Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Ministra
Temat: Lepper i frakcja młodych DRUGĄ SIŁĄ POLITYCZNĄ Lepper i frakcja młodych DRUGĄ SIŁĄ POLITYCZNĄ Artykuł w “Der Spiegel” nr 26 z 24.6.02 s.131: POLSKI PRZYWÓDCA ROLNIKÓW ANDRZEJ LEPPER POTĘGUJE WĄTPLIWOŚCI CO DO UE Zwolennicy Andrzeja Leppera zwracają się do niego: “Panie Marszałku”, ponieważ Lepper, 48, był Wicemarszałkiem Sejmu, aż posłowie odwołali go z tej funkcji - on wyzwał rząd od “złodzieji” i “prostaków”, a ministra spraw zagranicznych od “kanalii”. Ta grubiańskość się opłaciła. Na stole jego biura leży bochenek chleba z napisem: “Anapol popiera Leppera”. Anapol leży na biedniackim wschodzie. Zwolennicy Leppera pochodzą z takich połaci ziemi jak ta. Wybrali go do parlamentu dziesięcioma procentami głosów i Lepper tylko rośnie w siłę. W rozpisanej ankiecie jego partia wspięła się na 18 procent i tym samym LEPPER STANOWI DRUGĄ SIŁĘ POLITYCZNĄ W POLSCE. Przed trzema tygodniami udał się jemu niezwykły zamach. Aktywiści “Samoobrony”, Marszałek na czele, zaatakowali w pobliżu Warszawy pociąg towarowy i rozsypali ładunek na tory: zboże z Niemiec, które sprowadził Zbigniew Komorowski, przedsiębiorca i polityk, z rządzącą partią chłopską PSL specjalnie z Niemiec, gdyż w EU już dawno można nabyć zboże taniej aniżeli w Polsce. “Politycy dają polskiej gospodarce rolnej zejść na psy” – piorunuje Lepper. Co najgorsze: ten człowiek ma rację. Już od dziesięciu lat Polska deliberuje o gospodarce rolnej jako o największym obciążeniu kraju w drodze do Brukseli. Prawie jedna piąta zatrudnionych pracuje w sektorze rolnictwa. Powierzchnie uprawne są za małe, sprzęt przestarzały. A jednak żaden rząd po zmianie w 1989 roku nie odważył się na podjęcie koniecznych reform, krytykują specjaliści od rolnictwa, jak warszawski professor Jerzy Wilkin. Konieczne byłyby niepopularne konstatacje, na przykład, że wielu dzisiejszych rolników musiałoby w przyszłości wyżyć w innych branżach, w turystyce, albo usługach. Stworzenie nowych miejsc pracy wymagałoby potężnych inwestycji. Warszawa jednak nie sprostała skrzyknięciu koniecznych pieniędzy dla strukturalnych przemian przewidzianych przez Brukselę. Powód: ocenę zarządzania wypiększono. Wielu rolników odczuwa, że zostało bezwzględnie przehandlowanych. Zaś Lepper oferuje prostą receptę: “Zamknąć granice dla zagranicznego zboża! Państwo ustali co polscy rolnicy mają produkować i zagwarantuje ceny.” Lepper propaguje gospodarkę planową za przykładem białoruskiego prezydenta Łukaszenki, z którym porównuje się go z powodu jego autorytatywnych zamysłów. Swoimi atakami w Sejmie przeciwko establishmentowi przywołuje on polaryzację, która już za czasów legendarnego związku zawodowego “Solidarność” określała polityczną mentalność wielu Polaków: My naród przeciwko tym na górze. Tylko że ci na górze dzisiaj nie są komunistycznymi aparatczykami, lecz kierownikami, spekulantami i klasą polityczną, która podobno czuje się zobowiązana więcej wobec zagranicy, aniżeli Polski. Posłanie to rozumieją coraz bardziej także nie-rolnicy. Najnowsze badania wykazały, że “Samoobronę” popierają także bezrobotni jak i drobni przedsiębiorcy, którzy obawiają się konkurencji z zagranicy. Lepper przyłączyl ponadto nowy rezerwuar zwolenników – młodzież akademicką, która po ukończeni uniwersytetu nie znajduje zatrudnienia. Marszałek otacza się obecnie całym sztabem takich znakomicie wykształconych bezrobotnych. W maju “Samoobrona” założyła organizację młodzieżową. Lepper przyrzekł im czterdzieści procent miejsc z listy w wyborach regionalnych – tym samym zwiększyły się szanse wzrostu dla młodego pokolenia, których nie ma w innych partiach. Lepper zamierza wzmóc swoją kampanię w następnych tygodniach: zapowiedział spektakularne akcje protestacyjne. Obóz rządowy i Lepper zbroją się “do decydującej bitwy” - obawia się polskojęzyczne wydanie żydowsko- amerykańskiego tygodnika “Newsweek”. Jan Puhl Wyniki ankiety “Samoobrony”: (Za PBS) *** 3% sierpień 2001 ************** 14% ********* 9% grudzień 2001 ****************** 18% czerwiec 2002 Temat: Firmy padają w starciu z fiskusem... Firmy padają w starciu z fiskusem... Firmy padają w starciu z fiskusem... www.gazetaprawna.pl/numery/13402-739/aktualnosci.html?id_gpol2=6161 Firmy padają w starciu z urzędem Na około 10 tys. spraw wnoszonych rocznie przez podatników do Naczelnego Sądu Administracyjnego, w około 2,5 tys. przypadków zapadają wyroki inne niż wydane przez organy skarbowe – poinformowano „GP” w Ministerstwie Finansów. Spory z urzędami skarbowymi, które trafiają do NSA, zazwyczaj trwają długo i stawiają w tym czasie wiele zaangażowanych w nie firm w trudnej sytuacji. – Zdarza się, że w niektóre z tych przedsiębiorstw upadają przed zapadnięciem korzystnego dla nich rozstrzygnięcia. Bywa więc i tak, że organy skarbowe zwracają, jak się okazuje, niesłusznie pobrany podatek wraz odsetkami firmie, która w tym czasie już przestała istnieć – usłyszeliśmy w MF. Przedstawiciele ministerstwa podkreślają, że trudno oszacować, ile spośród firm, które nie doczekały się korzystnego wyroku w NSA, upadło jedynie na skutek błędnych decyzji izb i urzędów skarbowych. – Niewątpliwie niesłuszne pobranie podatku, odsetek i niekiedy również kar, a także opóźniony zwrot nadpłaty, przyspieszyły upadek niektórych firm – podkreślili przedstawiciele MF. – Nie dysponujemy danymi, na podstawie których można by oszacować, ile firm zaprzestało działalności tylko na skutek błędnych decyzji organów skarbowych. Z naszych obserwacji wynika jednak, że znacznie częściej zagrożone są z tego powodu małe przedsiębiorstwa – powiedział „GP” Andrzej Wilk, szef zespołu doradców Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. Jak podkreślił, niewielkie firmy zazwyczaj dysponują bardzo skromnym kapitałem i konieczność zapłacenia – jak się ostatecznie okazuje – niesłusznie wymierzonego podatku i odsetek często ma dla nich opłakane skutki. – Z powodu złej koniunktury większość małych przedsiębiorstw i tak ledwo wiąże koniec z końcem. Gdy jeszcze na niektóre z nich bezpodstawnie nakładane są dodatkowe obciążenia podatkowe, to często tracą płynność i upadają. Dlatego opowiadamy się za tym, żeby podatnik nie musiał wpłacać należności po wydaniu decyzji przez organ pierwszej instancji, gdy ma zamiar się od niej odwołać. Proponujemy, żeby pieniądze były wnoszone dopiero po tym, gdy taka decyzja zostanie podtrzymana przez organ drugiej instancji. Jerzy Małkowski, dyrektor biura ekspertów Business Centre Club, zwraca uwagę, że przedsiębiorcy nie skarżą do NSA wszystkich decyzji organów skarbowych. – Szczególnie właściciele małych firm znajdujących się w niewielkich miejscowościach nie chcą narażać się urzędnikom skarbowym. Wolą więc zapłacić niż rozpoczynać długotrwałe spory. Z tego jednak powodu często muszą ograniczać działalność. W dłuższej perspektywie może to przyczynić się do upadku takiej firmy – powiedział „GP” Jerzy Małkowski. W jego ocenie, oprócz liczby spraw wygranych w NSA przez podatników, należałoby również brać pod uwagę wysokość zobowiązań podatkowych, których dotyczą te sprawy. Z szacunków MF wynika, że w około 25 proc. przypadków zapadają wyroki inne niż decyzje wydane przez organy skarbowe. – Sądzę, że pod względem wartościowym podatnicy wygrali więcej niż te 25 proc. – stwierdził J. Małkowski. Podkreślił jednocześnie, że BCC wraz z Ministerstwem Finansów zorganizował konkurs „Urząd skarbowy przyjazny przedsiębiorcy”. – Przez rok będziemy zbierać od przedsiębiorców informacje dotyczące ich kontaktów z organami skarbowymi. Potem ogłosimy, które urzędy są kompetentne, a które nieudolne. Krzysztof Tomaszewski Temat: Jane?s Intelligence..., żydowscy "przyjaciele" Jane?s Intelligence..., żydowscy "przyjaciele" real-info.1accesshost.com/janes1.html Tłumaczenie: "Jest dość dziwne, że amerykańskie media z jednym, godnym zauważenia wyjątkiem, wydaja sie ignorować prawdopodobnie najbardziej "gorący" temat od czasu ataku na USA 11 IX - możliwe wykrycie dużej izraelskiej operacji szpiegowskiej w USA. Operacja ta miała na celu zinfiltrowanie departamentów sprawiedliwości i obrony, być może polegała również na śledzeniu terrorystów Al-Kaidy przed dokonaniem przez nich porwań samolotów. Federalne Biuro Śledcze (FBI) szybko zaprzeczyło doniesieniom francuskiej strony internetowej Intelligence Online, specjalizującej sie w zagadnieniach wywiadu (doniesieniom poszerzonym następnego dnia przez dziennik "Le Monde"), że władze USA, od lutego 2001, aresztowały i deportowały około 120 Izraelczyków, i że dochodzenie jest w toku. FBI utrzymuje, że żaden Izraelczyk nie został oskarżony o szpiegostwo, ale przyznało, że pewna liczba izraelskich studentów została wydalona z powodu "naruszenia prawa imigracyjnego". Rzeczniczka Departamentu Sprawiedliwości zdementowała doniesienia o szpiegostwie, jako "legendy, będące w obiegu od miesięcy". Jeżeli doniesienia z Paryża są prawdziwe, byłaby to największa znana operacja szpiegowska Izraela na terenie USA - najbliższego sojusznika Izraela i kraju, od którego zależy jego przetrwanie. Organizacje wywiadowcze Izraela szpiegują na terenie USA i przeprowadzają tam tajne operacje od momentu powstania państwa żydowskiego. Przykładami mogą być: w latach '60-tych przemycenie około 100kg wysoko wzbogaconego uranu dla potrzeb tajnego, izraelskiego programu zbrojeń atomowych, oraz szeroko zakrojone szpiegostwo przemysłowe, prowadzone przede wszystkim przez ściśle tajną komórkę naukową izraelskiego ministerstwa obrony, znaną pod hebrajskim skrótem Lakam, oraz jej równie mało znaną następczynię Malmab. W kwietniu 1996, General Accounting Office, śledcze ramię Kongresu, doniosło, że Izrael "prowadzi najagresywniejsze operacje przeciw USA spośród wszystkich sojuszników Ameryki". Chociaż opisana przez "Intelligence Online i Le Monde" (jeśli doniesienia te odpowiadają prawdzie) operacja nie przysporzy bezpieczeństwu USA szkód porównywalnych ze spowodowanymi działalnością Jonathana Pollarda (analityk Floty USA, skazany w 1997 na dożywocie za przekazywanie wywiadowi Izraela ogromnych ilości ściśle tajnych materiałów w latach 1984-85), to jest ona politycznym dynamitem. Może się ona odbić niekorzystnie na politycznych interesach Izraela, coraz bardziej izolowanego na arenie międzynarodowej. Przedstawiciele rządu USA przyznali, że dochodzenie stało się zbyt niewygodne, by je kontynuować, ale odmówili podania dalszych szczegółów. Przedstawiciele FBI potwierdzili jednakże, że Izraelczycy prowadzili operację podsłuchową, skierowaną przeciw najwyższym szczeblom rządu USA." FoxNews też o tym zrobiło reportaż, był on na ich stronie - wystarczyło wpisać "Israeli spy ring" w ich przeszukiwarkę, dostawało się transkrypt. Po pewnym czasie przeszukiwarka zaczęła podawać link do nie istniejącego dokumentu, potem link też "wyparował": Ale Żydzi mają tam chyba jakichś nieszczerych przyjaciół - nie wyczyścili wszystkiego, ślad został: www.foxnews.com/story/0,2933,40706,00.html G. Temat: most w Łomiankach? most w Łomiankach? Dyr. Dąbrowski z GDDKiA w "Naszych Łomiankch" mówi, że "Trasy Legionowskiej" w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat nie będzie, a tymczasem... www.rzeczpospolita.pl/dodatki/warszawa_050414/warszawa_a_1.html OMINĄĆ STOLICĘ Aż siedem razy więcej funduszy unijnych niż dotychczas ma dostać Mazowsze w następnym podejściu budżetowym. Za te pieniądze powstać mają dwa nowe mosty przez Wisłę pod Warszawą oraz kolejne obwodnice wokół stolicy. www.rzeczpospolita.pl/teksty/warszawa_050414/warszawa_a_1-1.F.jpg Urząd Marszałkowski jeszcze w tym miesiącu zaktualizuje powstałą w 2000 r. strategię rozwoju województwa. Ta strategia zaś w dużej mierze przesądzi, jakie inwestycje na Mazowszu będą mogły zostać sfinansowane z budżetu UE i państwa w ramach Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007 - 2013. Według tego planu to samorządy wojewódzkie mają bowiem współdecydować o podziale funduszy unijnych i środków z budżetu państwa na inwestycje na ich terenie. - W praktyce będzie wyglądało to tak, że jeśli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad będzie dzieliła środki inwestycyjne, powinna konsultować to z władzami województwa - mówi prof. Zbigniew Strzelecki, dyrektor Mazowieckiego Biura Planowania Przestrzennego i Rozwoju Regionalnego. - Teraz, jeśli ma na przykład problem z jakąś budową na Mazowszu, to przeznaczone na nią pieniądze przesuwa na drogę na Podlasiu. Takie praktyki nie powinny mieć miejsca. Inwestycje zapisane w strategii będą miały pierwszeństwo przy przyznawaniu środków unijnych dzielonych przez Urząd Marszałkowski. A będzie ich niemało. Na wojewódzki program rozwoju regionalnego na lata 2007 - 2013 Mazowsze ma dostać aż 2,3 mld euro. To ponad 7 razy więcej niż w latach 2004 - 2006, na które naszemu regionowi przyznano do podziału 300 mln euro. A nie będzie to jedyny program unijny, z którego mogą zostać sfinansowane inwestycje na Mazowszu (będą też tzw. fundusze sektorowe, przeznaczone także na budowę dróg, o których podziale zdecydują ministerstwa). Trzy koliste obwodnice Według informacji, które zdobyła "Rz", w zaktualizowanej strategii województwa znajdzie się wiele nowych, dotąd nieplanowanych, inwestycji. Przynajmniej częściowo rozładują one ruch na drogach Mazowsza i aglomeracji warszawskiej. Będzie to m.in. budowa dwóch nowych mostów przez Wisłę, tuż za granicami Warszawy. Jeden z nich ma powstać na wysokości Łomianek i Jabłonny, a drugi między Konstancinem i Józefowem. Będą one częścią tzw. mniejszej obwodnicy stolicy, która połączy Piaseczno, Konstancin, Józefów, Sulejówek, Wołomin, Legionowo, Łomianki, Ożarów i Brwinów. Powstanie ona z istniejących już odcinków dróg (zostaną one unowocześnione) uzupełnionych w niektórych miejscach o nowe arterie, np. Paszkowiankę - trasę, która pobiegnie od "gierkówki" koło Nadarzyna do autostrady A-2 obok Pruszkowa. - Chodzi o to, żeby z ulic Warszawy zniknęła część ruchu tranzytowego, żeby ktoś, kto na przykład chce dojechać z Brwinowa do Józefowa, nie musiał jechać przez stolicę -mówi dyrektor Strzelecki. W takim samym celu powstać ma tzw. duża obwodnica Warszawy, spinająca Grójec, Żyrardów, Sochaczew, Nowy Dwór, Wyszków, Mińsk Mazowiecki (jest już w części gotowa). Ta inwestycja będzie polegać na unowocześnieniu istniejących dróg i budowie obwodnic wokół większych miast. Pamiętajmy o kolei Ostatnia z nowych wielkich inwestycji drogowych, jaka znajdzie się w zmienionej strategii województwa, to wielka obwodnica Mazowsza, która połączy Radom, Siedlce, Ostrów Mazowiecką, Ostrołękę, Ciechanów i Płock. Będzie miała status drogi głównej przyspieszonej i także powstanie na bazie obecnych arterii, które zostaną zmodernizowane. Urząd Marszałkowski chce też poprawić połączenia kolejowe na Mazowszu tak, żeby przemieszczanie się pociągami było szybsze. W zaktualizowanej strategii będzie więc zapis o budowie drugiego toru na linii Warka - Radom i Otwock - Pilawa, co znacznie skróci podróże w stronę Kielc i Lublina. Jacek Krzemiński Temat: Znów "spadochroniarze" w górnictwie! Znów "spadochroniarze" w górnictwie! PiS-owski desant z Dolnego na Górny Śląsk. Prezesem jednej z największych państwowych spółek handlujących węglem został 27-letni politolog Jacek Rawecki, w listopadowych wyborach kandydat PiS-u do Sejmiku Województwa Dolnośląskiego. Stanowisko prezesa Katowickiego Węgla Rawecki objął na początku tego tygodnia. Spółka zajmuje się sprzedażą węgla z kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego [holding jest jej właścicielem - przyp. red.] i zatrudnia 150 osób. Według naszych informacji w spółce, która osiąga rocznie ok. 400 mln zł obrotu, będzie zarabiał blisko 8,8 tys. zł brutto (plus premia, w sumie 10,6 tys. zł brutto). Dla nowej pracy Rawecki zrezygnował już z kierowania wrocławskim biurem posła PiS-u Wiesława Kiliana. - To był czas na przygotowanie się do pisania pracy doktorskiej, w tym czasie swoje CV wysyłałem do wielu firm. Zainteresował mnie Katowicki Węgiel, bo od dawna nie było tu żadnych zmian - powiedział nam wczoraj nowy prezes. Dodał, że nie zamierza rezygnować z ubiegania się o mandat radnego w sejmiku dolnośląskim. Wystartuje we Wrocławiu z czwartego miejsca listy Prawa i Sprawiedliwości. - Jeśli wygram wybory, będę zabiegał o pieniądze z Unii Europejskiej dla Katowickiego Holdingu Węglowego - mówił nam wczoraj całkiem poważnie Rawecki. Dodał, że co prawda nie ma żadnych doświadczeń w branży górniczej, ale od 18. roku życia prowadził własną działalność gospodarczą, był też dyrektorem w dwóch firmach i zajmował się pozyskiwaniem dotacji z Unii Europejskiej. - Przecież niekoniecznie dobry lekarz musi być dyrektorem szpitala - tłumaczył. Jak ustaliliśmy, CV Raweckiego nie trafiło bezpośrednio do holdingu, ale do... Ministerstwa Gospodarki. Przyniósł je tam jeden z posłów PiS-u. Odpowiedzialny za górnictwo wiceminister Paweł Poncyljusz twierdzi, że nie ma w tym nic dziwnego, bo codziennie dostaje kilka takich życiorysów. - Szukaliśmy odpowiedniego kandydata i na rozmowę zaprosiliśmy kilka osób. Pan Rawecki wypadł zdecydowanie najlepiej. Młody wiek i zarzucany mu brak doświadczenia w branży górniczej nie mają tutaj żadnego znaczenia - nie ukrywa Poncyljusz. Rawecki nie będzie się stanowiskiem długo cieszył. - Ma sprawnie zlikwidować spółkę, która - naszym zdaniem i zdaniem zarządu KHW - jest niepotrzebna. W nowej strukturze organizacyjnej holdingu powstanie bowiem osobny departament, który zajmie się handlem węglem - stawia sprawę jasno Poncyljusz. miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3692148.html Parę miesięcy temu głośno się zrobiło o 4 osobach z Gorzowa Wielkopolskiego, które dostały intratne posadki w władzach jednej z węglowych spółek. Wtedy komentowano to tym, że ktoś "uprzejmy" chciał "podłożyć świnię" ówczesnemu premierowi Marcinkiewiczowi. Ciekaw jestem kto i komu teraz chce "podłożyć świnię"? A może PiS doszedł do wniosku, że już nie warto się ukrywać ze swoimi poglądami, że "Ślązacy nadają się tylko do łopaty"? Temat: 1% 1% Zgodnie z artykułem 27 Ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie od 1 stycznia tego roku każdy podatnik - osoba fizyczna może w zeznaniu rocznym (PIT36 lub PIT37) pomniejszyć kwotę należnego podatku o kwotę przekazaną na rzecz organizacji pożytku publicznego do wysokości odpowiadającego 1% należnego podatku , pod warunkiem , że kwotę tę podatnik w okresie od 1 stycznia tego roku do momentu złożenia zeznania wpłacił na konto organizacji pożytku publicznego. Więcej informacji na ten temat można uzyskać także w serwisie: www.ksiegowosc.ngo.pl oraz na stronach www.jedenprocent.pl, administrowanych przez Akademię Rozwoju Filantropii w Polsce. Proponuję wpłacanie pieniędzy na konot fundacji "Zwierzęta Eulali". Fundację powołano w celu popularyzowania i rozwoju sportów konnych oraz sportów z użyciem zwierząt zaprzęgowych, a przede wszystkim propagowania idei humanitarnego stosunku do zwierząt. Ma też na celu wspomaganie budowy schronisk dla bezdomnych czworonogów. www.eulalia.pl 11-700 Mrągowo, ul. Giżycka 6, tel. +48 (0-89) 741-16-85 , fax: 741-16-86 tel. kom. 0606648799 KONTO FUNDACJI BANK PEKAO S.A. Oddział w Mrągowie 93124016171111000013708919 NIP 742-18-27-686 KRS: 38479 REGON: 510720113 bazy.ngo.pl/search/info.asp?id=59918&p=daneOgolne 1 proc. podatku na organizacje pożytku publicznego (IAR, pr/07.01.2005) Do końca kwietnia możemy przekazać 1 procent swojego podatku za rok ubiegły na rzecz organizacji pożytku publicznego. O kwotę tej darowizny fiskus pomniejszy nam podatek. Organizacje pożytku publicznego, które możemy wesprzeć swoją darowizną to różne stowarzyszenia , kluby, towarzystwa i fundacje dobroczynne. Lista tych organizacji znajduje się na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości i liczy już ponad 2200 podmiotów. Wicedyrektor Biura Komunikacji Społecznej resortu finansów Anna Adamkiewicz przypomina, że dokonane wpłaty powinny być udokumentowane. Dowód wpłaty na rachunek bankowy organizacji pożytku publicznego powinien zawierać: imię, nazwisko oraz adres wpłacającego, kwotę dokonanej wpłaty a także nazwę organizacji, na rzecz której jej dokonano. 1 procent swojego podatku na organizacje pożytku publicznego możemy wpłacać od 1 stycznia do dnia złożenia zeznania podatkowego. Dla składających zeznania PIT-36 i PIT-37 jest to 30 kwietnia. Jedynie składający zeznanie PIT- 28 mają termin do końca stycznia. Fiskus zdecydował, że 1 procentu swojego podatku nie będą mogli przekazać organizacjom pożytku publicznego prowadzący działalność gospodarczą, opodatkowaną 19-procentową stawką. Ekspert Centrum im.Adama Smitha Andrzej Sadowski powiedział, że nasze społeczeństwo, choć w znaczącej części ubogie jest szczodre. Większe możliwości niesienia pomocy ma niezbyt liczna elita. To ona z przyczyn moralnych, a nie z powodu ewentualnych korzyści podatkowych powinna dzielić się z potrzebującymi - uważa Andrzej Sadowski. W ubiegłym roku z możliwości przekazania jednego procentu swojego podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego, skorzystało jedynie kilkadziesiąt tysięcy podatników. podatki.onet.pl/1034373,1,0,wiadomosci.html Temat: Nowy "rozrywkowy" pomysł Urzedu Miasta Lodzi Nowy "rozrywkowy" pomysł Urzedu Miasta Lodzi Rozrywka za nasze pieniądze Czwartek, 17 lipca 2003r. Marek Pisarski, który obiecywał zainwestowanie 25 mln złotych w chorzowskim Wesołym Miasteczku, a w końcu pozostawił bez pensji 60 pracowników, zajmuje się koncepcją wielkiego, 30-hektarowego Parku Rozrywki w Łodzi. 12 tys. złotych zapłaci mu za to Teresa Białecka-Krawczyk, dyrektor miejskiego Biura Promocji, Rozwoju Przedsiębiorczości i Miejsc Pracy. Uważa ona, że dotychczasowe dokonania biznesmena są... gwarancją, że w Łodzi sobie poradzi. Pisarski był członkiem zarządu spółki tajlandzkiego holdingu, która wydzierżawiła Wesołe Miasteczko – najatrakcyjniejszą część chorzowskiego Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Miała tam sprowadzić urządzenia rozrywkowe warte 25 mln zł. Skończyło się kompletną klapą. W połowie 2002 roku zarządca WPKiW w trybie natychmiastowym wypowiedział umowę dzierżawy. – Zostaliśmy z długami – podsumowuje Krzysztof Pająk, zarządca komisaryczny WPKiW. – Cała inwestycja spółki pana Pisarskiego to dwie dmuchane zjeżdżalnie, które zresztą zabrali ze sobą. Sąd Okręgowy w Katowicach w styczniu tego roku uznał, że dzierżawca rażąco nie wywiązał się z umowy i ma zapłacić Wojewódzkiemu Parkowi Kultury i Wypoczynku około 2,7 mln zł z odsetkami. Dyrektor Białecka-Krawczyk o kłopotach chorzowskiego parku była poinformowana. Na jej prośbę pisemną opinię o Marku Pisarskim 24 czerwca wydało Stowarzyszenie Wystawców Polskich – organizacja przedsiębiorców z branży parków rozrywki. – To nie podważa moich kwalifikacji – uważa Marek Pisarski. – Chorzów był bardzo pożytecznym etapem mojej działalności, wiele się tam nauczyłem. Porażka nie była moją winą. To nie ja byłem inwestorem, tylko firma Mega Parcs. Inwestor wycofał się z Chorzowa przede wszystkim z powodu nieprzychylności nowego wojewody i dekoniunktury po terrorystycznym ataku na Amerykę. Po artykułach prasowych przestraszyły się banki mające sfinansować przedsięwzięcie. Marek Pisarski mówi, że negatywna opinia o nim jest niewiarygodna. SWP według niego jest żywotnie zainteresowane storpedowaniem pomysłu Parku Rozrywki. A od wyroku sądu już złożono apelację. – Zarzuty wobec wojewody są niepoważne – komentuje Krzysztof Mejer, rzecznik wojewody śląskiego. – Spółka obiecywała cuda, a nie wywiązała się z obietnic. Nie pojawiły się nowe urządzenia, nie płaciła za wodę, prąd. Zarabiała przez dwa sezony nic nie inwestując. Wojewoda dłużej nie mógł tego tolerować. – Dotąd nie zajmowałem się tą sprawą. Porozmawiam z panią dyrektor, poznam jej argumenty – obiecuje wiceprezydent Łodzi Włodzimierz Tomaszewski. – Marek Pisarski ma szczęście do prawicy – uważają niektórzy łódzcy politycy. – Z Chorzowem zaczynał, gdy wojewodą był Marek Kempski, a zarządcą tamtejszego parku – były minister w rządzie Jerzego Buzka. Wrócił do Łodzi, gdy władzę przejął tu Jerzy Kropiwnicki... (kow) - Express Ilustrowany Opinie (6) Wyślij lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/285629.html Temat: Wycofać wojska z Iraku "Polacy mają dłużej zostać w Iraku"Rzeczpospolita WOJSKO Zamieszanie po słowach prezydenta Polacy mają dłużej zostać w Iraku MON przygotowało plany przedłużenia irackiej misji do połowy 2007 roku. Zamierza też zmniejszyć liczbę polskich baz w Iraku Wczoraj panikę w MON wywołała depesza Polskiej Agencji Prasowej. Tuż przed godziną 15 podałaona, że prezydent podczas pogrzebu poległego w Iraku sierż. Tomasza Murkowskiego poinformował o przedłużeniu polskiej misji. PAP powołała się nie tylko na słowa prezydenta, ale i na wypowiedź szefa wojsk lądowych gen. Waldemara Skrzypczaka. Wiadomość powtórzyły zagraniczne agencje AFP i DPA. - Musiało nastąpić jakieś przekłamanie - tłumaczył zdezorientowany rzecznik resortu Piotr Paszkowski. Jego zdziwienie było tym większe, że o przedłużenie irackiej misji formalnie musi poprosić prezydenta Rada Ministrów. A wchodzący w jej skład szef MON Radosław Sikorski nie słyszał o tym, by rząd z takim wnioskiem występował. W końcu okazało się, że informacja jest pomyłką. - Słowa prezydenta dotyczyły poprzedniej decyzji o przedłużeniu misji w Iraku i zostały źle zrozumiane - tłumaczyli "Rz" urzędnicy z biura prasowego Kancelarii Premiera. Po niespełna dwóch godzinach agencja wycofała błędną depeszę. Zgodnie z poprzednią decyzją prezydenta Lecha Kaczyńskiego polskie wojska powinny służyć w Iraku tylko do końca grudnia tego roku. MON przygotowało jednak plany przedłużenia misji do połowy 2007 roku. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Polaków może czekać przeprowadzka. Mieliby opuścić obóz w Diwanii i stacjonować tylko w jednej bazie: w położonym niedaleko granicy z Iranem al Kut. W Iraku miałoby nadal służyć około 900 naszych żołnierzy, chociaż MON zastanawia się, czy nie zmniejszyć wielkości kontyngentu. Decyzja w tej sprawie należy do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zdaniem posłów opozycji nie należy przedłużać polskiej misji. - SLD, który był w rządzie Marka Belki, podjął decyzję o zakończeniu naszej misji w Iraku z końcem 2005 roku. Była ona podjęta z wyprzedzeniem i skonsultowana z sojusznikami. Rząd Kazimierza Marcinkiewicza i Lech Kaczyński nie byli niczym zobowiązani do kontynuowania misji w Iraku. Jej przedłużenie było błędem - powiedział "Rz" jeden z liderów SLD, były szef MON Jerzy Szmajdziński. - Polska wykonała swoją misję. Jej kontynuowanie z punktu widzenia politycznego, wojskowego i społecznego nie jest uzasadnione. Niewykluczone, że złożymy w Sejmie projekt uchwały pokazujący nasz pogląd na tę sprawę. Zdaniem analityka wojskowego gen. Stanisława Kozieja Polska zbyt dużo zainwestowała w operację iracką, by teraz pochopnie się wycofywać. - Powinniśmy wycofać żołnierzy, gdy misję zakończy cała społeczność międzynarodowa i gdy Irakijczycy będą już sobie radzić bez wojsk koalicji - uważa gen. Koziej. Podkreśla jednak, że nasz kraj wciąż nie odniósł z zaangażowania w Iraku żadnych korzyści poza doświadczeniem wojskowym. JACEK PRZYBYLSKI, GRZEGORZ PRACZYK Temat: Teatr w Moskwie opanowany przez terrorystów! w poczuciu bezkarności www.extremum.republika.pl/liberator/liberator_011.html#03_02 W poczuciu bezkarności - T.T.S - Cieszyłam się, kiedy w Czeczenii wojsko rosyjskie rozpoczęło interwencję, by rozprawić się z panującym tu bandytyzmem. Ale szybko się rozczarowałam. Jakżeż bowiem tak niezdyscyplinowana armia byłaby w stanie przywrócić porządek - mówi Ajlita Czegrenowa, pracownica biura prasowego Ministerstwa Finansów w prorosyjskim rządzie Czeczenii. Nie jest to wcale wypowiedź odosobniona. Z relacji agencji AFP wynika, że obecności armii rosyjskiej mają dosyć wszyscy, nawet ci, którzy w październiku 1999 roku przychylnie czy wręcz z ulgą przyjęli jej wkroczenie do Czeczenii. Żołnierze rabują, kradną, plądrują domy, gwałcą, aresztują, kogo chcą, torturują podejrzanych, mordują, strzelają do ludzi na ulicy. I są całkowicie bezkarni. Wśród Czeczenów mało kto miałby odwagę domagać się, by pociągnięto ich do odpowiedzialności. A władz rosyjskich wyczyny żołnierzy nic a nic nie obchodzą. W szpitalu w Groznym leży 34-letnia Aida. Ma ranę na nodze. Parę dni temu Aida, jej siostra i szwagier jechali do tego właśnie, jedynego w Groznym szpitala. Siostra zaczynała rodzić. - Po drodze natknęliśmy się na rosyjski czołg. Żołnierze zaczęli strzelać. Gdy zobaczyli, że ktoś jest w samochodzie, uciekli - opowiada Aida. - Siostra i jej mąż zostali lekko ranni. - Gdyby zostali zabici, powiedziano by, że to ofiary czeczeńskich maruderów. Ale to Rosjanie są maruderami. To oni, wiecznie pijani, ciągle tylko kręcą się w poszukiwaniu wódki i dziewczyn - dorzuca pacjentka z sąsiedniego łóżka. W Czeczenii, według oficjalnych danych, stacjonuje obecnie 90 tysięcy żołnierzy rosyjskich. Z finansowego punktu widzenia udział w wojnie to dla nich czysty interes. Żołd, jaki otrzymują, jest znacznie wyższy od wypłacanego za służbę w innych miejscach i innych jednostkach. W wypadku oficerów to równowartość 500- 600 dolarów miesięcznie, w wypadku żołnierzy - około 200 dolarów. Jeżeli wojna się skończy, a armia rosyjska opuści Czeczenię, wojskowi stracą swe dobre i pewne dochody. Więc po co mieliby ją kończyć? - Rosyjscy wojskowi nie mają żadnego interesu w tym, by w Czeczenii nastąpiła normalizacja - uważa jeden z przedstawicieli prorosyjskich władz, który zastrzegł sobie anonimowość. - Czeczenia jest mała, zajmuje połowę powierzchni Szwajcarii. Dlaczego mimo to nie zdołano dotąd zatrzymać ani Szamila Basajewa, ani Chattaba, ani Asłana Maschadowa? Albo armia rosyjska jest najbardziej niesprawną armią, jaką widziała ziemia, albo też wojskowi po prostu nie chcą ich zatrzymać. Choć o wyczynach żołnierzy rosyjskich wiedzą wszyscy, niewielu pokrzywdzonych wnosi przeciw nim skargi. - Trudno jest ustalić, ile dziewcząt zgwałcono. One wstydzą się, nie chcą o tym mówić. Jeśli zaś złapią chorobę, w ogóle nie przychodzą się leczyć - opowiada Mohammed, pielęgniarz ze szpitala. Organizacje pozarządowe próbują zbierać informacje o gwałtach, torturach, wszelkich nadużyciach. Ale sama dokumentacja nie jest podstawą do wszczęcia postępowania karnego. Do sądu trafiają bardzo nieliczne przypadki, takie jak sprawa pewnego oficera, oskarżonego o zgwałcenie i zamordowanie 18-letniej Czeczenki. Proces trwa już rok. I końca nie widać. T.T.S., AFP Temat: Reka w reke z Hitlerem... Reka w reke z Hitlerem... www.republika.pl/mbp_x/html/zydziwub.html www.republika.pl/mbp_x/html/naszapolska.html Ponizej przedstawiamy artykul pochodzacy z francuskiego pisma "Minute" (nr 1843 z 13 sierpnia br. i nr 1844 z 20 sierpnia) dotyczacy wspolpracy Zydow z Adolfem Hitlerem i III Rzesza. Tytul, sródtytuly i skróty pochodza od redakcji "NP.", przypisy w nawiasach kwadratowych pochodza z "Minute" (red.). Ręka w ręke z Hitlerem Na dwa miesiace przed mianowaniem Hitlera kanclerzem, egzekutywa Agencji zydowskiej [Agencja zydowska zostala stworzona w celu zapewnienia kontaktow miedzynarodowej spolecznosci zydowskiej z wladzami brytyjskim sprawujacymi mandat w Palestynie oraz Zydami osiedlajacymi sie w Palestynie od konca XIX wieku. Palestyna, oderwana od Turcji na mocy Traktatu Wersalskiego z 1918 r. zostala powierzona przez spolecznosc miedzynarodowa Brytyjczykom, ktorzy 2 listopada 1917 r. (Deklaracja Balfoura) przyznali Zydom prawo do utworzenia "siedziby narodowej". W rzeczywistosci Agencja Zydowska pelnila najprawdopodobniej funkcje rzadu tworzacego sie panstwa izraelskiego.] wyslala do niego telegram z Jerozolimy w celu zapewnienia go, ze "yishow" (wspolnota pionierow, to znaczy Zydow z Palestyny) nie ma zamiaru przylaczac sie do bojkotu Niemiec. 21 czerwca 1933 r., w kilka tygodni po dojsciu Hitlera do wladzy Zionistische Vereinigung fur Deutschland (ZVfD) - prezna organizacja syjonistow niemieckich stala sie nieoczekiwana podpora NSDAP (partii nazistowskiej): Wierzymy, ze to wlasnie nowe Niemcy moga, dzieki swej zdecydowanej woli, rozwiazac problem zydowski, znalezc rozwiazanie problemu, ktory w istocie rzeczy powinien byc rozwiazany przez wszystkie narody europejskie [...] Wdziecznosc narodu zydowskiego staje sie podstawa szczerej przyjazni z narodem niemieckim wraz z jego realiami narodowymi i rasowymi. [...] My rowniez jestesmy przeciwni mieszanym malzenstwom i pragniemy utrzymac czystosc zydowskiej grupy etnicznej. [...] Aby osiagnac te praktyczne cele, syjonizm ma nadzieje, ze bedzie zdolny do wspolpracy z rzadem nawet zasadniczo wrogim Zydom... [wedlug cytatu w "Les guerriers d'Israel"; E. Ratier, wyd. Facta 1995]. W tym samym czasie przywodca NSDAP, baron Leopold Itz von Mildenstein, poprzednik Eichmanna na stanowisku kierownika Biura ds. zydowskich przy SS zostaje zaproszony przez syjonistow do Palestyny. Po zwiedzeniu tego kraju wzdluz i wszerz (...) i zwroceniu szczegolnej uwagi na problem kibucow, specjalny wyslannik, ktoremu towarzyszyl Kurt Tuchler, dzialacz syjonistyczny z Berlina, publikuje serie dytyrambicznych artykulow w dzienniku Jozefa Goebbelsa "Der Angriff" ["Ein Nazi fahrt nach Palastina", "Der Angriff" 26 wrzesnia-9 pazdziernika 1934 r. (...)]. Ten kaze z tej okazji wybic pamiatkowy medal, na ktorego jednej stronie widnieje swastyka, a na drugiej - gwiazda Dawida. W nastepstwie podrozy von Mildensteina organ SS - "Das Schwartz Korps" - oficjalnie oglosi swoje wsparcie dla syjonizmu [to wsparcie bedzie ponowione przez Reinhardta Heydricha, szefa sluzby bezpieczenstwa SS, a w 1937 r. przez Alfreda Rosenberga, teoretyka narodowo-socjalistycznego rasizmu. Tom Segev donosi, nie okreslajac dokladnie daty, ze Wilhelm Frick, minister spraw wewnetrznych w rzadzie Hitlera spedzil swoj miodowy miesiac w Jerozolimie.] Zydzi chca walczyc u boku Niemiec Ginsburg i Zimels beda musieli opuscic Niemcy po wypowiedzeniu wojny, ale wspolpraca miedzy SD a tajnymi sluzbami syjonistycznymi bedzie sie ciagnela do 1941 r.[w marcu 1942 r. w Neuendorf ciagle byl czynny kibuc szkoleniowy dla kandydatow na emigracje]. W styczniu tegoz roku, kiedy Afrykanski Korpus Rommla usiluje wkroczyc do Egiptu, wyslannik z grupy Stern [od nazwiska zalozyciela Abrahama Sterna, ktory zostanie zgladzony przez Anglikow w lutym 1942 r., jednak jej prawdziwa nazwa brzmiala: Lehi (skrot od "Lohamei Herut Yisrael": Bojownicy o wolnosc Izraela). Grupa, ktora zrodzila partie Herout miala swoj dziennik zatytulowany po prostu "Terroryzm"] Naftalski Lubenczyk przybywa do Bejrutu (wowczas pod kontrola rzadu Vichy), by spotkac sie z Otto von Hentigiem i przekazac mu tekst memorandum, w ktorym stwierdza sie, ze ustanowienie Panstwa zydowskiego na gruncie narodowym i totalitarnym, sprzymierzonego traktatem z Rzesza Niemiecka przyczyniloby sie do utrzymania i wzmocnienia obecnosci Niemiec na Bliskim Wschodzie. Po wygloszeniu tej zasady przywodcy grupy Stern wysuwaja propozycje wziecia czynnego udzialu w wojnie u boku Niemiec! www.polonica.net/Zydzi-w-Polsce.htm www.polonica.net/Polityka-w-Polsce.htm Temat: CC vs. PC Cóż to były za ciężkie czasy dla "imperialistycznej" coca-coli. Coca-colę traktowano jako konsumpcyjny symbol "wrogiego systemu". Stąd hasła w PRL brzmiały: "wróg cię kusi coca-colą" lub "coca-cola to imperializm w płynie". Z założenia nie były to hasła reklamowe, aczkolwiek dla przekornych Polaków taką właśnie funkcję pełniły. Choć koncern obecny był ze swoją ofertą na Targach Poznańskich w 1957 roku, napój nie trafił jeszcze na półki sklepowe. Coca-cola obecna była w sprzedaży jedynie w Pewexach i Baltonach, np. puszki 0,33 l można było kupić jedynie za "elitarne" dewizy. "Nowe" w dziejach związków Polaków i coca-coli przyszło wraz z rządem Edwarda Gierka. Wiosną 1971 roku do Polski przyjechali na negocjacje przedstawiciele The Coca-Cola Company (TCCC) z przedstawicielstwa w Rzymie. Coca-Colę reprezentował między innymi Paul Graul, szef oddziału TCCC na Europę Srodkowo-Wschodnią, Czech z pochodzenia. Umowę-porozumienie (m.in. na licencencyjne rozlewanie napojów na terenie PRL) ze strony rządowej podpisał Mieczysław Jagielski, ówczesny zastępca Prezesa Rady Ministrów. W tym samym czasie sukcesem zakończyły się starania Pepsi-Coli o uzyskanie licencji. Nastąpił podział Polski na strefy "wpływów" Coca-Coli i Pepsi-Coli: Pepsi-Cola "otrzymała" Gdańsk, Szczecin, Poznań, Łódź, Kraków i Wrocław, a później Żywiec, Tarczyn, Leżajsk i Białystok; Coca-Cola zaś - Warszawę, Zabrze i Tychy. Zgodnie z kontraktem między rządem PRL a TCCC, strona polska udostępniła i zapewniła grunt, budynki, infrastrukturę oraz inne media, natomiast TCCC dostarczył i zmontował linię do rozlewu. Kontrakt opiewał na 10 lat i gwarantował TCCC sprzedaż koncentratu do produkcji napoju na określonym poziomie i w określonej cenie. Budowa linii produkcyjnej w Browarze Warszawskim została rozpoczęta w lutym 1972 roku. Koncentrat napoju przywożono z Neapolu i Amsterdamu, pierwszą partię 7 milionów szklanych butelek (o pojemności 0.25 l z sitodrukiem w miejscu współczesnej etykiety ) sprowadzono z Hiszpanii (przetransportowane statkiem butelki zostały w Trójmieście przepakowane na wagony kolejowe i przewiezione do Warszawy). Pierwsze butelki napełnione w Browarze Warszawskim zjechały z linii 19 lipca 1972 roku. W październiku 1972 Huta Szkła w Wołominie uruchomiła w oparciu o dostarczoną przez TCCC dokumentację techniczną produkcję butelek dla wytwórni Coca-Cola przy Browarze Warszawskim, 24-gniazdowe skrzynki spełniające standardy coca-coli produkował wówczas Zakład Tworzyw Sztucznych - ERK w Bieruniu Starym, w maju 1973 roku uruchomiono produkcję coca-coli w Browarze Górnośląskim w Zabrzu, w kwietnia 1978 - także w Tychach (Browary Tyskie), w maju 1976 roku pojawiły się jednolitrowe butelki, również z sitodrukiem, wyprodukowane przez hutę szkła w Jarosławiu. Prasa warszawska donosiła czytelnikom: "juz od wczoraj mozna kupić litrową butelkę coca-coli w "Supersamie" i sklepach delikatesowych w Warszawie. Cena butelki wynosi 19 zł, a kaucja - 8 zł" ("Życie Warszawy" 25.05.76). W Polsce w latach 70. spośród napojów TCCC produkowano jedynie coca-colę. W szczytowym momencie produkcja roczna osiągnęła 176 hektolitrów. Autorką popularnego hasła reklamowego "coca cola to jest to" była Agnieszka Osiecka. Poetka konkurowała z Melchiorem Wańkowiczem (hasła po angielsku: " yes coca cola" i "coca cola is coming"). Pierwsza bezpośrednia inwestycja firmy w Polsce miała miejsce w 1991 r. Biuro koncernu - otwarte w Pałacu Kultury i Nauki - początkowo zatrudniało 15 osób. zrodlo: praca.gazeta.pl/praca/1,47342,718010.html dodam, ze w 70.- 80. PepsiCo produkowalo obok Pepsi rowniez Mirinde. PepsiCo wogole mial lepsze "chody" na Wschodzie - Pepsi byla tez sprzedawana w ZSRR. Temat: Do Pana Jerzego Lipki - radnego Żoliborza. 14.04.05 Nr 88 WARSZAWA INWESTYCJE Miliardy euro na trzy obwodnice i dwa mosty OMINĄĆ STOLICĘ Aż siedem razy więcej funduszy unijnych niż dotychczas ma dostać Mazowsze w następnym podejściu budżetowym. Za te pieniądze powstać mają dwa nowe mosty przez Wisłę pod Warszawą oraz kolejne obwodnice wokół stolicy. Urząd Marszałkowski jeszcze w tym miesiącu zaktualizuje powstałą w 2000 r. strategię rozwoju województwa. Ta strategia zaś w dużej mierze przesądzi, jakie inwestycje na Mazowszu będą mogły zostać sfinansowane z budżetu UE i państwa w ramach Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007 - 2013. Według tego planu to samorządy wojewódzkie mają bowiem współdecydować o podziale funduszy unijnych i środków z budżetu państwa na inwestycje na ich terenie. - W praktyce będzie wyglądało to tak, że jeśli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad będzie dzieliła środki inwestycyjne, powinna konsultować to z władzami województwa - mówi prof. Zbigniew Strzelecki, dyrektor Mazowieckiego Biura Planowania Przestrzennego i Rozwoju Regionalnego. - Teraz, jeśli ma na przykład problem z jakąś budową na Mazowszu, to przeznaczone na nią pieniądze przesuwa na drogę na Podlasiu. Takie praktyki nie powinny mieć miejsca. Inwestycje zapisane w strategii będą miały pierwszeństwo przy przyznawaniu środków unijnych dzielonych przez Urząd Marszałkowski. A będzie ich niemało. Na wojewódzki program rozwoju regionalnego na lata 2007 - 2013 Mazowsze ma dostać aż 2,3 mld euro. To ponad 7 razy więcej niż w latach 2004 - 2006, na które naszemu regionowi przyznano do podziału 300 mln euro. A nie będzie to jedyny program unijny, z którego mogą zostać sfinansowane inwestycje na Mazowszu (będą też tzw. fundusze sektorowe, przeznaczone także na budowę dróg, o których podziale zdecydują ministerstwa). Trzy koliste obwodnice Według informacji, które zdobyła "Rz", w zaktualizowanej strategii województwa znajdzie się wiele nowych, dotąd nieplanowanych, inwestycji. Przynajmniej częściowo rozładują one ruch na drogach Mazowsza i aglomeracji warszawskiej. Będzie to m.in. budowa dwóch nowych mostów przez Wisłę, tuż za granicami Warszawy. Jeden z nich ma powstać na wysokości Łomianek i Jabłonny, a drugi między Konstancinem i Józefowem. Będą one częścią tzw. mniejszej obwodnicy stolicy, która połączy Piaseczno, Konstancin, Józefów, Sulejówek, Wołomin, Legionowo, Łomianki, Ożarów i Brwinów. Powstanie ona z istniejących już odcinków dróg (zostaną one unowocześnione) uzupełnionych w niektórych miejscach o nowe arterie, np. Paszkowiankę - trasę, która pobiegnie od "gierkówki" koło Nadarzyna do autostrady A-2 obok Pruszkowa. - Chodzi o to, żeby z ulic Warszawy zniknęła część ruchu tranzytowego, żeby ktoś, kto na przykład chce dojechać z Brwinowa do Józefowa, nie musiał jechać przez stolicę -mówi dyrektor Strzelecki. W takim samym celu powstać ma tzw. duża obwodnica Warszawy, spinająca Grójec, Żyrardów, Sochaczew, Nowy Dwór, Wyszków, Mińsk Mazowiecki (jest już w części gotowa). Ta inwestycja będzie polegać na unowocześnieniu istniejących dróg i budowie obwodnic wokół większych miast. Pamiętajmy o kolei Ostatnia z nowych wielkich inwestycji drogowych, jaka znajdzie się w zmienionej strategii województwa, to wielka obwodnica Mazowsza, która połączy Radom, Siedlce, Ostrów Mazowiecką, Ostrołękę, Ciechanów i Płock. Będzie miała status drogi głównej przyspieszonej i także powstanie na bazie obecnych arterii, które zostaną zmodernizowane. Urząd Marszałkowski chce też poprawić połączenia kolejowe na Mazowszu tak, żeby przemieszczanie się pociągami było szybsze. W zaktualizowanej strategii będzie więc zapis o budowie drugiego toru na linii Warka - Radom i Otwock - Pilawa, co znacznie skróci podróże w stronę Kielc i Lublina. Jacek Krzemiński 14.04.2005 r. "Rzeczpospolita". Temat: Matuszki rozwoj burzliwy. Moze o podejsciu do przechodzenia z komuny na kapitalizm w Rosji. Jest inny jak np. w Polosce. Po latach 90, gdzie puszczono na zywiol i przez to zmuszono ludzi w Rosji do zabrania sie do pracy wyglada na to ze przemysl tamtejszy sie rozwija. Inna droga jak w Polsce. W Polsce sprzedano/sprzedaje sie przedsiebiorstw firmon zachodnim, ktore korzystajac z duzo nizsztych kosztow sily roboczej przesuwaja do Polski czesci procesow produkcyjnych, gdzie akurat przewaza prosta praca reczna. Zmechanizowana jak i caly proces rozwoju zostaje oczywiscie na Zachodzie. To powoduje statystycznie widoczny wielki wzrost exportu jak i importu Polska/Zachod. Bo jada jakies polfabrykaty do Polski, tam sa jakies czynnosci wykonywane i towary wracaja na Zachod. W statystykach wyglada jakby pieknie. Wyroby przemyslowe w te i spowrotem. Jakby nowoczesnie. Ale naturalnie Polska jest sprowadzony do prostych prac. A gotowe towary sa w wielkiej czesci sprowadzane z Zachodu. Inny sposob jest "rosyjski". Przemysl z czasow komuny oczyszczony z komunistycznego bezholowia w latach 90 przestawia sie na wlasna produkcje na rynek. W tym przemysle sa w przeciwienstwie do polskiego wlasne biura konstrukcyjne. Naturalnie te produkty sa przeznaczone glownie na rynek krajowy i nie exportowane na Zachod. Ale np. przemysl samochodowy. Bo w Rosji produkowane sa samochody wlasnej konstrukcji.Gdzies 1 miln rocznie. I na wlasnych maszynach. Uzupelnianych oczywiscie o import maszyn z Zachodu. Te samochody z wielu wzgledow nie maja szans na export do krajow Zachodu. Ale udaje sie je nawet exportowac do krajow np. Ameryki Lacinskiej, gdzie wymagania na Hifh-Tech nie sa wysokie, gdzie tak naprawde samochody zachodnie z uwagi na koniecznosc doskonalej sieci serwisu praktycznie sa nie do uzytku. Teraz jest pytanie czy poprawiaja swoje samochody? Aby produkowac samochody ktore moga byc dopuszczone na Zachod (wysokorozwiniete kraje jak np. Niemcy) musza one spelniac ogromna ilosc norm. Zajme sie tylko problemem EMC. Urzadzenia elektroniczne MUSZA byc odporne na zewnetrzne zaklocenia. Jak i nie moga wysylac je same. A systemy sterowania sa juz h-t. Na to sa normy ciagle zaostrzane symulujacy np. zaklocenia poprzez radary itp. Przeciez jak taki samochod przejezdzalby obok lotniska to system sterowania silnikiem nie moze zglupiec! Ano przed rokiem rozmawialem na targach elektronicznych w Monachium z jedna firma produkujaca te rozne symulujaca zaklocenia generatory. I opowiedzieli mi ze wlasnie mieli duze zlecenie na swoje urzadzenia dla rosyjskiej fabryki samochodow w Togliati. Hale z antenami zbudowali Rosjanie sami, a generatory sygnalow testujacych wlasnie kupili. Jak z tego wynika Rosjanie opracowywuja nowe systemy do samochodow i ta hala potrzebna jest do ich testowania w fazie konstruowania. W Polsce montaz jakis samochodow nie wymaga ich testowania bo to juz zrobiono w tych biurach konstrukcyjnych firm zachodnich ktore w Polsce daja je tylko produkowac. A wlasciwie montowac. Nastepne. Podstawa elektroniki sa opracowywanie ukladow scalonych. W Polsce za komuny byla Tewa, a teraz juz NIC. W Rosji? Czytam wlasnie ze amerykanska znana firma Teradyne opracowywujaca testery do ukladow scalonych wlasnie sprzedala Rosji pierwszy taki do pomiarow komplexych ukladow. Do Woroneza. I mysli ze w Rosji jest rynek na nastepne. To jest dowod, ze w Rosji OPRACOWYWUJE sie nowe uklady polprzewodnikowe. Wlasnymi silami, chociaz oczywiscie jak ten tester pewne urzadzenia sie imprtuje. Oczywiscie jak i samochody najpierw na rynek wewnetrzny. Zreszta jest juz coraz wiekszy export rosyjskich ukladow scalonych na Zachod. Naturalnie prostszych, ale powoli sie posuwaja do przodu. Zachowujac w swoich rekach caly proces. Od B/R do produkcji. Czyli model kraju 1 Swiata. A nie jak w Polsce 3 Swiata. Rolnictwo. Widzialem na "rolniczych" targach w Berlinie firmy rosyjskie. Tez mozna przeczytac jak to Rosjanie zaczynaja zboze exportowac. I to taniej jak inni. Widac przebudowa z kolchozow i sowchozow dala u nich rezultaty. Tam te wielkie gospodarstwa przejeli jacys energiczni Rosjanie i naturalnie takie przedsiebiorstwo kapitalistyczne ma przewage nad chlopstwem jak w Polsce. Bo ma ogromne pola gdzie sie oplaca inwestowac w maszyny. I efekty widac. Skonczyl sie import do Rosji a zaczyna sie export. A oni maja ogromne tereny tania energie wiec sa bezkonkurencyjni. Zreszta slyszale w radiu polskiego ministra rolnictwa po wizycie na targach w Berlinie. On ostrzegal ze Rosjanie zasypia tania zywnoscia EU! Jak widac daja sobie dobrze rade. I maja zdrowy, niezalezy rozwoj. Naturalnie bron jest tez ich sila strona. Widac jak Kalachy i RPG7 daja H-T USarmy popalic. Pozdrowienia Temat: PP ,... To zasluguje na osobny post ,... Milosciwie nam panujaca Krolowo. Przyznam sie,ze nie bardzo wiem,jak to zrobic.Zasmarowalem wszystko na niebiesko i dziwie sie,ze ukazala sie tylko polowa.Sprobuje.Jrednak w b.prosty sposob mozesz znalezc ten artykul w "Naszej Polsce" #17.(Tzn.ostatni numer) W roku 1926, w czasie zamachu majowego staje po stronie rządu i prezydenta Rzeczypospolitej, wyprowadzając tego ostatniego z Belwederu do Wilanowa. Mimo to marszałek Piłsudski, doceniając jego zdolności wojskowe, mianuje go dowódcą Wołyńskiej Brygady Kawalerii. W roku 1934 zostaje generałem brygady. Obejmuje Brygadę Nowogródzką, z którą wyrusza na front w roku 1939. Brygada walczy początkowo na granicy Prus Wschodnich, następnie w miarę cofania się frontu przechodzi w rejon Płocka, a potem coraz dalej na południe. Mimo odniesionej rany, gen. Anders dowodzi stale swoim oddziałem, docierając w okolice Lwowa, gdzie zostaje otoczony przez Armię Czerwoną i uwięziony (patrz obok pierwszy odcinek cyklu o gen. Andersie). - 12 lutego 1945 r. układ w Jałcie wyznacza Polsce granicę wschodnią na linii Curzona. Anders wystosowuje dzień później telegram do prezydenta Raczkiewicza że 2. Korpus nie może uznać jednostronnej decyzji oddającej Polskę i naród na łup bolszewikom. Zwróciłem się do władz sojuszniczych o wycofanie korpusu z odcinków bojowych, bo nie mam sumienia żądać w obecnej chwili od żołnierza ofiary krwi. Podobne oświadczenie kieruje do dowódcy 8. Armii. Alianci odpowiadają, że ze względów operacyjnych niemożliwe jest wycofanie Korpusu z frontu. Generał Mark Clark, dowódca 5. Armii Amerykańskiej, podkreśla, że brak udziału Polskiego Korpusu w momentach przełomowych walk musiałby wpłynąć ujemnie na dobre losy Polski. Generał Anders decyduje się więc utrzymać działalność II Korpusu. - Po wybuchu Powstania Warszawskiego apeluje do najwyższych dowódców alianckich we Włoszech i Anglii w sprawie zrzutów lotniczych dla walczącej stolicy. Uzyskuje zgodę, kres lotom kładzie Stalin, odmawiając zgody na lądowanie samolotów na sowieckich lotniskach. Po upadku Powstania obejmuje w zastępstwie gen. Bora-Komorowskiego obowiązki Wodza Naczelnego, które pełni do końca maja 1945 r., czyli do chwili wyjścia Bora-Komorowskiego z niewoli. - Następnie we Włoszech uzupełnia II Korpus o Polaków zwolnionych z niewoli niemieckiej. Tworzy "małą Polskę": warsztaty pracy, szkoły, kursy szkolenia zawodowego, ukazuje się polska prasa i książki. Dla młodzieży zorganizowano wyższe studia na uczelniach włoskich. Stan osobowy Korpusu podnosi się do 112 000 ludzi. - 26 września 1946 r. wraz z 75 polskimi generałami i wyższymi oficerami zostaje pozbawiony przez komunistyczną Radę Ministrów obywatelstwa polskiego. - Na Emigracji jest rzecznikiem sprawy polskiej, angażuje się w działalność polityczną. Na długo przed Sołżenicynem tworzy biuro dokumentów dotyczących zbrodni katyńskiej, które zgromadziło 18 tysięcy ankiet i relacji dotyczących zbrodni i przestępstw sowieckich. Łącznie jest to ponad 60 tys. stron. Dokumentacja ta znajduje się dziś w amerykańskim Instytucie Hoovera. - 12 maja 1970 roku generał umiera w Londynie. Stosownie do woli zmarłego, zwłoki zostają przewiezione do Włoch, by spocząć wśród żołnierzy II Korpusu na cmentarzu w Monte Cassino. (z niezmiernie bogatego życiorysu generała fakty te wybrał EGO) Zbigniew K. Rogowski W sowieckiej niewoli 29 września 1939 r. gen. Władysław Anders dostał się do niewoli. Paweł Siergiejczyk Kulczyk i jego drużyna Afera wokół Polskiego Koncernu Naftowego Orlen przybiera coraz większe rozmiary... Wiesława Mazur Współpłacenie za leczenie Niedługo za wiele usług medycznych, dotąd bezpłatnych, trzeba będzie płacić w majestacie prawa... Mirosław Błach Bankiet w starym stylu Polska w Unii Europejskiej, czyli niech się święci pierwszy maja... Z prof. dr. hab. n. med. Bogusławem Maciejewskim, dyrektorem Centrum Onkologii Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie Oddział w Gliwicach, rozmawia Kaja Bogomilska. Zdążyć przed rakiem Ten, kto mówi, że jest jedno lekarstwo na raka, kłamie. Każdy człowiek jest inny i każdy rak też... Katarzyna Pręgowska Wolny jak... więzień Po 18 latach wyszedł na wolność człowiek, który ujawnił światu posiadanie przez Izrael bomby atomowej... Stanisław Michalkiewicz W semantycznym chaosie A nade wszystko słowom naszym, zmienionym chytrze przez krętaczy, jedyność przywróć i prawdziwość... [ Powrot do strony glownej | Prenumerata | Spis artykułów Temat: PLACKI SOCJALIZMU* PLACKI SOCJALIZMU* PLACKI SOCJALIZMU* Czyn polegający na tym, że jednostka obrabuje inną jednostkę nazywamy rabunkiem. Gdy czyni to cała grupa mówi się o „sprawiedliwości społecznej”. (Mikołaj Gomez Dávila) Nie, nie. Tym razem, wbrew pozorom, nie będzie nic o piknikach w ogrodach prezydenckich ani o legendarnych zupkach obywatela Kuronia, ani nawet o widmowym drugim daniu, które obiecał kiedyś były soc-minister Miller. Nie będzie również o historycznym już wierszu Załuckiego „Przepis po polsku”. Nie będzie ponadto ani jednego ruskiego pieroga. Tym razem (jak zwykle zresztą) zajmiemy się „twórczym” socjalizmem, a konkretnie „redystrybucją dóbr” i tzw. społeczną gospodarką rynkową. Czymże właściwie jest hołubiona od AWS-u po SLD „społeczna gospodarka rynkowa” i o co tak naprawdę w tym chodzi, skoro nawet Chiny Ludowe zaczęły „toto” u siebie wprowadzać? Dlaczego przy okazji tak dużo mówi się o „redystrybucji dóbr” (sprawiedliwej społecznie, oczywiście)? Mówiąc najprościej: jest to przekazywanie owoców pracy jednych zupełnie innym, a ściślej - dawanie niektórym resztek tego, co się zabrało pod przymusem innym, uczciwie pracującym ludziom. Chodzi również o to, żeby móc się we wszystko wtrącać i przy okazji nieźle zarobić. Wyobraźmy sobie na przykład, że któregoś pięknego dnia dozorca bloku, w którym mieszkamy, przeczytał przypadkowo „Trybunę” lub inną „Gazetę” i owładnięty nagłym poczuciem misji dziejowej postanowił upowszechnić „światłe idee sprawiedliwości społecznej” na szczeblu blokowym. W pierwszym odruchu nasz dzielny, świeżo oświecony dozorca (teraz już działacz społeczny) złapał za portfel, by jego zawartość rozdać mieszkańcom bloku. Jednak po chwili zrezygnował i zaczął kalkulować: Jeżeli teraz wszystko rozdam, to z czego będę żył?... A poza tym dlaczego tylko ja? Lepiej, jak przekonam do tej wspaniałej idei innych. Jak pomyślał, tak też zrobił. Następnego dnia z puszką w ręku obszedł sąsiadów prosząc o wsparcie (nie dla siebie, rzecz jasna). Niestety. Czy to ludzie okazali się skąpi, czy może nie potrafił przekazać innym swojego entuzjazmu, w każdym razie zebrał stanowczo za mało. Wpadł więc na genialną myśl. Wyda rozporządzenie, że każdy mieszkaniec bloku musi wpłacić na jego konto 10 % swoich zarobków, a on w zamian za to zadba o ich potrzeby i będzie ich chronił przed mieszkańcami innych bloków. No, tak - pomyślał. - Ale co z tymi, którzy nie będą chcieli dać? Tak, to był problem. Jednak jak się ruszy głową, wszystko można załatwić: Należy stworzyć Ochotniczą Straż Blokową. Przewodniczącym zrobi się Zdzicha spod piątki. Akurat wyszedł na warunkowe, cały dzień nic nie robi, a tak może się na coś przydać. Zdzicho nawet się zgodził, tyle że - jak powiedział - Za frajer tyrał nie bede! Z początku niektóre aspołeczne jednostki nie chciały płacić. Jednak po bliższym zapoznaniu się z argumentacją komendanta Zdzicha i jego kolegów zrozumieli swój błąd i nie sprawiali więcej kłopotu, a kasa społeczna regularnie się wypełniała. Pan dozorca (obecnie Gospodarz Domu) trochę musiał wziąć dla siebie, ale chyba wszyscy rozumiemy, że w takiej sytuacji nie mógł już pracować jako dozorca. Poza tym trzeba opłacić Straż Blokową, biuro, sekretarki, księgowe, kierowników, naczelników, referentów... Aha, za rok mają się odbyć wolne i demokratyczne wybory na nowego Gospodarza Domu. W ten oto sposób sprawiedliwość społeczna na stałe zagościła w naszym domu. Z ostatniej chwili: Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, obecny Gospodarz obiecał tym z drugiej i trzeciej klatki, że jak wygra, to im zwiększy limit prądu. Musi tylko podnieść opłaty tym reakcyjnym warchołom z klatki pierwszej. Dariusz Wojtczak Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 97 rezultatów • 1, 2, 3 |