Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro informacji numerów telefonów
Temat: TP SA wali w rogi jeleni Nowe oblicze telekomunikacji Czemu ma służyć akcja reklamowa TPSA? Według mnie ma zatuszować radykalne obniżenie poziomu usług. Kilka miesięcy temu TPSA w Toruniu likwiduje punkty obsługi abonenta - jak nieoficjalnie mówią jej pracownicy - zgodnie z zasadą, że tym mniej skarg im mniej miejsc, gdzie można je składać. Od tego czasu kolejka w ostatnim istniejącym jest tak długa, że niemożliwe staje się załatwienie jakiejkolwiek sprawy. Ostatnio wprowadzenie "błękitnej linii" wiąże się z likwidacją numeru do lokalnego Biura Napraw. Zgłoszenie awarii zapisywane jest w jakimś ogólnopolskim systemie i kiedy nie ma możliwości skontaktowania się z technikami na miejscu, czyli w tym wypadku w Toruniu, termin naprawy to 2 dni. Moje SDI psuje się notorycznie, zazwyczaj o 16-tej, a włączane z powrotem było 8.00-9.00 na drugi dzień. Tak co 2-3 dni. W piątki prawie zawsze. Wtedy cały weekend nie ma internetu. Kiedy wyraziłem swoje oburzenie, że moje SDI działa praktycznie tylko w godzinach pracy techników i to musiało się zmienić. "Doradcy" z błękitnej linii zapewniają, że nie ma w tym żadnej złośliwości i że mam cierpliwie czekać, tym razem przez 2 dni naprawy - bo na to pozwala TPSA umowa. Ten list będę musiał wysłać z kafejki internetowej. Dzisiaj jest piątek. Czyli TPSA świadczy swoje usługi, i to jak dobrze pójdzie, w dni powszednie od poniedziałku do piątku, w godzinach od 9.00 do 16.00. Nie wspomnę już, że to moje łącze cały czas działa wadliwie i znalezienie przyczyny przekracza możliwości intelektualne toruńskiej TPSA. Próbowano mi wmówić, że to wada komputera, lub że adresy w internecie są zbyt obciążone. Pewnego razu dzwoni telefon i kolsuntant z TPSA zaoferował mi Neostradę. Powiedziałem, że jestem zdecydowany (może to jedyny sposób na pozbycie się problemów z SDI - rezygnacja) i zapytałem, jak długo to potrwa. Pan zapisał wszystkie dane potrzebne do sporządzenia umowy i obiecał zadzwonić w ciągu trzech dni z informacją, że umowa i zestaw czekają w telepunkcie. Minęło prawie 2 tygodnie. I nic. Po co ktoś zawracał mi głowę. Znam jeszcze osobę namówioną w podobny sposób. Po kilku wizytach w telepunkcie znajomy odpuścił sobie. Były reklamy TPSA, że po domach będą chodzić "doradcy". Nawet, jeśli to prawda (a nie sądzę), to po co. Żeby pogadać i odesłać gdzie indziej. Przecież nie przyniosą zestawu instalacyjnego. Jeszcze inne słynne już oszustwo. ISDN. Przestarzała, strasznie droga w eksploatacji technologia. Kilka lat temu, podobno, telekomunikacja kupiła olbrzymią ilość urządzeń do tej usługi. Do dziś, kosztem szeroko zakrojonej kampanii reklamowej, próbują wciskać to klientom. Ludzie, nie dajcie się nabrać. ISDN nie nadaje się ani do domu, ani do firmy. A jeśli się chce korzystać z obydwu kanałów - płaci się za podwójne impulsy. Miałem kiedyś ISDN w firmie. Kiedy zapłaciłem rachunek 3000 zł szybko zrezygnowałem i czekałem na POLPAK-T (tylko 1640 miesięcznie za 1 MB i ok. 2500 instalacja). Był już taki moment, może 2-3 lata temu, że jakość usług TPSA poprawiała się. Nie na długo. Wolą wydawać pieniądze na drogą reklamę telewizyjną, za którą nie idzie żadna poprawa jakości usług. TPSA wystarcza świat pozorów. Wystarczy być... [monopolistą]. Może ktoś jeszcze ma podobne problemy. Może to po prostu jakiś technik przełącza sobie SDI na popołudnia i weekendy. A może tylko mam pecha. Temat: "Nie ma takiej podłości..." Przedsiębiorczość,Rozwój,Praca Gazeta.pl > Gospodarka > Wiadomości Czwartek, 25 marca 2004 Fiskus kontrolował firmy, których nie ma? Ziemowit Nowak, Kielce 24-03-2004, ostatnia aktualizacja 24-03-2004 18:02 Właścicielka małej hurtowni oskarżona przez urząd skarbowy o wystawianie fikcyjnych faktur wykazała, że fikcyjne były nie faktury, ale dokumenty sporządzone przez urzędników fiskusa. I co z tego? Od czterech lat nie może się doczekać sprawiedliwości. Beata Z., właścicielka małej rodzinnej hurtowni kosmetyków Beat w Kielcach, właśnie dostała kolejne, niekorzystne dla siebie pismo dotyczące jej sporu z kieleckim fiskusem. Prokuratura Rejonowa w Kielcach odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie poświadczenia nieprawdy przez pracowników II Urzędu Skarbowego w Kielcach. W 2000 r. tenże urząd uznał, że Beata Z. wystawiała fikcyjne faktury VAT na nie istniejące podmioty gospodarcze. Kara była sroga - ponad 100 tys. zł. Beata Z. nie mogła się z tym pogodzić. Zamieniła się w prywatnego detektywa i sama ustaliła listę osiemnastu rzekomo nie istniejących firm, które kupowały u niej kosmetyki - z adresami, numerami działalności gospodarczej, nazwiskami właścicieli. Mało tego - zdobyła również kopie protokołów, z których wynika, że II Urząd Skarbowy kontrolował te firmy, a potem twierdził, że ich nie ma. Kiedy Beata Z. skierowała sprawę do NSA, urzędnicy fiskusa zignorowali jej uwagi i dalej upierali się, że tych firm nie ma. NSA dał wiarę urzędnikom państwowym i wydał niekorzystny dla hurtowni wyrok. - Trudno mi uwierzyć, że to był przypadek. Musieli wiedzieć, że przedstawiają sądowi nieprawdziwe dane. Dlatego uznałam, że urzędnicy skarbowi poświadczyli nieprawdę - stwierdziła Beata Z. i skierowała doniesienie do kieleckiej Prokuratury Rejonowej. Ta umorzyła sprawę. Wtedy w sprawie hurtowni Beat interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich. Zwrócił uwagę na to, że kielecka prokuratura w uzasadnieniu umorzenia "nie ustosunkowała" się do zarzutu poświadczenia nieprawdy przez urzędników II US. Zgodziła się z tą argumentacją Prokuratura Apelacyjna w Krakowie i nakazała kieleckiej prokuraturze ponowne rozpatrzenie sprawy. Ta jednak odmówiła wszczęcia dochodzenia. - Jak w tej sytuacji może się podatnik obronić? Niech wreszcie ta sprawa trafi do sądu, żebym mogła udowodnić swoje racje. Dlaczego urzędnicy skarbowi mogą się mylić i nikt nie ponosi za to konsekwencji? Zamiast handlować kosmetykami musiałam zabawiać się w prywatnego detektywa, a i tak nic nie wskórałam - mówi rozgoryczona Beata Z. Ma zamiar odwołać się od postanowienia prokuratury. Sprawę dalej obiecuje pilotować biuro RPO. - Kiedy tylko dostaniemy postanowienie kieleckiej prokuratury, podejmiemy decyzje co z tą sprawą dalej robić - mówi Piotr Czyrko, główny specjalista Zespołu Prawa Karnego Rzecznika Praw Obywatelskich. Do tej pory w II US nikt nie poniósł konsekwencji za sporządzenie błędnych dokumentów. Jedna z urzędniczek wyznała nawet podczas przesłuchania, że informacje - jak się potem okazało, nieprawdziwe - o podmiotach gospodarczych zbierała przez telefon i nie ma na to żadnych dokumentów. - Moim zdaniem w tej sprawie uchybień nie było, więc nie mogę nikogo karać - twierdzi Piotr Fatalski, naczelnik II US w Kielcach. Strona 4 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 147 rezultatów • 1, 2, 3, 4 |