielom mieszkań i członkom spółdzielni mieszkaniowych. tel. 0 501 514 786 Chcesz wiedzieć więcej ? Dyżuruję w punktach konsultacyjnych w ŚRÓDMIEŚCIU: poniedziałek 17.00-19.00 Nowowiejska 28 wtorek 15.00-17.00 Wspólna 35 m 5 środa 15.00-17.00 Wspólna 35 m 5 czwartek 17.00-19.00 Nowowiejska 28 piątek 15.00-17.00 Wspólna 35 m 5 POMOC DLA WSPÓLNOT MIESZKANIOWYCH W programie wyborczym Komitetu JULII PITERY wiele uwagi poświęcono sprawom wspólnot mieszkaniowych. Oto najważniejsze elementy tego programu: 1. Utworzymy przy Zarządzie Miasta biuro informacyjno-interwencyjne dla wspólnot mieszkaniowych. Ustawy dają właścicielom mieszkań - zrzeszonym we wspólnotach - prawo samodzielnego zarządzania budynkami. Wspólnoty potrzebują jednak porady, jak z tego prawa korzystać, i pomocy, kiedy to prawo jest omijane, naruszane, łamane. Działalność doradczą na rzecz wspólnot prowadziły dotychczas wyłącznie organizacje obywatelskie, takie jak Stowarzyszenie "Wspólnota Mieszkaniowa". Czas najwyższy, aby podjęły ją także organy samorządowe. 2. Zapewnimy, poprzez uchwałę Rady Warszawy, pomoc w finansowaniu remontów, nie tylko w tych budynkach, w których Miasto ma swoje udziały, ale i w tych, w których wszystkie mieszkania są własnością osób prywatnych. Taką pomoc obiecuje wiele komitetów wyborczych, ale tylko my wiemy, skąd Miasto weźmie na to pieniądze: ... 3. ... utworzymy Stołeczny Fundusz Remontów i Modernizacji. Złożą się nań dochody z najmu i sprzedaży lokali użytkowych. Lokale te w wyniku decyzji komunalizacyjnych stały się własnością Miasta. Nie ma powodu, aby dochody z ich najmu i sprzedaży zasilały komunalną biurokrację. Ulokowane w Stołecznym Funduszu Remontów i Modernizacji - będą zasilały remonty budynków mieszkalnych, zarówno komunalnych jak wspólnotowych i prywatnych. Wszyscy jesteśmy obywatelami Warszawy, wszyscy płacimy podatki i opłaty lokalne - mamy więc wszyscy takie samo prawo do korzystania z pomocy finansowej Miasta w odnowie naszych budynków. 4. Przyspieszymy sprzedaż mieszkań komunalnych ich lokatorom. Procedury te bardzo się w Warszawie opóźniają, nawet w przypadkach (a jest ich wiele !) uregulowanej sytuacji prawnej. Tymczasem tytuł własności lokalu nie tylko zwiększa poczucie bezpieczeństwa mieszkańca, ale także pozwala mu pełnoprawnie uczestniczyć w zarządzaniu całym budynkiem. A wiadomo, że najlepiej, najgospodarniej zarządza domem ten, kto w nim mieszka. 5. Mieszkańcy powinni być nie tylko właścicielami lokali i współwłaścicielami budynku, ale także współwłaścicielami działki, na której budynek stoi. Zasady przekształcania dotychczasowego, ułomnego prawa "użytkowania wieczystego" w prawo własności nie zależą od Prezydenta ani od Rady Miasta. Będziemy jednak wywierać nacisk na Sejm, aby tak poprawił regulującą te sprawy ustawę, by każdy właściciel mieszkania mógł szybko i łatwo stać się właścicielem odpowiedniego udziału w gruncie. Temat: "wybitni fachowcy" z SLD !!! Rozbrat -jak SLD fachowo nie płaci podatku Od ponad dziesięciu lat gmina nie może wyegzekwować od partii czynszu za budynek przy Rozbrat SLD sprzedaje sobie siedzibę Dziesięć milionów i pięćdziesiąt tysięcy złotych jest gotowa zapłacić Rada Krajowa SLD za budynek w Warszawie, w którym od lat ma siedzibę. Chce go kupić od gminy, w której rządzi... SLD z PO. Siedziba władz centralnych SLD przy ulicy Rozbrat na Powiślu w Warszawie to kompleks trzech budynków i pawilonu o powierzchni 10,7 tys. mkw., na działce 3758 mkw. Lewica rezyduje tu od dziesiątków lat, wcześniej jako PZPR, potem SdRP. Ale partia zajmuje tylko jedną trzecią powierzchni obiektów. Oprócz niej mieszczą się tam hotel, restauracja, sklepiki i biura innych firm. Od 1990 roku gmina, właściciel budynku, nie mogła wyegzekwować czynszu od partii i pozostałych użytkowników. Budynkiem zarządza i zarabia na tym spółka Servicus, utworzona przez liderów SdRP. Spółkę tę kilka lat temu likwidator majątku PZPR sprzedał nikomu nieznanemu przedsiębiorcy z Poznania. Kiedy w gminie (najpierw Śródmieście, potem na skutek zmiany ustawy warszawskiej - Centrum) rządzili ludzie niezależni od lewicy, samorząd próbował przejąć kontrolę nad swoją własnością. Zawsze jednak te działania przerywało przyjście do władzy działaczy SdRP lub SLD. Od trzech lat w Centrum sprawuje rządy koalicja SLD - PO (wcześniej SLD - UW). Początkowo wicedyrektor dzielnicy Śródmieście, na terenie której leży Rozbrat, Tadeusz Miętus (SLD), zaproponował Servicusowi porozumienie. Servicus miał zapłacić 3,6 mln zł jako zadośćuczynienie za lata niepłacenia czynszu, a w zamian miał stać się formalnym najemcą Rozbratu i wpłacać do kasy gminy 810 tys. zł rocznie czynszu. Początkowo Servicus przystał na to rozwiązanie, ale potem nie wpłacił ani złotówki i po trzech latach sprawa wróciła do punktu wyjścia. W tej sytuacji władze Śródmieścia postanowiły sprzedać budynek i wydzierżawić wieczyście grunt pod nim w drodze przetargu. Wystawiono majątek z lokatorami: hotelem, restauracją, biurami, w tym biurami posłów SLD, oraz mieszkającym tam byłym dozorcą budynku. Wpłynęła tylko jedna oferta - Rady Krajowej SLD. Wczoraj otworzył ją w imieniu komisji przetargowej Miętus. Budynek wyceniony był na 10 mln zł, SLD przebił tę cenę o 50 tys. zł. Za grunt wyceniony na 9,6 mln zł zaoferował 9,8 mln zł. Do oferty przetargowej dołączył też koncepcję modernizacji budynków (m.in. nowa elewacja), której koszt oszacował na ponad 10 mln zł. Jeśli oferta zostanie przyjęta, Sojusz przed podpisaniem aktu notarialnego będzie musiał wpłacić gminie 10 mln 50 tys. zł plus 25 procent wartości gruntu, czyli 2 mln 450 tys. zł. Razem 12,5 mln zł. Czy SLD ma takie pieniądze? - W kieszeni całej sumy nie mamy - mówi sekretarz generalny SLD Marek Dyduch. - Na część zaciągniemy kredyt. A co z zaległym czynszem? Według dyrektora Miętusa władze krajowe Sojuszu zadeklarowały ustnie uregulowanie tego rachunku. - U nas słowo droższe pieniędzy - potwierdza Dyduch. - Zapłacimy wszystko. W świetle ustawy o partiach politycznych partia nie może prowadzić działalności gospodarczej. Co więc SLD zrobi z hotelem i restauracją? - Powołamy podmiot gospodarczy, któremu wydzierżawimy tę część obiektu - deklaruje Dyduch. Jednak według prof. Stanisława Gebethnera, eksperta od finansowania partii politycznych, SLD nie może założyć podmiotu gospodarczego ani wydzierżawić części swojego majątku. Może jedynie go sprzedać. Tymczasem kandydat na prezydenta Warszawy poseł Antoni Macierewicz wniósł do prokuratury doniesienie o niegospodarności władz gminy. Chodzi mu o 1,8 mln zł czynszu niewyegzekwowanego od Servicusa. - Pan Macierewicz sam nie jest w porządku - komentuje Miętus. - Zalega gminie z zapłatą za lokal wynajmowany na biuro poselskie 5 tys. zł plus 600 zł odsetek. To się kwalifikuje do wypowiedzenia mu umowy. Decyzja o sprzedaży Rozbratu zapadnie w najbliższych dniach. Temat: Ceny w Krakowie oszalały jest drożej niż w Warszaw 30 tys. ze metr! - szalejące ceny mieszkań w Krakowie ZOBACZ TAKŻE • Skąd takie ceny? (28-10-05, 22:00) • Średnie ceny mieszkań z rynku wtórnego (w tysiącach złotych) (28-10-05, 22:00) • Polska drożeje (28-10-05, 22:00) • Orientacyjne ceny za metr kw. (w tys. zł, od najniższych na obrzeżach miast do najbardziej luksusowych w ich centrach): (28-10-05, 22:00) • Kredytowy boom (28-10-05, 22:00) Wojciech Pelowski 28-10-2005 , ostatnia aktualizacja 28-10-2005 19:36 Na krakowskim rynku nieruchomości nie ma już nowych mieszkań. Kupić je można tylko "na papierze", a potem czekać na wybudowanie. Tak mało i tak drogich mieszkań pod Wawelem jeszcze nie było. O tym, jak zmienił się rynek nieruchomości, wiedzą ci, którzy ostatnio kupowali albo próbowali kupić mieszkanie. - Obdzwoniłem kilkadziesiąt firm. O gotowych nowych mieszkaniach nie ma mowy! Zostały tylko pojedyncze i mało atrakcyjne lokale - mówi pan Krzysztof, z którym rozmawiam w jednym z banków, kiedy stał w kolejce do okienka z kredytami hipotecznymi. Zdecydował się na kupno "M" w budynku, który nie ma jeszcze pozwolenia na budowę! Papier wystarczy Słowa pana Krzysztofa potwierdza ostatnia Krakowska Giełda Domów i Mieszkań. Podczas weekendu wystawiało się na niej ponad 50 firm, ale w ich ofercie znalazło się tylko jedno wolne mieszkanie oddawane w tym roku. Jeszcze w ubiegłym roku nowych ofert było sporo. - W naszej nowej inwestycji przy ul. Cystersów sprzedaż rozpoczęliśmy tuż po uzyskaniu decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Mieszkania w pierwszym budynku mamy już prawie sprzedane. Niedawno rozpoczęliśmy sprzedaż drugiego i połowa już znalazła nabywców - mówi Adam Zaremba-Śmietański, prezes Grupy Deweloperskiej "Geo". Ceny w kompleksie Geo wahają się od 3770 zł do 4,5 tys. zł za metr kw. Ale świetnie sprzedają się nie tylko nowe lokale. - Również te w blokach z wielkiej płyty, w których sprzedaż jeszcze niedawno nikt nie wierzył. Wielka płyta podrożała najbardziej. Mieszkań na rynku jest za mało - podkreśla Piotr Sumara, dyrektor Biura Nieruchomości Północ i specjalista od krakowskiego rynku nieruchomości. Metr za 30 tys. Coraz więcej pojawia się też inwestorów zagranicznych. - Doszło do tego, że Anglicy chcą kupować całe bloki, jeszcze przed rozpoczęciem budowy - słyszymy w firmach deweloperskich. Agencje nieruchomości i deweloperzy podkreślają, że nie ma tygodnia bez kilku zapytań o atrakcyjne mieszkania od Hiszpanów, Irlandczyków czy Brytyjczyków. Wielki popyt na mieszkania spowodował, że w niektórych lokalizacjach ceny w ciągu roku wzrosły nawet o 40 proc. Piotr Sumara wylicza: - Metr najtańszego mieszkania w Nowej Hucie i Prokocimiu dwa lata temu można było kupić za 2 tys. zł. Dziś kosztuje 3 tys. zł. Metr mieszkania w lepszej dzielnicy, na przykład Bronowicach z 3,3 tys. zł przed rokiem skoczył do 4,2 tys. zł. Ekskluzywne mieszkania na Woli Justowskiej i Salwatorze blisko centrum niedawno kosztowały 5 tys. zł za metr. Dziś to wydatek 7 tys. zł. Skok cen dobrze ilustruje mieszkanie przy Rynku Głównym: 146 m kw. za 5 mln zł. To prawie 35 tys. zł za metr! - Na razie nie ma na nie chętnego, ale kiedy dwa lata temu inwestor Villi Verona przy ul. Bronowickiej budował luksusowe mieszkania po 6 tys. zł za metr, wróżono mu kłopoty. Dziś po sukcesie tamtej inwestycji sprzedaje już kolejny jej etap - przyznaje Konrad Sumara. - Ceny mieszkań w ścisłym centrum w granicach 14 tys. zł nikogo już nie dziwią. Pod tym względem dogoniliśmy Warszawę. Temat: Solak Invest Zainteresowalismy sie z mezem inwestycja na Dekarzy - cicha okolica, niska zabudowa, ciekawe mieszkania, na pewno nie powstanie tam jakies blokowisko...ceny moze troche wygorowane ale co tam - spodobalo nam sie. Upatrzylismy sobie mieszkanko, ale poniewaz biuro jest czynne tylko w godzinach naszej pracy, Pani oznajmila, ze specjalnie dla nas moze przyjechac w sobote. Pani niby rzeczowa, ale sprawiala wrazenie troszke "agresywnej" kiedy zadawalismy "niewygodne pytania". Na przyklad, na pytanie: "twierdzicie panstwo, ze budowa zostanie ukonczona w drugim kwartale 2007, podczas gdy nie macie nawet pozwolenia na budowe, a na dzialce stoi jeszcze jakis dom, wygladajacy na zamieszkaly" uzyskalismy odpowiedz "no wie pan, a coz TO (tutaj Pani wskazala na kartke z wizualizacja) jest za budowla, zeby nie zdazyc". Ale najlepsze dopiero przed nami. Po okolo 30 minutach wpadaja do biura Starsi Panstwo (wiek 50-60) i krzycza od drzwi "Dzien dobry! My przyszlismy powiedziec ze kupujemy to mieszkanie. Przejezdzalismy przypadkiem i stwierdzilismy ze przyjedziemy podpisac umowe". ????!!!!! Spojrzelismy z mezem na siebie, a Pani pyta "aaa to panstwo maja na mysli TO mieszkanie (dokladnie to, ktorym my bylismy zainteresowani)". Starsza Pani potwierdza, nam miny zrzedly, po czym slyszymy "no to przykro mi drodzy panstwo, ale tamci panstwo byli pierwsi"....hmmmm Po chwili dezorientacji poprosilam o pokazanie innych wolnych mieszkan o podobnym metrazu. Wiec od nowa zaczelismy ogladac plany i nagle o dziwo - mieszkanie, ktore bylo wczesniej zarezerwowane nagle okazuje sie wolne, wiec ja zdziwienie i nagle Pani krzyczy do Starszych Panstwa "a Panstwo to na pierwszym pietrze chcieli to mieszkanie tak??". Pada odpowiedz twierdzaca, po czym Pani oznajmia "drodzy Panstwo, co za ulga, wszystko sie swietnie sklada, Panstwa mieszkanie jest wolne (dodam ze "nasze" bylo na poddaszu)". Powrocilismy wiec do "naszego" mieszkania, Pani zaproponowala ze je dla nas wstepnie zarezerwuje do poniedzialku, pozegnalismy sie, a jak emocje opadly, zaczelismy analizowac sytuacje. Moze to niesamowity zbieg okolicznosci, ale scenka ze Starszym Panstwem byla tak groteskowa, ze jestesmy pewni, ze wszystko bylo zaaranzowane. Polaczylismy powszechnie stosowane socjotechniki sprzedazy z faktami i troche sie tego nazbieralo: - biuro jest nieczynne w sobote, a Pani umowila sie tylko z nami - Starsi Panstwo "przypadkiem" przejezdzali obok biura (dodam, ze biuro miesci sie na Klinach i jest zupelnie nie po drodze do zadnego cywilizowanego miejsca) - Pani caly czas kierowala rozmowa, i zadawala pytania tak, zeby uzyskac od Starszych Panstwa oczekiwana odpowiedz - Starsi Panstwo caly czas wtracali zdania typu "no no to sie tak panstwa firma rozwinela ostatnio" na co Pani skromnie odpowiadala w stylu "no wiecie panstwo, sa inne firmy wieksze, z kapitalem zagranicznym, szybciej sie rozwijajace" - uslyszelismy tez tekst w stylu "oo to panstwo byli na targach i dopiero teraz sie panstwo do nas wybieraja??!! dlugo sie panstwo zastanawiacie" We wtorek zadzwonilismy i powiedzielismy Pani ze dziekujemy ale rezygnujemy. Nawet nie spytala dlaczego. Moze ktos z Was spotkal sie z podobna sytuacja? Temat: Jak firma może wykończyć człowieka ? Smutny wątek Dobrze toja, że byłaś u lekarza. Już chciałem Cię tam wysyłać. Mam nadzieję, że odpoczniesz. Ale powinnaś rozważyć zmianę pracy. Moja historia z d. i pracą wyglądała trochę inaczej. To firma ze mnie zrezygnowała. Choć zdarzało się, że poza domem spędzałem 5 z 7 dni, bo wyjazdy i praca u klienta wpisane były w to zajęcie. I pewnego dnia, gdzieś w Polsce przyszedł jeden mail z anonsem, że jeśli do 22 nie przyjdzie kolejny - można być spokojnym. Ale przyszedł. Poleciało 50% zatrudnionych. Do dziś nie wiem dlaczego. Szef zwalił na prezesa i miał spokój. Podobno ktoś, gdy ciężko pracowałem nie wysyłał zestwień o mojej "utylizacji" do centrali (choć w lokalnej sieci wszystko wyglądało OK) - i wg raportów miesięcznych nie pracowałem przez 5 miesięcy. A przez przypadek - i dzięki życzliwym - dowiedziałem się o tym na 2 dni przed końcem wypowiedzenia. Ale było już za późno, bo był nowy rok i kto będzie się chciał przyznać do błędu??? Polecieli ludzie z pierwszych szeregów - nieliczni menedżerowie i to poboczni. Z wyżyn nie stracił pracy NIKT. W tym samym miesiącu dowiedziałem się, że "spółdzielnia", która miała mi oddać wkrótce mieszkanie jest jedną wielka fikcją i sposobem na to, by wyciągnąć kilkanaście milionów od zwykłych ludzi, którzy chcieli kupić mieszkanie. Wisiała nad moją rodziną groźba utraty 250 tys. pln. Zamiast 10 miesięcy mieszkaliśmy z 4 letnią córką i dużym psem 27 miesięcy na 30 metrach. też trafiłem do psychiatry. Seronil, rok temu - teraz drugi raz. Po takich przejściach nie jest łatwo wrócić do normalnego życia. Ale teraz mój całkiem nowy synek ma prawie 6 miesięcy i mam dla kogo się starać. Skończyło się na spłacecniu ukradzionych kredytów - prawie 60 tys. A prąd do mojej klatki pociągnięty jest przez środek podwórka prowizorycznym kablem budowlanym. Bo nie ma kasy. Mam długi - bo całe oszczędności odpłynęły, także oszczędności rodziny. Rodziny ludzi, którzy nas oszukali mieszkają sobie i jeżdża luksusowymi autami - pewnie za nasze pieniądze kupionymi. Sprawa w prokuraturze. Bez szans na szybkie zakończenia i odzyskanie straconej kasy. Mieszkam na najdroższym metrze w okolicy - bo 3,8 tys. - a obok 2,7! Nie wierzę w żadne działania, które mogą ochronić nas przed podobnymi do opisanych wyżej działaniami pracodawców. Nie w tym kraju bez-prawa i nie przy szalejącym bezrobociu. Może to gorzki głos - ale realny. Ciągle nie mam pracy, dorabiam zleceniami ze strony byłego szefa, co ma poczucie winy. Ale aby dostać zlececnia musiałem się samozatrudnić. I co miesiąc samemu płacić ZUS, biuro rachunkowe. Jak są zlecenia - jest dobrze. W styczniu nie zarobiłem ani złotówki. A koszty stałe trzeba ponieść. Współczuję też Bankowcowi - banki były naszym klientem i to co piszesz nie jest domeną Twego miejsca pracy. Dziś prawie wszyscy jak nie po fuzjach - to z obcym kapitałem. I jak się czyta anlizy, że za kilka lat ma być miejsce na 4-5 banków - to nie dziw się, że każdy chce dać się sprzedać po jak najwyższej cenie temu większemu. Banki wystawiają się na sprzedaż, podbijają kursy akcji, pozbywają się nieruchomości podnosząc kapitał, windują zadania sprzedażowe. A kto za to płaci - Ci Państwo płacą. Np. depresją. Temat: Sfera 2 - nowe wieści... Sfera 2 - nowe wieści... Wreszcie mamy jakieś informacje dotyczące Sfery 2. Oto artykuł: JAKA BĘDZIE NOWA SFERA? Członkowie komisji dyskutują nad koncepcją Sfery 2. Od prawej naczelnik B. Granuszewska, J. Skulimowski, radni M. Pinis, J. Heczko, F. Nikiel. Wizualizacja Sfery 2 - obiektu, który ma powstać na terenach byłego Finex-u - wydała się kontrowersyjna radnym z Komisji Gospodarki Przestrzennej i Rolnictwa RM. Komisja dyskutowała na ten temat we wrześniu. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, firma, która wygrała przetarg na kupno Finexu, przygotowała koncepcje przebudowy obejmujące nie tylko tereny będące własnością miasta. - Koncepcje są dwie - wyjaśniali Jerzy Skulimowski, zastępca naczelnika Wydziału Urbanistyki i Architektury, i naczelnik Wydziału Mienia Gminnego i Rolnictwa Barbara Granuszewska. - Jedna z Domem Handlowym Wokulski, druga - bez niego. (Wokulski należy do grupy kupców. Miasto podjęło z nimi negocjacje w sprawie odsprzedania budynku.) W nowym, potężnym obiekcie ma być w sumie 527 tys. m2 powierzchni użytkowej - na handel jest przeznaczone 14500 m2, na usługi 3 tys. m2, 6,5 tys. m2 zajmą mieszkania, 24 tys. m2 parkingi, 4 tys. m2 - szlaki komunikacji wewnętrznej. Obiekt będzie miał siedem kondygnacji - pod ziemią zaplanowano m.in. parkingi i klub muzyczny, klub fitness, przychodnię zdrowia, na parterze będzie pasaż z zielenią, fontannami, recepcja hotelu, wejścia do mieszkań, na pierwszym piętrze galeria handlowa i sala targowa, wyżej - usługi, lokale gastronomiczne, biura, wyżej mieszkania, hotel. Józef Heczko niepokoił się, że zbyt dużo powierzchni Sfery 2 przeznaczono na handel, kosztem np. usług, miejsc hotelowych czy kultury (wśród przetargowych zaleceń było powstanie centrum edukacyjnego). - Mamy do czynienia z jednym budynkiem. Boję się, że będziemy mieli wielkopowierzchniowy obiekt handlowy (od 2 tys. m2 przestrzeni sprzedaży - przyp. red.) - stwierdził. - Może się okazać, że inne funkcje zostaną zapomniane na korzyść handlu. J. Skulimowski wyliczył, że w nowej Sferze zmieści się ok. 100 sklepów i hala targowa, ale ich ogólna powierzchnia nie powinna przekroczyć ustalonych rozmiarów. Radny przypomniał, że do powstania sklepu o powierzchni handlowej ponad 2000 m2 potrzebna jest uchwała Rady Miejskiej. Niepodjęcie takiej uchwały grozi zamrożeniem całej inwestycji i płaceniem odszkodowań. - Takie rzeczy trzeba było precyzyjnie ustalić przed sprzedażą - dowodził J. Heczko. - Wprowadzimy taki zapis na etapie warunków zabudowy - uspokajała B. Granuszewska. - Ktoś kupił ten teren, żeby tu robić biznes. Jeśli będziemy stawiać warunki dotyczące rozmiarów handlowej powierzchni, inwestor znajdzie wyjście i zbuduje kilka osobnych obiektów - uznał Michał Pinis. Zwracał uwagę, że Sfera 2 będzie szansą na ożywienie centrum miasta, z którego handel wyniósł się na obrzeża. - Trzeba jednak zrobić coś, żeby obie Sfery nie utworzyły zamkniętej enklawy, a otworzyły się na ul. 11 Listopada. W przedstawionej wizualizacji nie widzę takiego otwarcia na stare centrum - stwierdził radny. - Naszym zadaniem jest tak rozmawiać z inwestorem, żeby Sfera 2 wychodziła na ulicę 11 Listopada - podsumował Jan Kanik. - Może trzeba będzie przykryć Białkę, zrobić deptak. Radni długo dyskutowali nad problemem dojazdu do nowego centrum. - Prawidłowe funkcjonowanie Sfery 2 jest uzależnione od budowy ul. Nowopiekarskiej, która przejmie ruch od strony Krakowa - przyznał J. Skulimowski. Józef Heczko zauważył, ze Sfera 2 powstanie kilka lat wcześniej, niż Nowopiekarska. - Dlatego trzeba walczyć o otwarcie Sfery 2 na ul. 11 Listopada - podkreślali J. Kanik i M. Pinis. - W interesie miasta leży wyprowadzenie ze śródmieścia (ul. 11 Listopada, placu Chrobrego, Starówki) samochodów i zrobienia tam prawdziwego centrum, w którym chce się żyć - tłumaczył dalekosiężne plany zastępca prezydenta Zbigniew Michniowski. - Jest możliwość wyłączenia z ruchu ul. Wałowej; to zasadniczy element ożywienia tego rejonu miasta dla pieszych. Ul. 11 Listopada byłaby wtedy głównym deptakiem, z centrami handlowymi w niedużej odległości. - Należy się chociaż postarać o poszerzenie wiaduktu na Wałowej - sprowadzał wizje do realnych rozmiarów Stanisław Noworyta. - Nowopiekarska zbierze tylko ruch ze wschodu, 3/4 miasta jest po innej stronie. Nasze uchwały w sprawie Sfery 2 muszą być ściśle zsynchronizowane z komunikacją. - Nie bądźmy hamulcowymi! Wykorzystajmy szansę stworzenia prawdziwego śródmieścia i ogólną koniunkturę, do której przysłużyła się pierwsza Sfera - apelował Franciszek Nikiel. Radni proponowali, by zwołać kolejne posiedzenie komisji, którego głównym tematem byłyby kwestie komunikacyjne. - Ten problem trzeba rozwiązać, bo inaczej się zadusimy - uznali. Na koniec pozytywnie zaopiniowali projekt sprzedaży 28-arowej nieruchomości pomiędz Temat: GDZIE JESTEŚCIE FAJNI FACECI...?? z życia wzięte dobre.;) a jeśli już z przemycamy z życia wzięte,to i ja się podzielę historyjką znajomego znajomej znajomego znajomego;) Często zdarza się nam mieć zły dzień. I bardzo chcemy się na kimś wyżyć. Tak, to się naprawdę zdarza. Ale moim zdaniem zbyt często wyżywamy się na bliskich i znajowych, podczas gdy o wiele lepiej jest wyładować stress na kimś zupełnie obcym. Postąpiłem tak pewnego dnia. Przypomniałem sobie w biurze o zaległym telefonie, jaki miałem wykonać. Odnalazłem numer w notesie i wystukałem go na klawiaturze telefonu. Usłyszałem, jak jakiś facet po drugiej stronie mówi "halo!", więc zapytałem grzecznie, czy mogę rozmawiać z Anią Jurkowską. Facet bez słowa rzucił słuchawką. Byłem kompletnie zaskoczony.. Jak można być tak źle wychowanym! Sprawdziłem jeszcze raz numer do Ani i wykręciłem go (okazało się, że przekręciłem dwie ostatnie cyfry). A po zakończeniu rozmowy postanowiłem znowu zadzwonić pod poprzedni "zły" numer i kiedy tylko tamten facet podniósł słuchawkę rzuciłem krótkim - "ty chu...!", po czym rozłączyłem się. Zapisałem sobie jego numer na zółtej karteczce i przykleiłem na monitorze. Raz na kilka tygodni, kiedy coś wyjątkowo źle mi wychodziło, kiedy płaciłem zaległe rachunki, dostałem mandat za parkowanie albo z innego powodu miałem zły dzień, dzwoniłem do typa i kiedy tylko się zgłosił, serwowałam mu głośne - "ty chu...!" Od razu robiło mi się lepiej... Po pewnym czasie telekomunikacja wprowadziła program identyfikacji numeru dzwoniącego, przez co mój nowy sposób na chandrę i stres okazał się poważnie zagrożony. Zadzwoniłem więc do typa, przedstawiając się jako pracownik telekomunikacji i zapytałem: - "przepraszam, czy słyszał pan może o naszej nowej ofercie w zakresie identyfikacji numeru dzwoniącego?". - "Nie!" - uciął i rzucił słuchawkę. Zadzwoniłem do niego ponownie: - "nie słyszałeś o tym programie dlatego, że jesteś zwyczajnym chu...!". Kilka dni później, kiedy na parkingu przed supermarketem próbowałem zająć ostatnie wolne miejsce, jakiś dresiarz w BMW bezczelnie zajechał mi drogę i wepchnał się na moje miejsce. Wkurzyłem się nielicho. Na beemce była kartka" na sprzedaż" i numer telefonu. Zanotowałem go skrupulatnie. Wieczorem zadzwoniłem. - "Halo, czy to pan ma beemkę do sprzedania?" - "Tak." - "A gdzie można ją obejrzeć?" - "Stoi na podwórzu domu przy Leśnej 23." - "A kiedy pana można złapać w domu?" - "No tak od 17.00 już raczej jestem." Zapisałem numer dresiarza na żóltej karteczce, tuż poniżej numeru faceta, do którego miałem zwyczaj poprzednio dzwonić. Teraz miałem dwóch dupków, na których mogłem się wyżyć. Ale po kilku dniach wydzwaniania do nich poczułem, że nie było to już takie podniecające, jak na początku... Wpadłem na zupełnie inny pomysł... Zadzwoniłem do tego pierwszego faceta. - Halo! - rzucił jak zwykle. - Ty ch...! - krzyknąłem, ale tym razem nie odłożyłem słuchawki. - Jesteś tam jeszcze? - Jestem! - krzyknął. - Jestem, piedo... palancie! Nie wiem, kim jesteś,ale chciałbym cię dostać w swoje ręce! Gnoju pierd...! Powiedz, gdzie mieszkasz, to zaraz pojadę i ci rozje... ten oblany ryj! - Tak? No to mieszkam przy Leśnej 23... Poznasz po czarnej beemie zaparkowanej w podwórzu! Czekam na ciebie, ciemny baranie z lasu! Facet rzucił słuchawką a ja natychmiast wykręciłem numer dresiarza. - Halo, to ty, pedale? Dzwonię do ciebie, bo mam ochotę w końcu ci przypie..ć! Jak masz jaja to wyjdź przed dom, zaraz u ciebie, ku..no, będe! W chwilę potem zadzwoniłem na policję, informując o bójce w okolicach Leśnej 23, oraz do telewizji regionalnej, wspominając coś o porachunkach gangsterów. Na koniec podjechałem samochodem w okolice Leśnej i patrzyłem z dala na dwóch dupków, bijących się w światłach dwóch radiowozów i reflektorów ekipy telewizyjnej... Mówię wam prawdziwa rozkosz!!! Temat: AUSTRALIA - uzyteczne strony internetowe AUSTRALIA - uzyteczne strony internetowe Pozwalam sobie skopiowac moj watek z Forum Polonia. Ktos kiedys podpytywal sie na 40+ o Australie - prosze, oto jest! AUSTRALIA - uzyteczne strony internetowe Autor: luiza-w-ogrodzie Data: 09.02.2005 01:31 Na Forum Polonia od czasu do czasu pojawiaja sie pytania o zycie w Australii, wizy, nauke angielskiego etc. Pisuje tutaj od pieciu lat i nie chce mi sie powtarzac wszystkiego, co kiedys juz pisalam; mysle ze ten watek, regularnie uzupelniany, moze sie przydac pytajacym o Australie. Mieszkam w Sydney i niektore linki, jakie podalam dotycza tylko mojego stanu. Prosze innych forumowiczow z Australii, ktorzy udzielaja sie lub udzielali na Forum Polonia - Pawla z Melbourne, Waldka z Perth, Dorote z Queensland, Kan, Lombata, Wiarusa i Ozpola z Sydney - o dodawanie na tym watku informacji. PO POLSKU *** Dla tych, ktorzy chca poczytac o zyciu Polakow w Australii, polecam strone po polsku: Http://australink.pl z linkiem do strony o edukacji: eduau.pl PO ANGIELSKU: *** Informacje z oficjalnych rzadowych stron internetowych dla osob myslacych o wyjezdzie do Australii i potrzebujacych praktycznych informacji: -> Urzad Imigracyjny (The Department of Immigration and Multicultural and Indigenous Affairs): informacje o wizach, programach imigracyjnych: www.immi.gov.au -> Urzad Statystyczny (Australian Bureau of Statistics): www.abs.gov.au Duzo informacji z ostatniego spisu powszechnego jest dostepnych za darmo, m.in. informacje o skladzie ludnosciowym, zarobkach, wieku populacji. -> Wydzial Edukacji i Przysposobienia Zawodowego (Department of Education and Training) w stanie Nowa Poludniowa Walia (New South Wales - NSW): www.det.nsw.edu.au/ Na ich stronie mozna znalezc informacje o systemie panstwowych szkol podstawowych i srednich www.schools.nsw.edu.au/index.php oraz systemie panstwowych college'ow TAFE (Technical and Further Education) oferujacych od kilkutygodniowych kursow do dyplomow zawodowych roznowaznych 1-2 latom studiow uniwersyteckich www.tafe.nsw.edu.au/ Mozna tu m.in. uczyc sie jezyka angielskiego. -> Strona Australian Education International zawiera informacje o uznawaniu kwalifikacji uzyskanych za granica (National Office of Overseas Skills Recognition): aei.dest.gov.au/AEI/QualificationsRecognition/default.htm -> NSW Department of Commerce : www.industrialrelations.nsw.gov.au Informacja o prawie pracy. Takze lista swiat panstwowych i lokalnych w stanie Nowa Poludniowa Walia: www.industrialrelations.nsw.gov.au/holidays/default.html#local Na dole tej strony sa linki do podobnych stron internetowych w innych stanach. *** Dwa najwieksze dzienniki australijskie: -> The Age wydawany w Melbourne: www.theage.com.au -> Sydney Morning Herald wydawany w Sydney: www.smh.com.au/ Na stronach tych dziennikow oprocz biezacych wiadomosci znajduja sie linki do stron z ogloszeniami o pracy i wynajmie/sprzedazy domow i mieszkan, *** Klimat, pogoda w calej Australii na stronie Biura Meteorologicznego (Bureau of Meteorology): www.bom.gov.au *** Ksiazka telefoniczna www.whitepages.com.au Na tej stronie sa rowniez linki do map miast www.whereis.com i przewodnika kulturalnego www.citysearch.com.au *** Dla turystow Tourism Australia: www.australia.com Tourism NSW: www.tourism.nsw.gov.au/ Tourism Victoria: www.tourismvictoria.com.au/ Tourism Queensland: www.tq.com.au Tourism Tasmania: www.discovertasmania.com.au/ Tourism Western Australia: www.westernaustralia.com/en/ Temat: kabareciarze wszystkich opcji - laczcie sie !!! zapiski znalezione na serwerze we Wroclawiu!!! Sposób na odreagowanie 2003-03-20, 22:48 Często zdarza się nam mieć zły dzień. I bardzo chcemy się na kimś wyżyć. Tak, to się naprawdę zdarza. Ale moim zdaniem zbyt często wyżywamy się na bliskich i znajowych, podczas gdy o wiele lepiej jest wyładować stress na kimś zupełnie obcym. Postąpiłem tak pewnego dnia. Przypomniałem sobie w biurze o zaległym telefonie, jaki miałem wykonać. Odnalazłem numer w notesie i wystukałem go na klawiaturze telefonu. Usłyszałem, jak jakiś facet po drugiej stronie mówi "halo!", więc zapytałem grzecznie, czy mogę rozmawiać z Anią Jurkowską. Facet bez słowa rzucił słuchawką. Byłem kompletnie zaskoczony. Jak można być tak źle wychowanym! Sprawdziłem jeszcze raz numer do Ani i wykręciłem go (okazało się, że przekręciłem dwie ostatnie cyfry). A po zakończeniu rozmowy postanowiłem znowu zadzwonić pod poprzedni "zły" numer i kiedy tylko tamten facet podniósł słuchawkę rzuciłem krótkim "ty ****!", po czym rozłączyłem się. Zapisałem sobie jego numer na zółtej karteczce i przykleiłem na monitorze. Raz na kilka tygodni, kiedy coś wyjątkowo źle mi wychodziło, kiedy płaciłem zaległe rachunki, dostałem mandat za parkowanie albo z innego powodu miałem zły dzień, dzwoniłem do typa i kiedy tylko się zgłosił, serwowałam mu głośne "ty ****!". Od razu robiło mi się lepiej... Po pewnym czasie telekomunikacja wprowadziła program identyfikacji numeru dzwoniącego, przez co mój nowy sposób na chandrę i stres okazał się poważnie zagrożony. Zadzwoniłem więc do typa, przedstawiając się jako pracownik telekomunikacji i zapytałem: "przepraszam, czy słyszał pan może o naszej nowej ofercie w zakresie identyfikacji numeru dzwoniącego?". "Nie!" - uciął i rzucił słuchawkę. Zadzwoniłem do niego ponownie: "nie słyszałeś o tym programie dlatego, że jesteś zwyczajnym ****!". Kilka dni później, kiedy na parkingu przed supermarketem próbowałem zająć ostatnie wolne miejsce, jakiś dresiarz w BMW bezczelnie zajechał mi drogę i wepchał się na moje miejsce. Wkurzyłem się nielicho. Na beemce była kartka "na sprzedaż" i numer telefonu. Zanotowałem go skrupulatnie. Wieczorem zadzwoniłem. - "Halo, czy to pan ma beemkę do sprzedania?" - "Tak." - "A gdzie można ją obejrzeć?" - "Stoi na podwórzu domu przy Leśnej 23." - "A kiedy pana można złapać w domu?" - "No tak od 17.00 już raczej jestem." Zapisałem numer dresiarza na żóltej karteczce, tuż poniżej numeru faceta, do którego miałem zwyczaj poprzednio dzwonić. Teraz miałem dwóch dupków, na których mogłem się wyżyć. Ale po kilku dniach wydzwaniania do nich poczułem, że nie było to już takie podniecające, jak na początku... Wpadłem na zupełnie inny pomysł... Zadzwoniłem do tego pierwszego faceta. - Halo! - rzucił jak zwykle. - Ty ****! - krzyknąłem, ale tym razem nie odłożyłem słuchawki. - Jesteś tam jeszcze? - Jestem! - krzyknął. - Jestem, pieprzony palancie! Nie wiem, kim jesteś, ale chciałbym cię dostać w swoje ręce! Gnoju *******! Powiedz, gdzie mieszkasz, to zaraz pojadę i ci rozjebię ten oblany ryj! - Tak? No to mieszkam przy Leśnej 23... Poznasz po czarnej beemie zaparkowanej w podwórzu! Czekam na ciebie, ciemny baranie z lasu! Facet rzucił słuchawką a ja natychmiast wykręciłem numer dresiarza. - Halo, to ty, pedale? Dzwonię do ciebie, bo mam ochotę w końcu ci *******! Jak masz jaj to wyjdĄ przed dom, zaraz u ciebie, *****, będe! W chwilę potem zadzwoniłem na policję, informując o bójce w okolicach Leśnej 23, oraz do telewizji regionalnej, wspominając coś o porachunkach gangsterów. Na koniec podjechałem samochodem w okolice Leśnej i patrzyłem z dala na dwóch dupków, bijących się w światłach dwóch radiowozów i reflektorów ekipy telewizyjnej... Mówię wam - prawdziwa rozkosz!!! Temat: Sprzedam nerkę zdecydowanie Sprzedam nerkę zdecydowanie W 40 lat po pierwszym udanym przeszczepie nerki w Polsce, w Internecie kwitnie handel ludzkimi organami. Czy mamy w Polsce transplantologiczne podziemie? Sprzedam nerkę, szpik lub dwa płaty wątroby. Tylko poważne oferty”, „Sprzedam narządy, bez których będę mogła żyć. Grupa krwi A Rh–”, „Sprzedam nerkę z powodu braku środków na utrzymanie rodziny”, „30-letni mężczyzna, bez nałogów, tatuaży, oddający honorowo krew sprzeda nerkę z powodów finansowych. Pilne!”. Takich ofert jest w sieci bez liku. Przeglądając Internet, można mieć wrażenie, że w Polsce kwitnie handel ludzkimi organami. Kontakty do potencjalnych dawców znaleźć można w kilka minut. Kategorie „medycyna” lub „różne” pełne są ofert desperatów. Nerka, laptop, wątroba, BMW – propozycje sprzedaży lub kupna ludzkich narządów przeplatają się z anonsami autokomisów, firm komputerowych i biur nieruchomości. W cyberprzestrzeni ludzkie organy to towar jak każdy inny. Pod internetowymi nickami ukrywają się przeważnie ludzie młodzi, głównie z dużych miast. Powód zwykle ten sam – pieniądze. Dadzą się pokroić, by zyskać gotówkę. Byle szybko i dyskretnie. Często nawet najbliżsi o niczym nie wiedzą. – To jedyny sposób, aby wyjść z kredytów. Miałem firmę, splajtowała. Długi zostały – tłumaczy jeden z potencjalnych dawców. – Mąż mnie zostawił, mam chorą córkę. Co mogłam, już sprzedałam – pisze inna desperatka. Zdarzają się i nieletni, jak 17-latka z Zabrza. – Decyduję się na to tylko ze względu na kasę. Zdaję sobie sprawę z ryzyka. Jest to moja przemyślana decyzja – wyjaśnia. Trafiają się również tacy, którzy po prostu chcą szybko i bez pożyczek kupić mieszkanie lub rozkręcić własną działalność. Ci w negocjacjach cenowych są nieugięci. Co innego ci, którzy mają nóż na gardle. – Jeśli się zdecydujesz, przyjadę we wskazane miejsce. Płacisz za badania. Przed wwiezieniem na salę operacyjną dajesz pieniądze osobie, która będzie mi towarzyszyć – zastrzega 33-letni Sławek. Gdy pada pytanie o cenę, tłumaczy: – Mam długi, 35 tys. zł. Dlatego muszę uzyskać jak najwięcej. Poniżej 28 tys. nie zejdę – odpowiada wprost. Żądania innych są bardzo podobne. Dziewczyna z Zabrza chce 30 tys. zł. – To cena wyjściowa, możemy negocjować – zachęca. Sieciowi dawcy zwykle po krótkiej wymianie korespondencji nalegają na spotkanie. Im szybciej, tym lepiej. Gdy nie odzywam się przez kilka dni, zapychają skrzynkę e-mailową ponagleniami. Wiedzą, że w Polsce odpłatne oddawanie organów jest zabronione, dlatego godzą się nawet na wyjazd do zagranicznych klinik. Wiedzą, że takie przeszczepy można zrobić w Egipcie, Iranie, Indiach czy Izraelu. Ważne, by kupujący pokrył koszty. Handel ludzkimi organami w Internecie przybiera na sile. Niedawno zamknięto witrynę fikcyjnej fundacji, która powołując się na współpracę ze znanym w Polsce Stowarzyszeniem „Życie po przeszczepie”, uruchomiła profesjonalny serwis ułatwiający kontakt sprzedawcom i kupcom narządów. Wystarczyło wypełnić dostępny na stronie formularz, zaznaczyć, czy jest się dawcą czy biorcą, wpisać organ będący przedmiotem transakcji, grupę krwi, formę zapłaty i cenę. Do wyboru była nawet waluta – opłatę można było uiszczać w złotówkach, dolarach lub euro. Krzysztof Pijarowski, prezes „Życia po przeszczepie” zaprzecza, by jego stowarzyszenie miało coś wspólnego z serwisem. Nie kryje zaskoczenia: – W polskim Internecie to nowość. Do tej pory można było znaleźć ogłoszenia osób prywatnych. Teraz jest już dobrze zorganizowana strona, coś jakby hurtownia organów. Po konsultacji z dyrektorem Poltransplantu prof. Januszem Wałaszewskim zgłosił sprawę prokuraturze w Gorzowie Wielkopolskim. Podobne zawiadomienie złożył w Bydgoszczy Szpital Uniwersytecki Collegium Medicum. www.ozon.pl/tygodnikozon_2_15_1198_2006_7_1.html Oferty: ale.gratka.pl/ogloszenie/183570.html ogloszenia.tojestto.pl/ogloszenia.php?nr=67655 Temat: złodziejskie rozliczenia ciepła w MSM Nie musi byc Pani bezsilna! Pani jest jedną z wielu współwłaścicielką spółdzielni, a tylko wlaściciele decydują o sobie. Nie warto powtarzać zdań o bezsilności, bo te są nieprawdziwe. Lepiej powtarzać fakty: Spółdzielnia jest dobrowolnym zrzeszeniem osób mających udział we własności ... oraz że majątek spółdzielni jest prywatną własnością czonków spółdzielni, zatrudniającym osoby (płacąc im co miesiąc pensje i diety) do reprezentowania swych interesów. Spóldzielcy (udziałowcy) nie mogą byc oszukiwani, jeśli są tam, gdzie te decyzje (uchwały) zapadają, a zapadają na zebraniach właścicieli (spółdzielców). Właściwe decyzje podejmuje się na zebraniach środowiskowych (grup członkowskich - kilku ulic). Tu również dokonuje się wyboru, kto ma te grupę reprezentować (tj. delegatów na dalsze zebrania walne, do rad nadzorczych, która zatrudni prezesa i resztę). Każda więc próba oszukania właścicieli powinna trwać tylko tyle ile potrzeba czasu na tego wykrycie, właściciele bowiem idą ponownie na zebranie i odwołują dotychczasowych przedstawicieli, którzy zawiedli, a wybierają właściwych. Jeśli więc słyszę narzakania (a wiem, że na kilka tysięcy mieszkańców danego środowiska decydować o sobie przychodzi kilku znajomych prezesa zamiast setek właścicieli-reprezentujących interesy właścicieli z poszczególnych bloków), to pytam: o jakim prawie do narzekania mówimy? Nie ma prawa do narzekania ten, kto nie był na zebraniu decydować uchwałami skutkującymi później o wszystkim. Raczej mówimy o letargu właścicieli, którym brak świadomości, i oddają swój los w ręce losowe. Czy była pani Nato na zebraniu swojej grupy w ub. roku by zdecydować o sposobie rozliczeń, a dla podjęcia decyzji wyboru większością głosów, na zebranie powinno pójśc choćby niewielka kilkadziesiąt-osobowa grupa właścicieli. Kto nie pójdzie na zebrania dotyczące spraw swojego środowiska, potem może sobie tylko popatrzeć, jak i co na zebraniu delegatów jest uchwalane, bo własnego mandatu już nie ma. Ilu ludzi jest świadomych, że trwa ustawowa prywatyzacja mieszkań, że od czterech lat można i trzeba ustanowić własność odrębną, by uchronić się przed sprzedaż (za długi) bloków z M. własnościowymi. Pewnie, że zarządzający reliktem własności lokektywnej żerują na letargu właścicieli i reprezentują siebie, a nie nieobecnych. Teraz właśnie (kwiecień-maj) trwają zebrania środowiskowe - wyborcze. Nic bardziej statutowego, jak odwołać nieuczciwych uchwałą i wybrać własnych zaufanych bądź siebie. Z penością przeszkodą jest brak wiary lub obawa, że na zebraniu będzie ktoś sam. Też nieprawda. W Płocku powstało Stowarzyszenie Obrony Spółdzielców (SOS), publikujące informacje, integrujące środowiska spółdzielcze, ... SOS ma własną stronę na www.sosplock.kylos.pl Warto poznać kilkunaście tam artykułów. Zapraszam do kontaktu: biuro@sosplock.kylos.pl i ... na zebranie środowisklowe, by decydować: jak zmienic na "poprawnie". Temat: Do Sary i Normalnej z Libanu_arabskieslowa_prawdy_ Normalna z pewnością odpowie, że to Izrael jest winny. Coby się jej rozjaśniło pod kopułą to samo doniesienie trochę obszerniej: "Brak wolności politycznej, dyskryminacja kobiet i słabe szkolnictwo są głównymi przyczynami zacofania krajów arabskich - stwierdza raport ONZ opublikowany we wtorek w siedzibie Ligi Arabskiej w Kairze. - Ten dokument nie przysporzy nam przyjaciół, ale nie o to chodziło - mówią arabscy autorzy raportu Co roku Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) publikuje raporty, w których ocenia wszystkie kraje pod względem możliwości rozwoju, jakie oferują obywatelom. W tym roku po raz pierwszy UNDP zajął się 22 państwami arabskimi. Przez 18 miesięcy eksperci arabscy analizowali stan gospodarki i społeczeństw. Doszli do wniosku, że "kraje arabskie mają zasoby, dzięki którym mogłyby pozbyć się biedy za życia jednego pokolenia. Brak woli politycznej jest główną przeszkodą". Choć Arabowie nie należą do najbiedniejszych, w ciągu ostatnich 20 lat tylko Afrykanie zanotowali niższy wzrost dochodu liczony na głowę. W 1999 r. PKB 22 badanych państw razem wziętych wyniósł 531 mld dol., czyli był mniejszy niż w Hiszpanii. Lukratywne dochody ze sprzedaży ropy naftowej są rzadko inwestowane, a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu przyczyniają się do wzrostu gospodarczego. W ostatnich dziesięcioleciach wydłużyła się co prawda przeciętna długość życia (obecnie wynosi 67 lat), o dwie trzecie spadła śmiertelność niemowląt i cofnął analfabetyzm. W krajach arabskich nie ma też skrajnej biedy, ale życie naukowe i intelektualne znajduje się w zapaści. We wszystkich 22 krajach, gdzie mieszka 280 mln ludzi, tłumaczy się rocznie 330 książek. W niewielkiej Grecji ukazuje się pięć razy więcej przekładów. Zacofanie spowodowane jest brakiem wolności, zepchnięciem kobiet na margines życia społecznego i politycznego oraz przestarzałym szkolnictwem - twierdzą autorzy raportu. Pod względem wolności mediów, swobód obywatelskich i rządów prawa państwa arabskie mają najgorsze notowania na świecie. Od Afryki Północnej do Zatoki Perskiej rządzi się żelazną ręką i w zasadzie nie toleruje opozycji. Ponad połowa kobiet arabskich nie umie czytać i pisać. "Jakościowy udział" kobiet w życiu gospodarczym i politycznym jest najniższy w świecie. "Świat arabski sam się pozbawia pracy i kreatywności połowy swoich obywateli" - podsumowują autorzy. Na przekór światowym tendencjom poprawa standardów życia nie polepsza sytuacji kobiet. Autorzy raportu odkryli, że najlepiej traktuje kobiety Irak, który z powodu wojen i sankcji międzynarodowych ma najgorsze notowania gospodarcze. W najbogatszych krajach arabskich - Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich - kobiety są dyskryminowane. Autorzy raportu szczególnie ostro krytykują szkolnictwo. - Nie brak wprawdzie szkolnych budynków, ale to, czego tam uczą, jest bardzo dyskusyjne - mówił podczas prezentacji raportu Zahir Dżamal z UNDP. Opracowanie wiąże "deficyt wiedzy", rozdźwięk między tradycyjnym, pamięciowym nauczaniem a potrzebami współczesnego świata z brakiem wolności. - Arabom wydaje się, że wiedza XXI w. jest w ich zasięgu, ale naprawdę zostali z tyłu - mówił Dżamal. Połowa arabskich nastolatków chciałaby wyemigrować! W intencji autorów, wyłącznie arabskich naukowców i ekspertów, raport jest czymś więcej niż stwierdzeniem faktów. To bicie na alarm. - Z krajów arabskich płynęły zatrważające sygnały - tłumaczyła dziennikowi "New York Times" Rima Khalaf Hunaidi, dyrektorka biura arabskiego UNDP. 49-letnia Palestynka, urodzona w Kuwejcie, była wicepremierem Jordanii. - Zadałam pytanie autorom raportu, dlaczego kraje arabskie nie nadążają. Bo Arabowie sami muszą na nie odpowiedzieć. Dla Clovisa Maksuda, b. ambasadora Ligi Arabskiej przy ONZ i współautora raportu, dokument UNDP jest zalążkiem odnowy arabskiej. Jego podtytuł brzmi: "Stworzyć możliwości dla przyszłych pokoleń". Autorzy apelują o reformy polityczne, rozwój społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganie praw człowieka. - Bez demokracji i wolności Arabom się nie uda - mówi Rima Khalaf Hunaidi. - O tym jest nasz raport. " Temat: Doradztwo finansowe Efect - ktoś zna ich? To może ja o swoich przeżyciach z firmą EFECT. Zaczął tam pracować jeden z członków mojej rodziny, na jedno z pierwszych rozmów umówił się więc ze mną, kiedyś też pracowałem w sprzedaży, więc mogłem wytknąć mu kilka błędów. Przyszedł oczywiście tą śmieszną prezentacją, która spowodowała u mnie jedynie częste ziewanie. Efekciarz (który wcześniej z ekonomią nie miał nic wspólnego) mówił jakieś wyuczone formułki, z których najbardziej zapamiętałem to, że firma zaczynała na poddaszu, co akurat dla mnie nie było dobrą rekomendacją. Nie muszę oczywiście dodawać, że wiedza ekonomiczna Efekciarza była żadna, mniejsza niż moja, bo chociaż wykształcenia ekonomicznego nie mam, to jednak sprawy gospodarcze śledzę na bieżąco. Jak usłyszałem, że aby w ogóle cokolwiek zacząć robić, muszę podać 14 numerów, to powiedziałem, że dziękuję. No ale że rodzina to dałem się namówić, dałem numery ludzi, z którymi nie mam żadnego kontaktu, więc ich ewentualne pretensje jakoś mógłbym przeżyć. Rzeczona analiza polegała na spisaniu wszystkich moich dochodów i zobowiązań. Następny etap to zaproszenie do biura, gdzie już Efekciarz był ze swoim kierownikiem czy coś. Kierownik owszem znał się na gospodarce lub przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Przyznam, że akurat w tym czasie chciałem zacząć oszczędzać długoterminowo, żeby kiedyś może dorobić się jakiegoś mieszkania, więc oferta AXA Plan Inwestycyjny całkiem mnie zainteresowała i podpisałem umowę. Dużym plusem był fakt, że pan kierownik zapewniał mnie, że co jakiś czas będę dostawał maile z propozycją portfela inwestycyjnego. Był to czas krótko przed kryzysem finansowym, więc ustalony portfel funduszy, który zaproponował mi kierownik był niemal w połowie akcyjny, reszta jakaś ochrona kapitału. Gdy przyszedł kryzys to oczywiście część akcyjna topniała w oczach. Mimo kilkukrotnego kontaktu z Efekciarzem z informacją, że oczekują na jakąś propozycją zmiany portfela skoro akcje lecą na łeb na szyje, a w ofercie AXA są fundusze, które chociaż utrzymują wartość albo są lekko na plus. Do dziś żadnego kontaktu ze strony firmy EFECT nie dostałem, dostaje za to raz w miesiącu jakiegoś newslettera, którego poziom merytoryczny absolutnie mnie nie zadowala. W efekcie portfel musiałem wybrać sobie sam, dzięki temu nie tracę środków, a nawet je lekko pomnażam (gdybym został przy propozycji Kierownika, teraz miałbym ok 70 % tego, co wpłaciłem). Odpierając zarzuty, które zaraz się pojawią, że to jest inwestycja długoterminowa i należy liczyć się z okresowymi stratami. Owszem, ale skoro AXA daje możliwość uniknięcia strat, to ja chce z tego skorzystać. Albo chce, żeby zadzwonił/napisał do mnie ktoś kompetentny i przekonał mnie, że zmiana portfela nie jest konieczna, a przypominam, że Efekciarz kilkukrotnie słyszał ode mnie, że takiego kontaktu oczekuje. Dla firmy, która zapewniała mnie, że ma rozbudowany pion obsługi klienta, nie powinno to być chyba problemem. Podsumowując - jako, że czuję się oszukany, straciłem zaufanie do EFECT, co akurat w przypadku firmy zajmującej się "doradztwem finansowym", jest bardzo ważne. Dlatego jedyne, co będę miał wspólnego z tą firmą, to czytanie tego forum :) Mam po prostu takie hobby, z równym zainteresowaniem czytam np. internetowe sprzeczki pomiędzy Panoramą Firm a Polskimi Książkami Telefonicznymi. Temat: Ciekawostka z forum usunieta na osla lawke-Why???? Ciekawostka z forum usunieta na osla lawke-Why???? KOMU PRZESZKADZA PRAWDZIWY RAPORT ONZ ! ###Arabki o Arabkach.....raport ONZ Autor: viri-palestyna@NOSPAM.gazeta.pl Data: 03-07-2002 17:03 + odpowiedz na list Brak wolności politycznej, dyskryminacja kobiet i słabe szkolnictwo są głównymi przyczynami zacofania krajów arabskich - stwierdza raport ONZ opublikowany we wtorek w siedzibie Ligi Arabskiej w Kairze. - Ten dokument nie przysporzy nam przyjaciół, ale nie o to chodziło - mówią arabscy autorzy raportu Co roku Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) publikuje raporty, w których ocenia wszystkie kraje pod względem możliwości rozwoju, jakie oferują obywatelom. W tym roku po raz pierwszy UNDP zajął się 22 państwami arabskimi. Przez 18 miesięcy eksperci arabscy analizowali stan gospodarki i społeczeństw. Doszli do wniosku, że "kraje arabskie mają zasoby, dzięki którym mogłyby pozbyć się biedy za życia jednego pokolenia. Brak woli politycznej jest główną przeszkodą". Choć Arabowie nie należą do najbiedniejszych, w ciągu ostatnich 20 lat tylko Afrykanie zanotowali niższy wzrost dochodu liczony na głowę. W 1999 r. PKB 22 badanych państw razem wziętych wyniósł 531 mld dol., czyli był mniejszy niż w Hiszpanii. Lukratywne dochody ze sprzedaży ropy naftowej są rzadko inwestowane, a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu przyczyniają się do wzrostu gospodarczego. W ostatnich dziesięcioleciach wydłużyła się co prawda przeciętna długość życia (obecnie wynosi 67 lat), o dwie trzecie spadła śmiertelność niemowląt i cofnął analfabetyzm. W krajach arabskich nie ma też skrajnej biedy, ale życie naukowe i intelektualne znajduje się w zapaści. We wszystkich 22 krajach, gdzie mieszka 280 mln ludzi, tłumaczy się rocznie 330 książek. W niewielkiej Grecji ukazuje się pięć razy więcej przekładów. Zacofanie spowodowane jest brakiem wolności, zepchnięciem kobiet na margines życia społecznego i politycznego oraz przestarzałym szkolnictwem - twierdzą autorzy raportu. Pod względem wolności mediów, swobód obywatelskich i rządów prawa państwa arabskie mają najgorsze notowania na świecie. Od Afryki Północnej do Zatoki Perskiej rządzi się żelazną ręką i w zasadzie nie toleruje opozycji. Ponad połowa kobiet arabskich nie umie czytać i pisać. "Jakościowy udział" kobiet w życiu gospodarczym i politycznym jest najniższy w świecie. "Świat arabski sam się pozbawia pracy i kreatywności połowy swoich obywateli" - podsumowują autorzy. Na przekór światowym tendencjom poprawa standardów życia nie polepsza sytuacji kobiet. Autorzy raportu odkryli, że najlepiej traktuje kobiety Irak, który z powodu wojen i sankcji międzynarodowych ma najgorsze notowania gospodarcze. W najbogatszych krajach arabskich - Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich - kobiety są dyskryminowane. Autorzy raportu szczególnie ostro krytykują szkolnictwo. - Nie brak wprawdzie szkolnych budynków, ale to, czego tam uczą, jest bardzo dyskusyjne - mówił podczas prezentacji raportu Zahir Dżamal z UNDP. Opracowanie wiąże "deficyt wiedzy", rozdźwięk między tradycyjnym, pamięciowym nauczaniem a potrzebami współczesnego świata z brakiem wolności. - Arabom wydaje się, że wiedza XXI w. jest w ich zasięgu, ale naprawdę zostali z tyłu - mówił Dżamal. Połowa arabskich nastolatków chciałaby wyemigrować! W intencji autorów, wyłącznie arabskich naukowców i ekspertów, raport jest czymś więcej niż stwierdzeniem faktów. To bicie na alarm. - Z krajów arabskich płynęły zatrważające sygnały - tłumaczyła dziennikowi "New York Times" Rima Khalaf Hunaidi, dyrektorka biura arabskiego UNDP. 49-letnia Palestynka, urodzona w Kuwejcie, była wicepremierem Jordanii. - Zadałam pytanie autorom raportu, dlaczego kraje arabskie nie nadążają. Bo Arabowie sami muszą na nie odpowiedzieć. Dla Clovisa Maksuda, b. ambasadora Ligi Arabskiej przy ONZ i współautora raportu, dokument UNDP jest zalążkiem odnowy arabskiej. Jego podtytuł brzmi: "Stworzyć możliwości dla przyszłych pokoleń". Autorzy apelują o reformy polityczne, rozwój społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganie praw człowieka. - Bez demokracji i wolności Arabom się nie uda - mówi Rima Khalaf Hunaidi. - O tym jest nasz raport. Temat: ====Raport__ONZ__sytuacja_w_krajach_arabskich_== ====Raport__ONZ__sytuacja_w_krajach_arabskich_== ====Raport__ONZ__sytuacja_w_krajach_arabskich_== jestesmy prymitywni i zacofani pisza arabscy autorzy raportu Raport z roku 2002 , aktualny napisany przez Arabow na zamowienie ONZ. ===== Brak wolności politycznej, dyskryminacja kobiet i słabe szkolnictwo są głównymi przyczynami zacofania krajów arabskich - stwierdza raport ONZ opublikowany we wtorek w siedzibie Ligi Arabskiej w Kairze. - Ten dokument nie przysporzy nam przyjaciół, ale nie o to chodziło - mówią arabscy autorzy raportu Co roku Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) publikuje raporty, w których ocenia wszystkie kraje pod względem możliwości rozwoju, jakie oferują obywatelom. W tym roku po raz pierwszy UNDP zajął się 22 państwami arabskimi. Przez 18 miesięcy eksperci arabscy analizowali stan gospodarki i społeczeństw. Doszli do wniosku, że "kraje arabskie mają zasoby, dzięki którym mogłyby pozbyć się biedy za życia jednego pokolenia. Brak woli politycznej jest główną przeszkodą". Choć Arabowie nie należą do najbiedniejszych, w ciągu ostatnich 20 lat tylko Afrykanie zanotowali niższy wzrost dochodu liczony na głowę. W 1999 r. PKB 22 badanych państw razem wziętych wyniósł 531 mld dol., czyli był mniejszy niż w Hiszpanii. Lukratywne dochody ze sprzedaży ropy naftowej są rzadko inwestowane, a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu przyczyniają się do wzrostu gospodarczego. W ostatnich dziesięcioleciach wydłużyła się co prawda przeciętna długość życia (obecnie wynosi 67 lat), o dwie trzecie spadła śmiertelność niemowląt i cofnął analfabetyzm. W krajach arabskich nie ma też skrajnej biedy, ale życie naukowe i intelektualne znajduje się w zapaści. We wszystkich 22 krajach, gdzie mieszka 280 mln ludzi, tłumaczy się rocznie 330 książek. W niewielkiej Grecji ukazuje się pięć razy więcej przekładów. Zacofanie spowodowane jest brakiem wolności, zepchnięciem kobiet na margines życia społecznego i politycznego oraz przestarzałym szkolnictwem - twierdzą autorzy raportu. Pod względem wolności mediów, swobód obywatelskich i rządów prawa państwa arabskie mają najgorsze notowania na świecie. Od Afryki Północnej do Zatoki Perskiej rządzi się żelazną ręką i w zasadzie nie toleruje opozycji. Ponad połowa kobiet arabskich nie umie czytać i pisać. "Jakościowy udział" kobiet w życiu gospodarczym i politycznym jest najniższy w świecie. "Świat arabski sam się pozbawia pracy i kreatywności połowy swoich obywateli" - podsumowują autorzy. Na przekór światowym tendencjom poprawa standardów życia nie polepsza sytuacji kobiet. Autorzy raportu odkryli, że najlepiej traktuje kobiety Irak, który z powodu wojen i sankcji międzynarodowych ma najgorsze notowania gospodarcze. W najbogatszych krajach arabskich - Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich - kobiety są dyskryminowane. Autorzy raportu szczególnie ostro krytykują szkolnictwo. - Nie brak wprawdzie szkolnych budynków, ale to, czego tam uczą, jest bardzo dyskusyjne - mówił podczas prezentacji raportu Zahir Dżamal z UNDP. Opracowanie wiąże "deficyt wiedzy", rozdźwięk między tradycyjnym, pamięciowym nauczaniem a potrzebami współczesnego świata z brakiem wolności. - Arabom wydaje się, że wiedza XXI w. jest w ich zasięgu, ale naprawdę zostali z tyłu - mówił Dżamal. Połowa arabskich nastolatków chciałaby wyemigrować! W intencji autorów, wyłącznie arabskich naukowców i ekspertów, raport jest czymś więcej niż stwierdzeniem faktów. To bicie na alarm. - Z krajów arabskich płynęły zatrważające sygnały - tłumaczyła dziennikowi "New York Times" Rima Khalaf Hunaidi, dyrektorka biura arabskiego UNDP. 49-letnia Palestynka, urodzona w Kuwejcie, była wicepremierem Jordanii. - Zadałam pytanie autorom raportu, dlaczego kraje arabskie nie nadążają. Bo Arabowie sami muszą na nie odpowiedzieć. Dla Clovisa Maksuda, b. ambasadora Ligi Arabskiej przy ONZ i współautora raportu, dokument UNDP jest zalążkiem odnowy arabskiej. Jego podtytuł brzmi: "Stworzyć możliwości dla przyszłych pokoleń". Autorzy apelują o reformy polityczne, rozwój społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganie praw człowieka. - Bez demokracji i wolności Arabom się nie uda - mówi Rima Khalaf Hunaidi. - O tym jest nasz raport. Temat: ......Raport o sytuacji w swiecie arabskim ONZ ......Raport o sytuacji w swiecie arabskim ONZ Raport wykasowany na forum www.arabia.pl (cenzura nie przepuscila ) do przeczytania tutaj. Mowi sam za siebie ! Raport z roku 2002 , aktualny napisany przez Arabow na zamowienie ONZ. ===== Brak wolności politycznej, dyskryminacja kobiet i słabe szkolnictwo są głównymi przyczynami zacofania krajów arabskich - stwierdza raport ONZ opublikowany we wtorek w siedzibie Ligi Arabskiej w Kairze. - Ten dokument nie przysporzy nam przyjaciół, ale nie o to chodziło - mówią arabscy autorzy raportu Co roku Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) publikuje raporty, w których ocenia wszystkie kraje pod względem możliwości rozwoju, jakie oferują obywatelom. W tym roku po raz pierwszy UNDP zajął się 22 państwami arabskimi. Przez 18 miesięcy eksperci arabscy analizowali stan gospodarki i społeczeństw. Doszli do wniosku, że "kraje arabskie mają zasoby, dzięki którym mogłyby pozbyć się biedy za życia jednego pokolenia. Brak woli politycznej jest główną przeszkodą". Choć Arabowie nie należą do najbiedniejszych, w ciągu ostatnich 20 lat tylko Afrykanie zanotowali niższy wzrost dochodu liczony na głowę. W 1999 r. PKB 22 badanych państw razem wziętych wyniósł 531 mld dol., czyli był mniejszy niż w Hiszpanii. Lukratywne dochody ze sprzedaży ropy naftowej są rzadko inwestowane, a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu przyczyniają się do wzrostu gospodarczego. W ostatnich dziesięcioleciach wydłużyła się co prawda przeciętna długość życia (obecnie wynosi 67 lat), o dwie trzecie spadła śmiertelność niemowląt i cofnął analfabetyzm. W krajach arabskich nie ma też skrajnej biedy, ale życie naukowe i intelektualne znajduje się w zapaści. We wszystkich 22 krajach, gdzie mieszka 280 mln ludzi, tłumaczy się rocznie 330 książek. W niewielkiej Grecji ukazuje się pięć razy więcej przekładów. Zacofanie spowodowane jest brakiem wolności, zepchnięciem kobiet na margines życia społecznego i politycznego oraz przestarzałym szkolnictwem - twierdzą autorzy raportu. Pod względem wolności mediów, swobód obywatelskich i rządów prawa państwa arabskie mają najgorsze notowania na świecie. Od Afryki Północnej do Zatoki Perskiej rządzi się żelazną ręką i w zasadzie nie toleruje opozycji. Ponad połowa kobiet arabskich nie umie czytać i pisać. "Jakościowy udział" kobiet w życiu gospodarczym i politycznym jest najniższy w świecie. "Świat arabski sam się pozbawia pracy i kreatywności połowy swoich obywateli" - podsumowują autorzy. Na przekór światowym tendencjom poprawa standardów życia nie polepsza sytuacji kobiet. Autorzy raportu odkryli, że najlepiej traktuje kobiety Irak, który z powodu wojen i sankcji międzynarodowych ma najgorsze notowania gospodarcze. W najbogatszych krajach arabskich - Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich - kobiety są dyskryminowane. Autorzy raportu szczególnie ostro krytykują szkolnictwo. - Nie brak wprawdzie szkolnych budynków, ale to, czego tam uczą, jest bardzo dyskusyjne - mówił podczas prezentacji raportu Zahir Dżamal z UNDP. Opracowanie wiąże "deficyt wiedzy", rozdźwięk między tradycyjnym, pamięciowym nauczaniem a potrzebami współczesnego świata z brakiem wolności. - Arabom wydaje się, że wiedza XXI w. jest w ich zasięgu, ale naprawdę zostali z tyłu - mówił Dżamal. Połowa arabskich nastolatków chciałaby wyemigrować! W intencji autorów, wyłącznie arabskich naukowców i ekspertów, raport jest czymś więcej niż stwierdzeniem faktów. To bicie na alarm. - Z krajów arabskich płynęły zatrważające sygnały - tłumaczyła dziennikowi "New York Times" Rima Khalaf Hunaidi, dyrektorka biura arabskiego UNDP. 49-letnia Palestynka, urodzona w Kuwejcie, była wicepremierem Jordanii. - Zadałam pytanie autorom raportu, dlaczego kraje arabskie nie nadążają. Bo Arabowie sami muszą na nie odpowiedzieć. Dla Clovisa Maksuda, b. ambasadora Ligi Arabskiej przy ONZ i współautora raportu, dokument UNDP jest zalążkiem odnowy arabskiej. Jego podtytuł brzmi: "Stworzyć możliwości dla przyszłych pokoleń". Autorzy apelują o reformy polityczne, rozwój społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganie praw człowieka. - Bez demokracji i wolności Arabom się nie uda - mówi Rima Khalaf Hunaidi. - O tym jest nasz raport. Temat: >_Raport__ONZ__sytuacja_w_krajach_arabskich_==_!!! >_Raport__ONZ__sytuacja_w_krajach_arabskich_==_!!! Mowi sam za siebie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Raport z roku 2002 , aktualny napisany przez Arabow na zamowienie ONZ. ===== Brak wolności politycznej, dyskryminacja kobiet i słabe szkolnictwo są głównymi przyczynami zacofania krajów arabskich - stwierdza raport ONZ opublikowany we wtorek w siedzibie Ligi Arabskiej w Kairze. - Ten dokument nie przysporzy nam przyjaciół, ale nie o to chodziło - mówią arabscy autorzy raportu Co roku Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) publikuje raporty, w których ocenia wszystkie kraje pod względem możliwości rozwoju, jakie oferują obywatelom. W tym roku po raz pierwszy UNDP zajął się 22 państwami arabskimi. Przez 18 miesięcy eksperci arabscy analizowali stan gospodarki i społeczeństw. Doszli do wniosku, że "kraje arabskie mają zasoby, dzięki którym mogłyby pozbyć się biedy za życia jednego pokolenia. Brak woli politycznej jest główną przeszkodą". Choć Arabowie nie należą do najbiedniejszych, w ciągu ostatnich 20 lat tylko Afrykanie zanotowali niższy wzrost dochodu liczony na głowę. W 1999 r. PKB 22 badanych państw razem wziętych wyniósł 531 mld dol., czyli był mniejszy niż w Hiszpanii. Lukratywne dochody ze sprzedaży ropy naftowej są rzadko inwestowane, a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu przyczyniają się do wzrostu gospodarczego. W ostatnich dziesięcioleciach wydłużyła się co prawda przeciętna długość życia (obecnie wynosi 67 lat), o dwie trzecie spadła śmiertelność niemowląt i cofnął analfabetyzm. W krajach arabskich nie ma też skrajnej biedy, ale życie naukowe i intelektualne znajduje się w zapaści. We wszystkich 22 krajach, gdzie mieszka 280 mln ludzi, tłumaczy się rocznie 330 książek. W niewielkiej Grecji ukazuje się pięć razy więcej przekładów. Zacofanie spowodowane jest brakiem wolności, zepchnięciem kobiet na margines życia społecznego i politycznego oraz przestarzałym szkolnictwem - twierdzą autorzy raportu. Pod względem wolności mediów, swobód obywatelskich i rządów prawa państwa arabskie mają najgorsze notowania na świecie. Od Afryki Północnej do Zatoki Perskiej rządzi się żelazną ręką i w zasadzie nie toleruje opozycji. Ponad połowa kobiet arabskich nie umie czytać i pisać. "Jakościowy udział" kobiet w życiu gospodarczym i politycznym jest najniższy w świecie. "Świat arabski sam się pozbawia pracy i kreatywności połowy swoich obywateli" - podsumowują autorzy. Na przekór światowym tendencjom poprawa standardów życia nie polepsza sytuacji kobiet. Autorzy raportu odkryli, że najlepiej traktuje kobiety Irak, który z powodu wojen i sankcji międzynarodowych ma najgorsze notowania gospodarcze. W najbogatszych krajach arabskich - Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich - kobiety są dyskryminowane. Autorzy raportu szczególnie ostro krytykują szkolnictwo. - Nie brak wprawdzie szkolnych budynków, ale to, czego tam uczą, jest bardzo dyskusyjne - mówił podczas prezentacji raportu Zahir Dżamal z UNDP. Opracowanie wiąże "deficyt wiedzy", rozdźwięk między tradycyjnym, pamięciowym nauczaniem a potrzebami współczesnego świata z brakiem wolności. - Arabom wydaje się, że wiedza XXI w. jest w ich zasięgu, ale naprawdę zostali z tyłu - mówił Dżamal. Połowa arabskich nastolatków chciałaby wyemigrować! W intencji autorów, wyłącznie arabskich naukowców i ekspertów, raport jest czymś więcej niż stwierdzeniem faktów. To bicie na alarm. - Z krajów arabskich płynęły zatrważające sygnały - tłumaczyła dziennikowi "New York Times" Rima Khalaf Hunaidi, dyrektorka biura arabskiego UNDP. 49-letnia Palestynka, urodzona w Kuwejcie, była wicepremierem Jordanii. - Zadałam pytanie autorom raportu, dlaczego kraje arabskie nie nadążają. Bo Arabowie sami muszą na nie odpowiedzieć. Dla Clovisa Maksuda, b. ambasadora Ligi Arabskiej przy ONZ i współautora raportu, dokument UNDP jest zalążkiem odnowy arabskiej. Jego podtytuł brzmi: "Stworzyć możliwości dla przyszłych pokoleń". Autorzy apelują o reformy polityczne, rozwój społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganie praw człowieka. - Bez demokracji i wolności Arabom się nie uda - mówi Rima Khalaf Hunaidi. - O tym jest nasz raport. Temat: +Komu_przeszkadzal_prawdziwy_raport_!!!!++++++++++ +Komu_przeszkadzal_prawdziwy_raport_!!!!++++++++++ Ciekawostka z forum usunieta na osla lawke-Why???? Autor: _vinc@NOSPAM.gazeta.pl Data: 22-11-2002 03:35 + dodaj do ulubionych wątków KOMU PRZESZKADZA PRAWDZIWY RAPORT ONZ ! ###Arabki o Arabkach.....raport ONZ Autor: viri-palestyna@NOSPAM.gazeta.pl Data: 03-07-2002 17:03 + odpowiedz na list Brak wolności politycznej, dyskryminacja kobiet i słabe szkolnictwo są głównymi przyczynami zacofania krajów arabskich - stwierdza raport ONZ opublikowany we wtorek w siedzibie Ligi Arabskiej w Kairze. - Ten dokument nie przysporzy nam przyjaciół, ale nie o to chodziło - mówią arabscy autorzy raportu Co roku Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) publikuje raporty, w których ocenia wszystkie kraje pod względem możliwości rozwoju, jakie oferują obywatelom. W tym roku po raz pierwszy UNDP zajął się 22 państwami arabskimi. Przez 18 miesięcy eksperci arabscy analizowali stan gospodarki i społeczeństw. Doszli do wniosku, że "kraje arabskie mają zasoby, dzięki którym mogłyby pozbyć się biedy za życia jednego pokolenia. Brak woli politycznej jest główną przeszkodą". Choć Arabowie nie należą do najbiedniejszych, w ciągu ostatnich 20 lat tylko Afrykanie zanotowali niższy wzrost dochodu liczony na głowę. W 1999 r. PKB 22 badanych państw razem wziętych wyniósł 531 mld dol., czyli był mniejszy niż w Hiszpanii. Lukratywne dochody ze sprzedaży ropy naftowej są rzadko inwestowane, a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu przyczyniają się do wzrostu gospodarczego. W ostatnich dziesięcioleciach wydłużyła się co prawda przeciętna długość życia (obecnie wynosi 67 lat), o dwie trzecie spadła śmiertelność niemowląt i cofnął analfabetyzm. W krajach arabskich nie ma też skrajnej biedy, ale życie naukowe i intelektualne znajduje się w zapaści. We wszystkich 22 krajach, gdzie mieszka 280 mln ludzi, tłumaczy się rocznie 330 książek. W niewielkiej Grecji ukazuje się pięć razy więcej przekładów. Zacofanie spowodowane jest brakiem wolności, zepchnięciem kobiet na margines życia społecznego i politycznego oraz przestarzałym szkolnictwem - twierdzą autorzy raportu. Pod względem wolności mediów, swobód obywatelskich i rządów prawa państwa arabskie mają najgorsze notowania na świecie. Od Afryki Północnej do Zatoki Perskiej rządzi się żelazną ręką i w zasadzie nie toleruje opozycji. Ponad połowa kobiet arabskich nie umie czytać i pisać. "Jakościowy udział" kobiet w życiu gospodarczym i politycznym jest najniższy w świecie. "Świat arabski sam się pozbawia pracy i kreatywności połowy swoich obywateli" - podsumowują autorzy. Na przekór światowym tendencjom poprawa standardów życia nie polepsza sytuacji kobiet. Autorzy raportu odkryli, że najlepiej traktuje kobiety Irak, który z powodu wojen i sankcji międzynarodowych ma najgorsze notowania gospodarcze. W najbogatszych krajach arabskich - Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich - kobiety są dyskryminowane. Autorzy raportu szczególnie ostro krytykują szkolnictwo. - Nie brak wprawdzie szkolnych budynków, ale to, czego tam uczą, jest bardzo dyskusyjne - mówił podczas prezentacji raportu Zahir Dżamal z UNDP. Opracowanie wiąże "deficyt wiedzy", rozdźwięk między tradycyjnym, pamięciowym nauczaniem a potrzebami współczesnego świata z brakiem wolności. - Arabom wydaje się, że wiedza XXI w. jest w ich zasięgu, ale naprawdę zostali z tyłu - mówił Dżamal. Połowa arabskich nastolatków chciałaby wyemigrować! W intencji autorów, wyłącznie arabskich naukowców i ekspertów, raport jest czymś więcej niż stwierdzeniem faktów. To bicie na alarm. - Z krajów arabskich płynęły zatrważające sygnały - tłumaczyła dziennikowi "New York Times" Rima Khalaf Hunaidi, dyrektorka biura arabskiego UNDP. 49-letnia Palestynka, urodzona w Kuwejcie, była wicepremierem Jordanii. - Zadałam pytanie autorom raportu, dlaczego kraje arabskie nie nadążają. Bo Arabowie sami muszą na nie odpowiedzieć. Dla Clovisa Maksuda, b. ambasadora Ligi Arabskiej przy ONZ i współautora raportu, dokument UNDP jest zalążkiem odnowy arabskiej. Jego podtytuł brzmi: "Stworzyć możliwości dla przyszłych pokoleń". Autorzy apelują o reformy polityczne, rozwój społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganie praw człowieka. - Bez demokracji i wolności Arabom się nie uda - mówi Rima Khalaf Hunaidi. - O tym jest nasz raport. Strona 3 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 196 rezultatów • 1, 2, 3, 4 |