Biuro Ministra

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Ministra




Temat: Lepper i frakcja młodych DRUGĄ SIŁĄ POLITYCZNĄ
Lepper i frakcja młodych DRUGĄ SIŁĄ POLITYCZNĄ
Artykuł w “Der Spiegel” nr 26 z 24.6.02 s.131:

POLSKI PRZYWÓDCA ROLNIKÓW ANDRZEJ LEPPER
POTĘGUJE WĄTPLIWOŚCI CO DO UE

Zwolennicy Andrzeja Leppera zwracają się do niego: “Panie Marszałku”,
ponieważ Lepper, 48, był Wicemarszałkiem Sejmu, aż posłowie odwołali go z tej
funkcji - on wyzwał rząd od “złodzieji” i “prostaków”, a ministra spraw
zagranicznych od “kanalii”.

Ta grubiańskość się opłaciła. Na stole jego biura leży bochenek chleba z
napisem: “Anapol popiera Leppera”. Anapol leży na biedniackim wschodzie.
Zwolennicy Leppera pochodzą z takich połaci ziemi jak ta. Wybrali go do
parlamentu dziesięcioma procentami głosów i Lepper tylko rośnie w siłę. W
rozpisanej ankiecie jego partia wspięła się na 18 procent i tym samym

LEPPER STANOWI DRUGĄ SIŁĘ POLITYCZNĄ W POLSCE.

Przed trzema tygodniami udał się jemu niezwykły zamach.
Aktywiści “Samoobrony”, Marszałek na czele, zaatakowali w pobliżu Warszawy
pociąg towarowy i rozsypali ładunek na tory: zboże z Niemiec, które
sprowadził Zbigniew Komorowski, przedsiębiorca i polityk, z rządzącą partią
chłopską PSL specjalnie z Niemiec, gdyż w EU już dawno można nabyć zboże
taniej aniżeli w Polsce. “Politycy dają polskiej gospodarce rolnej zejść na
psy” – piorunuje Lepper.

Co najgorsze: ten człowiek ma rację. Już od dziesięciu lat Polska deliberuje
o gospodarce rolnej jako o największym obciążeniu kraju w drodze do Brukseli.
Prawie jedna piąta zatrudnionych pracuje w sektorze rolnictwa. Powierzchnie
uprawne są za małe, sprzęt przestarzały.

A jednak żaden rząd po zmianie w 1989 roku nie odważył się na podjęcie
koniecznych reform, krytykują specjaliści od rolnictwa, jak warszawski
professor Jerzy Wilkin. Konieczne byłyby niepopularne konstatacje, na
przykład, że wielu dzisiejszych rolników musiałoby w przyszłości wyżyć w
innych branżach, w turystyce, albo usługach.

Stworzenie nowych miejsc pracy wymagałoby potężnych inwestycji. Warszawa
jednak nie sprostała skrzyknięciu koniecznych pieniędzy dla strukturalnych
przemian przewidzianych przez Brukselę. Powód: ocenę zarządzania wypiększono.

Wielu rolników odczuwa, że zostało bezwzględnie przehandlowanych. Zaś Lepper
oferuje prostą receptę: “Zamknąć granice dla zagranicznego zboża! Państwo
ustali co polscy rolnicy mają produkować i zagwarantuje ceny.” Lepper
propaguje gospodarkę planową za przykładem białoruskiego prezydenta
Łukaszenki, z którym porównuje się go z powodu jego autorytatywnych zamysłów.
Swoimi atakami w Sejmie przeciwko establishmentowi przywołuje on polaryzację,
która już za czasów legendarnego związku zawodowego “Solidarność” określała
polityczną mentalność wielu Polaków: My naród przeciwko tym na górze. Tylko
że ci na górze dzisiaj nie są komunistycznymi aparatczykami, lecz
kierownikami, spekulantami i klasą polityczną, która podobno czuje się
zobowiązana więcej wobec zagranicy, aniżeli Polski.

Posłanie to rozumieją coraz bardziej także nie-rolnicy. Najnowsze badania
wykazały, że “Samoobronę” popierają także bezrobotni jak i drobni
przedsiębiorcy, którzy obawiają się konkurencji z zagranicy.

Lepper przyłączyl ponadto nowy rezerwuar zwolenników – młodzież akademicką,
która po ukończeni uniwersytetu nie znajduje zatrudnienia. Marszałek otacza
się obecnie całym sztabem takich znakomicie wykształconych bezrobotnych. W
maju “Samoobrona” założyła organizację młodzieżową. Lepper przyrzekł im
czterdzieści procent miejsc z listy w wyborach regionalnych – tym samym
zwiększyły się szanse wzrostu dla młodego pokolenia, których nie ma w innych
partiach. Lepper zamierza wzmóc swoją kampanię w następnych tygodniach:
zapowiedział spektakularne akcje protestacyjne. Obóz rządowy i Lepper zbroją
się “do decydującej bitwy” - obawia się polskojęzyczne wydanie żydowsko-
amerykańskiego tygodnika “Newsweek”.
Jan Puhl

Wyniki ankiety “Samoobrony”:
(Za PBS)

*** 3% sierpień 2001
************** 14%
********* 9% grudzień 2001
****************** 18% czerwiec 2002






Temat: Firmy padają w starciu z fiskusem...
Firmy padają w starciu z fiskusem...
Firmy padają w starciu z fiskusem...

www.gazetaprawna.pl/numery/13402-739/aktualnosci.html?id_gpol2=6161
Firmy padają w starciu z urzędem

Na około 10 tys. spraw wnoszonych rocznie przez podatników do Naczelnego Sądu
Administracyjnego, w około 2,5 tys. przypadków zapadają wyroki inne niż wydane
przez organy skarbowe – poinformowano „GP” w Ministerstwie Finansów.

Spory z urzędami skarbowymi, które trafiają do NSA, zazwyczaj trwają długo i
stawiają w tym czasie wiele zaangażowanych w nie firm w trudnej sytuacji. –
Zdarza się, że w niektóre z tych przedsiębiorstw upadają przed zapadnięciem
korzystnego dla nich rozstrzygnięcia.

Bywa więc i tak, że organy skarbowe zwracają, jak się okazuje, niesłusznie
pobrany podatek wraz odsetkami firmie, która w tym czasie już przestała
istnieć – usłyszeliśmy w

MF.

Przedstawiciele ministerstwa podkreślają, że trudno oszacować, ile spośród
firm, które nie doczekały się korzystnego wyroku w NSA, upadło jedynie na
skutek błędnych decyzji izb i urzędów skarbowych. – Niewątpliwie niesłuszne
pobranie podatku, odsetek i niekiedy również kar, a także opóźniony zwrot
nadpłaty, przyspieszyły upadek niektórych firm – podkreślili przedstawiciele MF.

– Nie dysponujemy danymi, na podstawie których można by oszacować, ile firm
zaprzestało działalności tylko na skutek błędnych decyzji organów skarbowych. Z
naszych obserwacji wynika jednak, że znacznie częściej zagrożone są z tego
powodu małe przedsiębiorstwa – powiedział „GP” Andrzej Wilk, szef zespołu
doradców Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych.

Jak podkreślił, niewielkie firmy zazwyczaj dysponują bardzo skromnym kapitałem
i konieczność zapłacenia – jak się ostatecznie okazuje – niesłusznie
wymierzonego podatku i odsetek często ma dla nich opłakane skutki. – Z powodu
złej koniunktury większość małych przedsiębiorstw i tak ledwo wiąże koniec z
końcem. Gdy jeszcze na niektóre z nich bezpodstawnie nakładane są dodatkowe
obciążenia podatkowe, to często tracą płynność i upadają.

Dlatego opowiadamy się za tym, żeby podatnik nie musiał wpłacać należności po
wydaniu decyzji przez organ pierwszej instancji, gdy ma zamiar się od niej
odwołać. Proponujemy, żeby pieniądze były wnoszone dopiero po tym, gdy taka
decyzja zostanie podtrzymana przez organ drugiej instancji.
Jerzy Małkowski, dyrektor biura ekspertów Business Centre Club, zwraca uwagę,
że przedsiębiorcy nie skarżą do NSA wszystkich decyzji organów skarbowych.

– Szczególnie właściciele małych firm znajdujących się w niewielkich
miejscowościach nie chcą narażać się urzędnikom skarbowym. Wolą więc zapłacić
niż rozpoczynać długotrwałe spory. Z tego jednak powodu często muszą ograniczać
działalność. W dłuższej perspektywie może to przyczynić się do upadku takiej
firmy – powiedział „GP” Jerzy Małkowski. W jego ocenie, oprócz liczby spraw
wygranych w NSA przez podatników, należałoby również brać pod uwagę wysokość
zobowiązań podatkowych, których dotyczą te sprawy. Z szacunków MF wynika, że w
około 25 proc. przypadków zapadają wyroki inne niż decyzje wydane przez organy
skarbowe.

– Sądzę, że pod względem wartościowym podatnicy wygrali więcej niż te 25 proc. –
stwierdził J. Małkowski. Podkreślił jednocześnie, że BCC wraz z Ministerstwem
Finansów zorganizował konkurs „Urząd skarbowy przyjazny przedsiębiorcy”.

– Przez rok będziemy zbierać od przedsiębiorców informacje dotyczące ich
kontaktów z organami skarbowymi. Potem ogłosimy, które urzędy są kompetentne, a
które nieudolne.

Krzysztof Tomaszewski






Temat: Jane?s Intelligence..., żydowscy "przyjaciele"
Jane?s Intelligence..., żydowscy "przyjaciele"
real-info.1accesshost.com/janes1.html

Tłumaczenie:

"Jest dość dziwne, że amerykańskie media z jednym, godnym zauważenia wyjątkiem, wydaja sie ignorować
prawdopodobnie najbardziej "gorący" temat od czasu ataku na USA 11 IX - możliwe wykrycie dużej izraelskiej
operacji szpiegowskiej w USA. Operacja ta miała na celu zinfiltrowanie departamentów sprawiedliwości i obrony,
być może polegała również na śledzeniu terrorystów Al-Kaidy przed dokonaniem przez nich porwań samolotów.

Federalne Biuro Śledcze (FBI) szybko zaprzeczyło doniesieniom francuskiej strony internetowej Intelligence
Online, specjalizującej sie w zagadnieniach wywiadu (doniesieniom poszerzonym następnego dnia przez dziennik
"Le Monde"), że władze USA, od lutego 2001, aresztowały i deportowały około 120 Izraelczyków, i że
dochodzenie jest w toku. FBI utrzymuje, że żaden Izraelczyk nie został oskarżony o szpiegostwo, ale przyznało,
że pewna liczba izraelskich studentów została wydalona z powodu "naruszenia prawa imigracyjnego".
Rzeczniczka Departamentu Sprawiedliwości zdementowała doniesienia o szpiegostwie, jako "legendy, będące w
obiegu od miesięcy".

Jeżeli doniesienia z Paryża są prawdziwe, byłaby to największa znana operacja szpiegowska Izraela na terenie
USA - najbliższego sojusznika Izraela i kraju, od którego zależy jego przetrwanie.

Organizacje wywiadowcze Izraela szpiegują na terenie USA i przeprowadzają tam tajne operacje od momentu
powstania państwa żydowskiego.
Przykładami mogą być: w latach '60-tych przemycenie około 100kg wysoko wzbogaconego uranu dla potrzeb
tajnego, izraelskiego programu zbrojeń atomowych, oraz szeroko zakrojone szpiegostwo przemysłowe,
prowadzone przede wszystkim przez ściśle tajną komórkę naukową izraelskiego ministerstwa obrony, znaną pod
hebrajskim skrótem Lakam, oraz jej równie mało znaną następczynię Malmab. W kwietniu 1996, General
Accounting Office, śledcze ramię Kongresu, doniosło, że Izrael "prowadzi najagresywniejsze operacje przeciw
USA spośród wszystkich sojuszników Ameryki".

Chociaż opisana przez "Intelligence Online i Le Monde" (jeśli doniesienia te odpowiadają prawdzie) operacja nie
przysporzy bezpieczeństwu USA szkód porównywalnych ze spowodowanymi działalnością Jonathana Pollarda
(analityk Floty USA, skazany w 1997 na dożywocie za przekazywanie wywiadowi Izraela ogromnych ilości
ściśle tajnych materiałów w latach 1984-85), to jest ona politycznym dynamitem. Może się ona odbić niekorzystnie
na politycznych interesach Izraela, coraz bardziej izolowanego na arenie międzynarodowej.

Przedstawiciele rządu USA przyznali, że dochodzenie stało się zbyt niewygodne, by je kontynuować, ale
odmówili podania dalszych szczegółów. Przedstawiciele FBI potwierdzili jednakże, że Izraelczycy prowadzili
operację podsłuchową, skierowaną przeciw najwyższym szczeblom rządu USA."

FoxNews też o tym zrobiło reportaż, był on na ich stronie - wystarczyło wpisać "Israeli spy ring" w ich
przeszukiwarkę, dostawało się transkrypt. Po pewnym czasie przeszukiwarka zaczęła podawać link do nie
istniejącego dokumentu, potem link też "wyparował":
Ale Żydzi mają tam chyba jakichś nieszczerych przyjaciół - nie wyczyścili wszystkiego, ślad został:
www.foxnews.com/story/0,2933,40706,00.html

G.



Temat: most w Łomiankach?
most w Łomiankach?
Dyr. Dąbrowski z GDDKiA w "Naszych Łomiankch" mówi, że "Trasy Legionowskiej" w
ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat nie będzie, a tymczasem...

www.rzeczpospolita.pl/dodatki/warszawa_050414/warszawa_a_1.html
OMINĄĆ STOLICĘ

Aż siedem razy więcej funduszy unijnych niż dotychczas ma dostać Mazowsze w
następnym podejściu budżetowym. Za te pieniądze powstać mają dwa nowe mosty
przez Wisłę pod Warszawą oraz kolejne obwodnice wokół stolicy.

www.rzeczpospolita.pl/teksty/warszawa_050414/warszawa_a_1-1.F.jpg
Urząd Marszałkowski jeszcze w tym miesiącu zaktualizuje powstałą w 2000 r.
strategię rozwoju województwa. Ta strategia zaś w dużej mierze przesądzi, jakie
inwestycje na Mazowszu będą mogły zostać sfinansowane z budżetu UE i państwa w
ramach Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007 - 2013. Według tego planu to
samorządy wojewódzkie mają bowiem współdecydować o podziale funduszy unijnych i
środków z budżetu państwa na inwestycje na ich terenie.

- W praktyce będzie wyglądało to tak, że jeśli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych
i Autostrad będzie dzieliła środki inwestycyjne, powinna konsultować to z
władzami województwa - mówi prof. Zbigniew Strzelecki, dyrektor Mazowieckiego
Biura Planowania Przestrzennego i Rozwoju Regionalnego. - Teraz, jeśli ma na
przykład problem z jakąś budową na Mazowszu, to przeznaczone na nią pieniądze
przesuwa na drogę na Podlasiu. Takie praktyki nie powinny mieć miejsca.

Inwestycje zapisane w strategii będą miały pierwszeństwo przy przyznawaniu
środków unijnych dzielonych przez Urząd Marszałkowski. A będzie ich niemało. Na
wojewódzki program rozwoju regionalnego na lata 2007 - 2013 Mazowsze ma dostać
aż 2,3 mld euro. To ponad 7 razy więcej niż w latach 2004 - 2006, na które
naszemu regionowi przyznano do podziału 300 mln euro. A nie będzie to jedyny
program unijny, z którego mogą zostać sfinansowane inwestycje na Mazowszu (będą
też tzw. fundusze sektorowe, przeznaczone także na budowę dróg, o których
podziale zdecydują ministerstwa).
Trzy koliste obwodnice

Według informacji, które zdobyła "Rz", w zaktualizowanej strategii województwa
znajdzie się wiele nowych, dotąd nieplanowanych, inwestycji. Przynajmniej
częściowo rozładują one ruch na drogach Mazowsza i aglomeracji warszawskiej.
Będzie to m.in. budowa dwóch nowych mostów przez Wisłę, tuż za granicami
Warszawy. Jeden z nich ma powstać na wysokości Łomianek i Jabłonny, a drugi
między Konstancinem i Józefowem. Będą one częścią tzw. mniejszej obwodnicy
stolicy, która połączy Piaseczno, Konstancin, Józefów, Sulejówek, Wołomin,
Legionowo, Łomianki, Ożarów i Brwinów. Powstanie ona z istniejących już odcinków
dróg (zostaną one unowocześnione) uzupełnionych w niektórych miejscach o nowe
arterie, np. Paszkowiankę - trasę, która pobiegnie od "gierkówki" koło Nadarzyna
do autostrady A-2 obok Pruszkowa.

- Chodzi o to, żeby z ulic Warszawy zniknęła część ruchu tranzytowego, żeby
ktoś, kto na przykład chce dojechać z Brwinowa do Józefowa, nie musiał jechać
przez stolicę -mówi dyrektor Strzelecki. W takim samym celu powstać ma tzw. duża
obwodnica Warszawy, spinająca Grójec, Żyrardów, Sochaczew, Nowy Dwór, Wyszków,
Mińsk Mazowiecki (jest już w części gotowa). Ta inwestycja będzie polegać na
unowocześnieniu istniejących dróg i budowie obwodnic wokół większych miast.
Pamiętajmy o kolei

Ostatnia z nowych wielkich inwestycji drogowych, jaka znajdzie się w zmienionej
strategii województwa, to wielka obwodnica Mazowsza, która połączy Radom,
Siedlce, Ostrów Mazowiecką, Ostrołękę, Ciechanów i Płock. Będzie miała status
drogi głównej przyspieszonej i także powstanie na bazie obecnych arterii, które
zostaną zmodernizowane.

Urząd Marszałkowski chce też poprawić połączenia kolejowe na Mazowszu tak, żeby
przemieszczanie się pociągami było szybsze. W zaktualizowanej strategii będzie
więc zapis o budowie drugiego toru na linii Warka - Radom i Otwock - Pilawa, co
znacznie skróci podróże w stronę Kielc i Lublina.
Jacek Krzemiński



Temat: Znów "spadochroniarze" w górnictwie!
Znów "spadochroniarze" w górnictwie!
PiS-owski desant z Dolnego na Górny Śląsk. Prezesem jednej z największych
państwowych spółek handlujących węglem został 27-letni politolog Jacek
Rawecki, w listopadowych wyborach kandydat PiS-u do Sejmiku Województwa
Dolnośląskiego.
Stanowisko prezesa Katowickiego Węgla Rawecki objął na początku tego tygodnia.
Spółka zajmuje się sprzedażą węgla z kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego
[holding jest jej właścicielem - przyp. red.] i zatrudnia 150 osób. Według
naszych informacji w spółce, która osiąga rocznie ok. 400 mln zł obrotu,
będzie zarabiał blisko 8,8 tys. zł brutto (plus premia, w sumie 10,6 tys. zł
brutto).
Dla nowej pracy Rawecki zrezygnował już z kierowania wrocławskim biurem posła
PiS-u Wiesława Kiliana. - To był czas na przygotowanie się do pisania pracy
doktorskiej, w tym czasie swoje CV wysyłałem do wielu firm. Zainteresował mnie
Katowicki Węgiel, bo od dawna nie było tu żadnych zmian - powiedział nam
wczoraj nowy prezes.
Dodał, że nie zamierza rezygnować z ubiegania się o mandat radnego w sejmiku
dolnośląskim. Wystartuje we Wrocławiu z czwartego miejsca listy Prawa i
Sprawiedliwości. - Jeśli wygram wybory, będę zabiegał o pieniądze z Unii
Europejskiej dla Katowickiego Holdingu Węglowego - mówił nam wczoraj całkiem
poważnie Rawecki.
Dodał, że co prawda nie ma żadnych doświadczeń w branży górniczej, ale od 18.
roku życia prowadził własną działalność gospodarczą, był też dyrektorem w
dwóch firmach i zajmował się pozyskiwaniem dotacji z Unii Europejskiej. -
Przecież niekoniecznie dobry lekarz musi być dyrektorem szpitala - tłumaczył.
Jak ustaliliśmy, CV Raweckiego nie trafiło bezpośrednio do holdingu, ale do...
Ministerstwa Gospodarki. Przyniósł je tam jeden z posłów PiS-u. Odpowiedzialny
za górnictwo wiceminister Paweł Poncyljusz twierdzi, że nie ma w tym nic
dziwnego, bo codziennie dostaje kilka takich życiorysów.
- Szukaliśmy odpowiedniego kandydata i na rozmowę zaprosiliśmy kilka osób. Pan
Rawecki wypadł zdecydowanie najlepiej. Młody wiek i zarzucany mu brak
doświadczenia w branży górniczej nie mają tutaj żadnego znaczenia - nie ukrywa
Poncyljusz.
Rawecki nie będzie się stanowiskiem długo cieszył. - Ma sprawnie zlikwidować
spółkę, która - naszym zdaniem i zdaniem zarządu KHW - jest niepotrzebna. W
nowej strukturze organizacyjnej holdingu powstanie bowiem osobny departament,
który zajmie się handlem węglem - stawia sprawę jasno Poncyljusz.
miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3692148.html
Parę miesięcy temu głośno się zrobiło o 4 osobach z Gorzowa Wielkopolskiego,
które dostały intratne posadki w władzach jednej z węglowych spółek. Wtedy
komentowano to tym, że ktoś "uprzejmy" chciał "podłożyć świnię" ówczesnemu
premierowi Marcinkiewiczowi.
Ciekaw jestem kto i komu teraz chce "podłożyć świnię"?
A może PiS doszedł do wniosku, że już nie warto się ukrywać ze swoimi
poglądami, że "Ślązacy nadają się tylko do łopaty"?




Temat: 1%
1%
Zgodnie z artykułem 27 Ustawy o działalności pożytku publicznego i
wolontariacie od 1 stycznia tego roku każdy podatnik - osoba fizyczna może w
zeznaniu rocznym (PIT36 lub PIT37) pomniejszyć kwotę należnego podatku o
kwotę przekazaną na rzecz organizacji pożytku publicznego do wysokości
odpowiadającego 1% należnego podatku , pod warunkiem , że kwotę tę podatnik w
okresie od 1 stycznia tego roku do momentu złożenia zeznania wpłacił na konto
organizacji pożytku publicznego. Więcej informacji na ten temat można uzyskać
także w serwisie: www.ksiegowosc.ngo.pl oraz na stronach www.jedenprocent.pl,
administrowanych przez Akademię Rozwoju Filantropii w Polsce.

Proponuję wpłacanie pieniędzy na konot fundacji "Zwierzęta Eulali". Fundację
powołano w celu popularyzowania i rozwoju sportów konnych oraz sportów z
użyciem zwierząt zaprzęgowych, a przede wszystkim propagowania idei
humanitarnego stosunku do zwierząt. Ma też na celu wspomaganie budowy
schronisk dla bezdomnych czworonogów.

www.eulalia.pl

11-700 Mrągowo, ul. Giżycka 6, tel. +48 (0-89) 741-16-85 ,
fax: 741-16-86
tel. kom. 0606648799
KONTO FUNDACJI
BANK PEKAO S.A. Oddział w Mrągowie
93124016171111000013708919
NIP 742-18-27-686
KRS: 38479
REGON: 510720113
bazy.ngo.pl/search/info.asp?id=59918&p=daneOgolne

1 proc. podatku na organizacje pożytku publicznego
(IAR, pr/07.01.2005)

Do końca kwietnia możemy przekazać 1 procent swojego podatku za rok ubiegły
na rzecz organizacji pożytku publicznego. O kwotę tej darowizny fiskus
pomniejszy nam podatek.

Organizacje pożytku publicznego, które możemy wesprzeć swoją darowizną to
różne stowarzyszenia , kluby, towarzystwa i fundacje dobroczynne. Lista tych
organizacji znajduje się na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości
i liczy już ponad 2200 podmiotów.

Wicedyrektor Biura Komunikacji Społecznej resortu finansów Anna Adamkiewicz
przypomina, że dokonane wpłaty powinny być udokumentowane. Dowód wpłaty na
rachunek bankowy organizacji pożytku publicznego powinien zawierać: imię,
nazwisko oraz adres wpłacającego, kwotę dokonanej wpłaty a także nazwę
organizacji, na rzecz której jej dokonano.

1 procent swojego podatku na organizacje pożytku publicznego możemy wpłacać
od 1 stycznia do dnia złożenia zeznania podatkowego. Dla składających
zeznania PIT-36 i PIT-37 jest to 30 kwietnia. Jedynie składający zeznanie PIT-
28 mają termin do końca stycznia.

Fiskus zdecydował, że 1 procentu swojego podatku nie będą mogli przekazać
organizacjom pożytku publicznego prowadzący działalność gospodarczą,
opodatkowaną 19-procentową stawką.

Ekspert Centrum im.Adama Smitha Andrzej Sadowski powiedział, że nasze
społeczeństwo, choć w znaczącej części ubogie jest szczodre. Większe
możliwości niesienia pomocy ma niezbyt liczna elita. To ona z przyczyn
moralnych, a nie z powodu ewentualnych korzyści podatkowych powinna dzielić
się z potrzebującymi - uważa Andrzej Sadowski.

W ubiegłym roku z możliwości przekazania jednego procentu swojego podatku na
rzecz organizacji pożytku publicznego, skorzystało jedynie kilkadziesiąt
tysięcy podatników.

podatki.onet.pl/1034373,1,0,wiadomosci.html



Temat: Nowy "rozrywkowy" pomysł Urzedu Miasta Lodzi
Nowy "rozrywkowy" pomysł Urzedu Miasta Lodzi
Rozrywka za nasze pieniądze

Czwartek, 17 lipca 2003r.

Marek Pisarski, który obiecywał zainwestowanie 25 mln złotych w chorzowskim
Wesołym Miasteczku, a w końcu pozostawił bez pensji 60 pracowników, zajmuje
się koncepcją wielkiego, 30-hektarowego Parku Rozrywki w Łodzi.

12 tys. złotych zapłaci mu za to Teresa Białecka-Krawczyk, dyrektor
miejskiego Biura Promocji, Rozwoju Przedsiębiorczości i Miejsc Pracy. Uważa
ona, że dotychczasowe dokonania biznesmena są... gwarancją, że w Łodzi sobie
poradzi.

Pisarski był członkiem zarządu spółki tajlandzkiego holdingu, która
wydzierżawiła Wesołe Miasteczko – najatrakcyjniejszą część chorzowskiego
Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Miała tam sprowadzić urządzenia
rozrywkowe warte 25 mln zł. Skończyło się kompletną klapą. W połowie 2002
roku zarządca WPKiW w trybie natychmiastowym wypowiedział umowę dzierżawy.

– Zostaliśmy z długami – podsumowuje Krzysztof Pająk, zarządca komisaryczny
WPKiW. – Cała inwestycja spółki pana Pisarskiego to dwie dmuchane
zjeżdżalnie, które zresztą zabrali ze sobą.

Sąd Okręgowy w Katowicach w styczniu tego roku uznał, że dzierżawca rażąco
nie wywiązał się z umowy i ma zapłacić Wojewódzkiemu Parkowi Kultury i
Wypoczynku około 2,7 mln zł z odsetkami.

Dyrektor Białecka-Krawczyk o kłopotach chorzowskiego parku była
poinformowana. Na jej prośbę pisemną opinię o Marku Pisarskim 24 czerwca
wydało Stowarzyszenie Wystawców Polskich – organizacja przedsiębiorców z
branży parków rozrywki.

– To nie podważa moich kwalifikacji – uważa Marek Pisarski. – Chorzów był
bardzo pożytecznym etapem mojej działalności, wiele się tam nauczyłem.
Porażka nie była moją winą. To nie ja byłem inwestorem, tylko firma Mega
Parcs. Inwestor wycofał się z Chorzowa przede wszystkim z powodu
nieprzychylności nowego wojewody i dekoniunktury po terrorystycznym ataku na
Amerykę. Po artykułach prasowych przestraszyły się banki mające sfinansować
przedsięwzięcie.

Marek Pisarski mówi, że negatywna opinia o nim jest niewiarygodna. SWP według
niego jest żywotnie zainteresowane storpedowaniem pomysłu Parku Rozrywki. A
od wyroku sądu już złożono apelację.

– Zarzuty wobec wojewody są niepoważne – komentuje Krzysztof Mejer, rzecznik
wojewody śląskiego. – Spółka obiecywała cuda, a nie wywiązała się z obietnic.
Nie pojawiły się nowe urządzenia, nie płaciła za wodę, prąd.

Zarabiała przez dwa sezony nic nie inwestując. Wojewoda dłużej nie mógł tego
tolerować.

– Dotąd nie zajmowałem się tą sprawą. Porozmawiam z panią dyrektor, poznam
jej argumenty – obiecuje wiceprezydent Łodzi Włodzimierz Tomaszewski.

– Marek Pisarski ma szczęście do prawicy – uważają niektórzy łódzcy
politycy. – Z Chorzowem zaczynał, gdy wojewodą był Marek Kempski, a zarządcą
tamtejszego parku – były minister w rządzie Jerzego Buzka. Wrócił do Łodzi,
gdy władzę przejął tu Jerzy Kropiwnicki...

(kow) - Express Ilustrowany

Opinie (6) Wyślij

lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/285629.html



Temat: Wycofać wojska z Iraku
"Polacy mają dłużej zostać w Iraku"Rzeczpospolita
WOJSKO Zamieszanie po słowach prezydenta

Polacy mają dłużej zostać w Iraku

MON przygotowało plany przedłużenia irackiej misji do połowy 2007 roku.
Zamierza też zmniejszyć liczbę polskich baz w Iraku

Wczoraj panikę w MON wywołała depesza Polskiej Agencji Prasowej. Tuż przed
godziną 15 podałaona, że prezydent podczas pogrzebu poległego w Iraku sierż.
Tomasza Murkowskiego poinformował o przedłużeniu polskiej misji. PAP powołała
się nie tylko na słowa prezydenta, ale i na wypowiedź szefa wojsk lądowych gen.
Waldemara Skrzypczaka.

Wiadomość powtórzyły zagraniczne agencje AFP i DPA. - Musiało nastąpić jakieś
przekłamanie - tłumaczył zdezorientowany rzecznik resortu Piotr Paszkowski.
Jego zdziwienie było tym większe, że o przedłużenie irackiej misji formalnie
musi poprosić prezydenta Rada Ministrów. A wchodzący w jej skład szef MON
Radosław Sikorski nie słyszał o tym, by rząd z takim wnioskiem występował. W
końcu okazało się, że informacja jest pomyłką. - Słowa prezydenta dotyczyły
poprzedniej decyzji o przedłużeniu misji w Iraku i zostały źle zrozumiane -
tłumaczyli "Rz" urzędnicy z biura prasowego Kancelarii Premiera. Po niespełna
dwóch godzinach agencja wycofała błędną depeszę.

Zgodnie z poprzednią decyzją prezydenta Lecha Kaczyńskiego polskie wojska
powinny służyć w Iraku tylko do końca grudnia tego roku. MON przygotowało
jednak plany przedłużenia misji do połowy 2007 roku. Jak się nieoficjalnie
dowiedzieliśmy, Polaków może czekać przeprowadzka.

Mieliby opuścić obóz w Diwanii i stacjonować tylko w jednej bazie: w położonym
niedaleko granicy z Iranem al Kut. W Iraku miałoby nadal służyć około 900
naszych żołnierzy, chociaż MON zastanawia się, czy nie zmniejszyć wielkości
kontyngentu. Decyzja w tej sprawie należy do prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Zdaniem posłów opozycji nie należy przedłużać polskiej misji. - SLD, który był
w rządzie Marka Belki, podjął decyzję o zakończeniu naszej misji w Iraku z
końcem 2005 roku. Była ona podjęta z wyprzedzeniem i skonsultowana z
sojusznikami. Rząd Kazimierza Marcinkiewicza i Lech Kaczyński nie byli niczym
zobowiązani do kontynuowania misji w Iraku. Jej przedłużenie było błędem -
powiedział "Rz" jeden z liderów SLD, były szef MON Jerzy Szmajdziński. - Polska
wykonała swoją misję. Jej kontynuowanie z punktu widzenia politycznego,
wojskowego i społecznego nie jest uzasadnione. Niewykluczone, że złożymy w
Sejmie projekt uchwały pokazujący nasz pogląd na tę sprawę.

Zdaniem analityka wojskowego gen. Stanisława Kozieja Polska zbyt dużo
zainwestowała w operację iracką, by teraz pochopnie się wycofywać. - Powinniśmy
wycofać żołnierzy, gdy misję zakończy cała społeczność międzynarodowa i gdy
Irakijczycy będą już sobie radzić bez wojsk koalicji - uważa gen. Koziej.
Podkreśla jednak, że nasz kraj wciąż nie odniósł z zaangażowania w Iraku
żadnych korzyści poza doświadczeniem wojskowym.

JACEK PRZYBYLSKI, GRZEGORZ PRACZYK




Temat: Teatr w Moskwie opanowany przez terrorystów!
w poczuciu bezkarności
www.extremum.republika.pl/liberator/liberator_011.html#03_02
W poczuciu bezkarności - T.T.S
- Cieszyłam się, kiedy w Czeczenii wojsko rosyjskie rozpoczęło interwencję, by
rozprawić się z panującym tu bandytyzmem. Ale szybko się rozczarowałam. Jakżeż
bowiem tak niezdyscyplinowana armia byłaby w stanie przywrócić porządek - mówi
Ajlita Czegrenowa, pracownica biura prasowego Ministerstwa Finansów w
prorosyjskim rządzie Czeczenii.
Nie jest to wcale wypowiedź odosobniona. Z relacji agencji AFP wynika, że
obecności armii rosyjskiej mają dosyć wszyscy, nawet ci, którzy w październiku
1999 roku przychylnie czy wręcz z ulgą przyjęli jej wkroczenie do Czeczenii.
Żołnierze rabują, kradną, plądrują domy, gwałcą, aresztują, kogo chcą,
torturują podejrzanych, mordują, strzelają do ludzi na ulicy. I są całkowicie
bezkarni. Wśród Czeczenów mało kto miałby odwagę domagać się, by pociągnięto
ich do odpowiedzialności. A władz rosyjskich wyczyny żołnierzy nic a nic nie
obchodzą.
W szpitalu w Groznym leży 34-letnia Aida. Ma ranę na nodze. Parę dni temu Aida,
jej siostra i szwagier jechali do tego właśnie, jedynego w Groznym szpitala.
Siostra zaczynała rodzić. - Po drodze natknęliśmy się na rosyjski czołg.
Żołnierze zaczęli strzelać. Gdy zobaczyli, że ktoś jest w samochodzie, uciekli -
opowiada Aida. - Siostra i jej mąż zostali lekko ranni.
- Gdyby zostali zabici, powiedziano by, że to ofiary czeczeńskich maruderów.
Ale to Rosjanie są maruderami. To oni, wiecznie pijani, ciągle tylko kręcą się
w poszukiwaniu wódki i dziewczyn - dorzuca pacjentka z sąsiedniego łóżka.
W Czeczenii, według oficjalnych danych, stacjonuje obecnie 90 tysięcy żołnierzy
rosyjskich. Z finansowego punktu widzenia udział w wojnie to dla nich czysty
interes. Żołd, jaki otrzymują, jest znacznie wyższy od wypłacanego za służbę w
innych miejscach i innych jednostkach. W wypadku oficerów to równowartość 500-
600 dolarów miesięcznie, w wypadku żołnierzy - około 200 dolarów. Jeżeli wojna
się skończy, a armia rosyjska opuści Czeczenię, wojskowi stracą swe dobre i
pewne dochody. Więc po co mieliby ją kończyć?
- Rosyjscy wojskowi nie mają żadnego interesu w tym, by w Czeczenii nastąpiła
normalizacja - uważa jeden z przedstawicieli prorosyjskich władz, który
zastrzegł sobie anonimowość. - Czeczenia jest mała, zajmuje połowę powierzchni
Szwajcarii. Dlaczego mimo to nie zdołano dotąd zatrzymać ani Szamila Basajewa,
ani Chattaba, ani Asłana Maschadowa? Albo armia rosyjska jest najbardziej
niesprawną armią, jaką widziała ziemia, albo też wojskowi po prostu nie chcą
ich zatrzymać.
Choć o wyczynach żołnierzy rosyjskich wiedzą wszyscy, niewielu pokrzywdzonych
wnosi przeciw nim skargi. - Trudno jest ustalić, ile dziewcząt zgwałcono. One
wstydzą się, nie chcą o tym mówić. Jeśli zaś złapią chorobę, w ogóle nie
przychodzą się leczyć - opowiada Mohammed, pielęgniarz ze szpitala.
Organizacje pozarządowe próbują zbierać informacje o gwałtach, torturach,
wszelkich nadużyciach. Ale sama dokumentacja nie jest podstawą do wszczęcia
postępowania karnego. Do sądu trafiają bardzo nieliczne przypadki, takie jak
sprawa pewnego oficera, oskarżonego o zgwałcenie i zamordowanie 18-letniej
Czeczenki. Proces trwa już rok. I końca nie widać. T.T.S., AFP




Temat: Reka w reke z Hitlerem...
Reka w reke z Hitlerem...
www.republika.pl/mbp_x/html/zydziwub.html
www.republika.pl/mbp_x/html/naszapolska.html
Ponizej przedstawiamy artykul pochodzacy z francuskiego pisma "Minute" (nr
1843 z 13 sierpnia br. i nr 1844 z 20 sierpnia) dotyczacy wspolpracy Zydow z
Adolfem Hitlerem i III Rzesza. Tytul, sródtytuly i skróty pochodza od
redakcji "NP.", przypisy w nawiasach kwadratowych pochodza z "Minute" (red.).
Ręka w ręke z Hitlerem
Na dwa miesiace przed mianowaniem Hitlera kanclerzem, egzekutywa Agencji
zydowskiej [Agencja zydowska zostala stworzona w celu zapewnienia kontaktow
miedzynarodowej spolecznosci zydowskiej z wladzami brytyjskim sprawujacymi
mandat w Palestynie oraz Zydami osiedlajacymi sie w Palestynie od konca XIX
wieku. Palestyna, oderwana od Turcji na mocy Traktatu Wersalskiego z 1918 r.
zostala powierzona przez spolecznosc miedzynarodowa Brytyjczykom, ktorzy 2
listopada 1917 r. (Deklaracja Balfoura) przyznali Zydom prawo do
utworzenia "siedziby narodowej". W rzeczywistosci Agencja Zydowska pelnila
najprawdopodobniej funkcje rzadu tworzacego sie panstwa izraelskiego.]
wyslala do niego telegram z Jerozolimy w celu zapewnienia go, ze "yishow"
(wspolnota pionierow, to znaczy Zydow z Palestyny) nie ma zamiaru przylaczac
sie do bojkotu Niemiec. 21 czerwca 1933 r., w kilka tygodni po dojsciu
Hitlera do wladzy Zionistische Vereinigung fur Deutschland (ZVfD) - prezna
organizacja syjonistow niemieckich stala sie nieoczekiwana podpora NSDAP
(partii nazistowskiej): Wierzymy, ze to wlasnie nowe Niemcy moga, dzieki swej
zdecydowanej woli, rozwiazac problem zydowski, znalezc rozwiazanie problemu,
ktory w istocie rzeczy powinien byc rozwiazany przez wszystkie narody
europejskie [...] Wdziecznosc narodu zydowskiego staje sie podstawa szczerej
przyjazni z narodem niemieckim wraz z jego realiami narodowymi i rasowymi.
[...] My rowniez jestesmy przeciwni mieszanym malzenstwom i pragniemy
utrzymac czystosc zydowskiej grupy etnicznej. [...] Aby osiagnac te
praktyczne cele, syjonizm ma nadzieje, ze bedzie zdolny do wspolpracy z
rzadem nawet zasadniczo wrogim Zydom... [wedlug cytatu w "Les guerriers
d'Israel"; E. Ratier, wyd. Facta 1995]. W tym samym czasie przywodca NSDAP,
baron Leopold Itz von Mildenstein, poprzednik Eichmanna na stanowisku
kierownika Biura ds. zydowskich przy SS zostaje zaproszony przez syjonistow
do Palestyny. Po zwiedzeniu tego kraju wzdluz i wszerz (...) i zwroceniu
szczegolnej uwagi na problem kibucow, specjalny wyslannik, ktoremu
towarzyszyl Kurt Tuchler, dzialacz syjonistyczny z Berlina, publikuje serie
dytyrambicznych artykulow w dzienniku Jozefa Goebbelsa "Der Angriff" ["Ein
Nazi fahrt nach Palastina", "Der Angriff" 26 wrzesnia-9 pazdziernika 1934 r.
(...)]. Ten kaze z tej okazji wybic pamiatkowy medal, na ktorego jednej
stronie widnieje swastyka, a na drugiej - gwiazda Dawida. W nastepstwie
podrozy von Mildensteina organ SS - "Das Schwartz Korps" - oficjalnie oglosi
swoje wsparcie dla syjonizmu [to wsparcie bedzie ponowione przez Reinhardta
Heydricha, szefa sluzby bezpieczenstwa SS, a w 1937 r. przez Alfreda
Rosenberga, teoretyka narodowo-socjalistycznego rasizmu. Tom Segev donosi,
nie okreslajac dokladnie daty, ze Wilhelm Frick, minister spraw wewnetrznych
w rzadzie Hitlera spedzil swoj miodowy miesiac w Jerozolimie.]
Zydzi chca walczyc u boku Niemiec
Ginsburg i Zimels beda musieli opuscic Niemcy po wypowiedzeniu wojny, ale
wspolpraca miedzy SD a tajnymi sluzbami syjonistycznymi bedzie sie ciagnela
do 1941 r.[w marcu 1942 r. w Neuendorf ciagle byl czynny kibuc szkoleniowy
dla kandydatow na emigracje]. W styczniu tegoz roku, kiedy Afrykanski Korpus
Rommla usiluje wkroczyc do Egiptu, wyslannik z grupy Stern [od nazwiska
zalozyciela Abrahama Sterna, ktory zostanie zgladzony przez Anglikow w lutym
1942 r., jednak jej prawdziwa nazwa brzmiala: Lehi (skrot od "Lohamei Herut
Yisrael": Bojownicy o wolnosc Izraela). Grupa, ktora zrodzila partie Herout
miala swoj dziennik zatytulowany po prostu "Terroryzm"] Naftalski Lubenczyk
przybywa do Bejrutu (wowczas pod kontrola rzadu Vichy), by spotkac sie z Otto
von Hentigiem i przekazac mu tekst memorandum, w ktorym stwierdza sie, ze
ustanowienie Panstwa zydowskiego na gruncie narodowym i totalitarnym,
sprzymierzonego traktatem z Rzesza Niemiecka przyczyniloby sie do utrzymania
i wzmocnienia obecnosci Niemiec na Bliskim Wschodzie. Po wygloszeniu tej
zasady przywodcy grupy Stern wysuwaja propozycje wziecia czynnego udzialu w
wojnie u boku Niemiec!
www.polonica.net/Zydzi-w-Polsce.htm
www.polonica.net/Polityka-w-Polsce.htm




Temat: CC vs. PC
Cóż to były za ciężkie czasy dla "imperialistycznej" coca-coli. Coca-colę
traktowano jako konsumpcyjny symbol "wrogiego systemu". Stąd hasła w PRL
brzmiały: "wróg cię kusi coca-colą" lub "coca-cola to imperializm w płynie". Z
założenia nie były to hasła reklamowe, aczkolwiek dla przekornych Polaków taką
właśnie funkcję pełniły.
Choć koncern obecny był ze swoją ofertą na Targach Poznańskich w 1957 roku,
napój nie trafił jeszcze na półki sklepowe. Coca-cola obecna była w sprzedaży
jedynie w Pewexach i Baltonach, np. puszki 0,33 l można było kupić jedynie za
"elitarne" dewizy.
"Nowe" w dziejach związków Polaków i coca-coli przyszło wraz z rządem Edwarda
Gierka. Wiosną 1971 roku do Polski przyjechali na negocjacje przedstawiciele The
Coca-Cola Company (TCCC) z przedstawicielstwa w Rzymie. Coca-Colę reprezentował
między innymi Paul Graul, szef oddziału TCCC na Europę Srodkowo-Wschodnią, Czech
z pochodzenia. Umowę-porozumienie (m.in. na licencencyjne rozlewanie napojów na
terenie PRL) ze strony rządowej podpisał Mieczysław Jagielski, ówczesny zastępca
Prezesa Rady Ministrów.
W tym samym czasie sukcesem zakończyły się starania Pepsi-Coli o uzyskanie
licencji. Nastąpił podział Polski na strefy "wpływów" Coca-Coli i Pepsi-Coli:
Pepsi-Cola "otrzymała" Gdańsk, Szczecin, Poznań, Łódź, Kraków i Wrocław, a
później Żywiec, Tarczyn, Leżajsk i Białystok; Coca-Cola zaś - Warszawę, Zabrze i
Tychy. Zgodnie z kontraktem między rządem PRL a TCCC, strona polska udostępniła
i zapewniła grunt, budynki, infrastrukturę oraz inne media, natomiast TCCC
dostarczył i zmontował linię do rozlewu. Kontrakt opiewał na 10 lat i
gwarantował TCCC sprzedaż koncentratu do produkcji napoju na określonym poziomie
i w określonej cenie.
Budowa linii produkcyjnej w Browarze Warszawskim została rozpoczęta w lutym 1972
roku. Koncentrat napoju przywożono z Neapolu i Amsterdamu, pierwszą partię 7
milionów szklanych butelek (o pojemności 0.25 l z sitodrukiem w miejscu
współczesnej etykiety ) sprowadzono z Hiszpanii (przetransportowane statkiem
butelki zostały w Trójmieście przepakowane na wagony kolejowe i przewiezione do
Warszawy). Pierwsze butelki napełnione w Browarze Warszawskim zjechały z linii
19 lipca 1972 roku.
W październiku 1972 Huta Szkła w Wołominie uruchomiła w oparciu o dostarczoną
przez TCCC dokumentację techniczną produkcję butelek dla wytwórni Coca-Cola przy
Browarze Warszawskim, 24-gniazdowe skrzynki spełniające standardy coca-coli
produkował wówczas Zakład Tworzyw Sztucznych - ERK w Bieruniu Starym, w maju
1973 roku uruchomiono produkcję coca-coli w Browarze Górnośląskim w Zabrzu, w
kwietnia 1978 - także w Tychach (Browary Tyskie), w maju 1976 roku pojawiły się
jednolitrowe butelki, również z sitodrukiem, wyprodukowane przez hutę szkła w
Jarosławiu.
Prasa warszawska donosiła czytelnikom: "juz od wczoraj mozna kupić litrową
butelkę coca-coli w "Supersamie" i sklepach delikatesowych w Warszawie. Cena
butelki wynosi 19 zł, a kaucja - 8 zł" ("Życie Warszawy" 25.05.76).
W Polsce w latach 70. spośród napojów TCCC produkowano jedynie coca-colę. W
szczytowym momencie produkcja roczna osiągnęła 176 hektolitrów.
Autorką popularnego hasła reklamowego "coca cola to jest to" była Agnieszka
Osiecka. Poetka konkurowała z Melchiorem Wańkowiczem (hasła po angielsku: " yes
coca cola" i "coca cola is coming").
Pierwsza bezpośrednia inwestycja firmy w Polsce miała miejsce w 1991 r. Biuro
koncernu - otwarte w Pałacu Kultury i Nauki - początkowo zatrudniało 15 osób.

zrodlo: praca.gazeta.pl/praca/1,47342,718010.html

dodam, ze w 70.- 80. PepsiCo produkowalo obok Pepsi rowniez Mirinde. PepsiCo
wogole mial lepsze "chody" na Wschodzie - Pepsi byla tez sprzedawana w ZSRR.



Temat: Do Pana Jerzego Lipki - radnego Żoliborza.

14.04.05 Nr 88

WARSZAWA
INWESTYCJE Miliardy euro na trzy obwodnice i dwa mosty

OMINĄĆ STOLICĘ

Aż siedem razy więcej funduszy unijnych niż dotychczas ma dostać Mazowsze w
następnym podejściu budżetowym. Za te pieniądze powstać mają dwa nowe mosty
przez Wisłę pod Warszawą oraz kolejne obwodnice wokół stolicy.

Urząd Marszałkowski jeszcze w tym miesiącu zaktualizuje powstałą w 2000 r.
strategię rozwoju województwa. Ta strategia zaś w dużej mierze przesądzi, jakie
inwestycje na Mazowszu będą mogły zostać sfinansowane z budżetu UE i państwa w
ramach Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007 - 2013. Według tego planu to
samorządy wojewódzkie mają bowiem współdecydować o podziale funduszy unijnych i
środków z budżetu państwa na inwestycje na ich terenie.

- W praktyce będzie wyglądało to tak, że jeśli Generalna Dyrekcja Dróg
Krajowych i Autostrad będzie dzieliła środki inwestycyjne, powinna konsultować
to z władzami województwa - mówi prof. Zbigniew Strzelecki, dyrektor
Mazowieckiego Biura Planowania Przestrzennego i Rozwoju Regionalnego. - Teraz,
jeśli ma na przykład problem z jakąś budową na Mazowszu, to przeznaczone na nią
pieniądze przesuwa na drogę na Podlasiu. Takie praktyki nie powinny mieć
miejsca.

Inwestycje zapisane w strategii będą miały pierwszeństwo przy przyznawaniu
środków unijnych dzielonych przez Urząd Marszałkowski. A będzie ich niemało. Na
wojewódzki program rozwoju regionalnego na lata 2007 - 2013 Mazowsze ma dostać
aż 2,3 mld euro. To ponad 7 razy więcej niż w latach 2004 - 2006, na które
naszemu regionowi przyznano do podziału 300 mln euro. A nie będzie to jedyny
program unijny, z którego mogą zostać sfinansowane inwestycje na Mazowszu (będą
też tzw. fundusze sektorowe, przeznaczone także na budowę dróg, o których
podziale zdecydują ministerstwa).

Trzy koliste obwodnice
Według informacji, które zdobyła "Rz", w zaktualizowanej strategii województwa
znajdzie się wiele nowych, dotąd nieplanowanych, inwestycji. Przynajmniej
częściowo rozładują one ruch na drogach Mazowsza i aglomeracji warszawskiej.
Będzie to m.in. budowa dwóch nowych mostów przez Wisłę, tuż za granicami
Warszawy. Jeden z nich ma powstać na wysokości Łomianek i Jabłonny, a drugi
między Konstancinem i Józefowem. Będą one częścią tzw. mniejszej obwodnicy
stolicy, która połączy Piaseczno, Konstancin, Józefów, Sulejówek, Wołomin,
Legionowo, Łomianki, Ożarów i Brwinów. Powstanie ona z istniejących już
odcinków dróg (zostaną one unowocześnione) uzupełnionych w niektórych miejscach
o nowe arterie, np. Paszkowiankę - trasę, która pobiegnie od "gierkówki" koło
Nadarzyna do autostrady A-2 obok Pruszkowa.

- Chodzi o to, żeby z ulic Warszawy zniknęła część ruchu tranzytowego, żeby
ktoś, kto na przykład chce dojechać z Brwinowa do Józefowa, nie musiał jechać
przez stolicę -mówi dyrektor Strzelecki. W takim samym celu powstać ma tzw.
duża obwodnica Warszawy, spinająca Grójec, Żyrardów, Sochaczew, Nowy Dwór,
Wyszków, Mińsk Mazowiecki (jest już w części gotowa). Ta inwestycja będzie
polegać na unowocześnieniu istniejących dróg i budowie obwodnic wokół większych
miast.

Pamiętajmy o kolei
Ostatnia z nowych wielkich inwestycji drogowych, jaka znajdzie się w zmienionej
strategii województwa, to wielka obwodnica Mazowsza, która połączy Radom,
Siedlce, Ostrów Mazowiecką, Ostrołękę, Ciechanów i Płock. Będzie miała status
drogi głównej przyspieszonej i także powstanie na bazie obecnych arterii, które
zostaną zmodernizowane.

Urząd Marszałkowski chce też poprawić połączenia kolejowe na Mazowszu tak, żeby
przemieszczanie się pociągami było szybsze. W zaktualizowanej strategii będzie
więc zapis o budowie drugiego toru na linii Warka - Radom i Otwock - Pilawa, co
znacznie skróci podróże w stronę Kielc i Lublina.

Jacek Krzemiński

14.04.2005 r. "Rzeczpospolita".



Temat: Matuszki rozwoj burzliwy.
Moze o podejsciu do przechodzenia z komuny na kapitalizm w Rosji. Jest inny jak
np. w Polosce. Po latach 90, gdzie puszczono na zywiol i przez to zmuszono
ludzi w Rosji do zabrania sie do pracy wyglada na to ze przemysl tamtejszy sie
rozwija. Inna droga jak w Polsce. W Polsce sprzedano/sprzedaje sie
przedsiebiorstw firmon zachodnim, ktore korzystajac z duzo nizsztych kosztow
sily roboczej przesuwaja do Polski czesci procesow produkcyjnych, gdzie akurat
przewaza prosta praca reczna. Zmechanizowana jak i caly proces rozwoju zostaje
oczywiscie na Zachodzie. To powoduje statystycznie widoczny wielki wzrost
exportu jak i importu Polska/Zachod. Bo jada jakies polfabrykaty do Polski, tam
sa jakies czynnosci wykonywane i towary wracaja na Zachod. W statystykach
wyglada jakby pieknie. Wyroby przemyslowe w te i spowrotem. Jakby nowoczesnie.
Ale naturalnie Polska jest sprowadzony do prostych prac. A gotowe towary sa w
wielkiej czesci sprowadzane z Zachodu.
Inny sposob jest "rosyjski". Przemysl z czasow komuny oczyszczony z
komunistycznego bezholowia w latach 90 przestawia sie na wlasna produkcje na
rynek. W tym przemysle sa w przeciwienstwie do polskiego wlasne biura
konstrukcyjne. Naturalnie te produkty sa przeznaczone glownie na rynek krajowy
i nie exportowane na Zachod.
Ale np. przemysl samochodowy. Bo w Rosji produkowane sa samochody wlasnej
konstrukcji.Gdzies 1 miln rocznie. I na wlasnych maszynach. Uzupelnianych
oczywiscie o import maszyn z Zachodu. Te samochody z wielu wzgledow nie maja
szans na export do krajow Zachodu. Ale udaje sie je nawet exportowac do krajow
np. Ameryki Lacinskiej, gdzie wymagania na Hifh-Tech nie sa wysokie, gdzie tak
naprawde samochody zachodnie z uwagi na koniecznosc doskonalej sieci serwisu
praktycznie sa nie do uzytku. Teraz jest pytanie czy poprawiaja swoje
samochody? Aby produkowac samochody ktore moga byc dopuszczone na Zachod
(wysokorozwiniete kraje jak np. Niemcy) musza one spelniac ogromna ilosc norm.
Zajme sie tylko problemem EMC. Urzadzenia elektroniczne MUSZA byc odporne na
zewnetrzne zaklocenia. Jak i nie moga wysylac je same. A systemy sterowania sa
juz h-t. Na to sa normy ciagle zaostrzane symulujacy np. zaklocenia poprzez
radary itp. Przeciez jak taki samochod przejezdzalby obok lotniska to system
sterowania silnikiem nie moze zglupiec!
Ano przed rokiem rozmawialem na targach elektronicznych w Monachium z jedna
firma produkujaca te rozne symulujaca zaklocenia generatory. I opowiedzieli mi
ze wlasnie mieli duze zlecenie na swoje urzadzenia dla rosyjskiej fabryki
samochodow w Togliati. Hale z antenami zbudowali Rosjanie sami, a generatory
sygnalow testujacych wlasnie kupili.
Jak z tego wynika Rosjanie opracowywuja nowe systemy do samochodow i ta hala
potrzebna jest do ich testowania w fazie konstruowania.
W Polsce montaz jakis samochodow nie wymaga ich testowania bo to juz zrobiono w
tych biurach konstrukcyjnych firm zachodnich ktore w Polsce daja je tylko
produkowac. A wlasciwie montowac.
Nastepne. Podstawa elektroniki sa opracowywanie ukladow scalonych. W Polsce za
komuny byla Tewa, a teraz juz NIC. W Rosji? Czytam wlasnie ze amerykanska znana
firma Teradyne opracowywujaca testery do ukladow scalonych wlasnie sprzedala
Rosji pierwszy taki do pomiarow komplexych ukladow. Do Woroneza. I mysli ze w
Rosji jest rynek na nastepne. To jest dowod, ze w Rosji OPRACOWYWUJE sie nowe
uklady polprzewodnikowe. Wlasnymi silami, chociaz oczywiscie jak ten tester
pewne urzadzenia sie imprtuje. Oczywiscie jak i samochody najpierw na rynek
wewnetrzny. Zreszta jest juz coraz wiekszy export rosyjskich ukladow scalonych
na Zachod. Naturalnie prostszych, ale powoli sie posuwaja do przodu. Zachowujac
w swoich rekach caly proces. Od B/R do produkcji. Czyli model kraju 1 Swiata. A
nie jak w Polsce 3 Swiata.
Rolnictwo. Widzialem na "rolniczych" targach w Berlinie firmy rosyjskie. Tez
mozna przeczytac jak to Rosjanie zaczynaja zboze exportowac. I to taniej jak
inni. Widac przebudowa z kolchozow i sowchozow dala u nich rezultaty. Tam te
wielkie gospodarstwa przejeli jacys energiczni Rosjanie i naturalnie takie
przedsiebiorstwo kapitalistyczne ma przewage nad chlopstwem jak w Polsce. Bo ma
ogromne pola gdzie sie oplaca inwestowac w maszyny. I efekty widac. Skonczyl
sie import do Rosji a zaczyna sie export. A oni maja ogromne tereny tania
energie wiec sa bezkonkurencyjni. Zreszta slyszale w radiu polskiego ministra
rolnictwa po wizycie na targach w Berlinie. On ostrzegal ze Rosjanie zasypia
tania zywnoscia EU!
Jak widac daja sobie dobrze rade. I maja zdrowy, niezalezy rozwoj.
Naturalnie bron jest tez ich sila strona. Widac jak Kalachy i RPG7 daja H-T
USarmy popalic.
Pozdrowienia




Temat: PP ,... To zasluguje na osobny post ,...
Milosciwie nam panujaca Krolowo. Przyznam sie,ze nie bardzo wiem,jak to
zrobic.Zasmarowalem wszystko na niebiesko i dziwie sie,ze ukazala sie tylko
polowa.Sprobuje.Jrednak w b.prosty sposob mozesz znalezc ten artykul w "Naszej
Polsce" #17.(Tzn.ostatni numer)

W roku 1926, w czasie zamachu majowego staje po stronie rządu i prezydenta
Rzeczypospolitej, wyprowadzając tego ostatniego z Belwederu do Wilanowa. Mimo to
marszałek Piłsudski, doceniając jego zdolności wojskowe, mianuje go dowódcą
Wołyńskiej Brygady Kawalerii. W roku 1934 zostaje generałem brygady. Obejmuje
Brygadę Nowogródzką, z którą wyrusza na front w roku 1939. Brygada walczy
początkowo na granicy Prus Wschodnich, następnie w miarę cofania się frontu
przechodzi w rejon Płocka, a potem coraz dalej na południe. Mimo odniesionej
rany, gen. Anders dowodzi stale swoim oddziałem, docierając w okolice Lwowa,
gdzie zostaje otoczony przez Armię Czerwoną i uwięziony (patrz obok pierwszy
odcinek cyklu o gen. Andersie).
- 12 lutego 1945 r. układ w Jałcie wyznacza Polsce granicę wschodnią na linii
Curzona. Anders wystosowuje dzień później telegram do prezydenta Raczkiewicza że
2. Korpus nie może uznać jednostronnej decyzji oddającej Polskę i naród na łup
bolszewikom. Zwróciłem się do władz sojuszniczych o wycofanie korpusu z odcinków
bojowych, bo nie mam sumienia żądać w obecnej chwili od żołnierza ofiary krwi.
Podobne oświadczenie kieruje do dowódcy 8. Armii. Alianci odpowiadają, że ze
względów operacyjnych niemożliwe jest wycofanie Korpusu z frontu. Generał Mark
Clark, dowódca 5. Armii Amerykańskiej, podkreśla, że brak udziału Polskiego
Korpusu w momentach przełomowych walk musiałby wpłynąć ujemnie na dobre losy
Polski. Generał Anders decyduje się więc utrzymać działalność II Korpusu.
- Po wybuchu Powstania Warszawskiego apeluje do najwyższych dowódców alianckich
we Włoszech i Anglii w sprawie zrzutów lotniczych dla walczącej stolicy.
Uzyskuje zgodę, kres lotom kładzie Stalin, odmawiając zgody na lądowanie
samolotów na sowieckich lotniskach. Po upadku Powstania obejmuje w zastępstwie
gen. Bora-Komorowskiego obowiązki Wodza Naczelnego, które pełni do końca maja
1945 r., czyli do chwili wyjścia Bora-Komorowskiego z niewoli.
- Następnie we Włoszech uzupełnia II Korpus o Polaków zwolnionych z niewoli
niemieckiej. Tworzy "małą Polskę": warsztaty pracy, szkoły, kursy szkolenia
zawodowego, ukazuje się polska prasa i książki. Dla młodzieży zorganizowano
wyższe studia na uczelniach włoskich. Stan osobowy Korpusu podnosi się do 112
000 ludzi.
- 26 września 1946 r. wraz z 75 polskimi generałami i wyższymi oficerami zostaje
pozbawiony przez komunistyczną Radę Ministrów obywatelstwa polskiego.
- Na Emigracji jest rzecznikiem sprawy polskiej, angażuje się w działalność
polityczną. Na długo przed Sołżenicynem tworzy biuro dokumentów dotyczących
zbrodni katyńskiej, które zgromadziło 18 tysięcy ankiet i relacji dotyczących
zbrodni i przestępstw sowieckich. Łącznie jest to ponad 60 tys. stron.
Dokumentacja ta znajduje się dziś w amerykańskim Instytucie Hoovera.
- 12 maja 1970 roku generał umiera w Londynie. Stosownie do woli zmarłego,
zwłoki zostają przewiezione do Włoch, by spocząć wśród żołnierzy II Korpusu na
cmentarzu w Monte Cassino.
(z niezmiernie bogatego życiorysu generała fakty te wybrał EGO)

Zbigniew K. Rogowski

W sowieckiej niewoli

29 września 1939 r. gen. Władysław Anders dostał się do niewoli.

Paweł Siergiejczyk

Kulczyk i jego drużyna

Afera wokół Polskiego Koncernu Naftowego Orlen przybiera coraz większe rozmiary...

Wiesława Mazur

Współpłacenie za leczenie

Niedługo za wiele usług medycznych, dotąd bezpłatnych, trzeba będzie płacić w
majestacie prawa...

Mirosław Błach

Bankiet w starym stylu

Polska w Unii Europejskiej, czyli niech się święci pierwszy maja...

Z prof. dr. hab. n. med. Bogusławem Maciejewskim, dyrektorem Centrum Onkologii
Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie Oddział w Gliwicach, rozmawia Kaja
Bogomilska.

Zdążyć przed rakiem

Ten, kto mówi, że jest jedno lekarstwo na raka, kłamie. Każdy człowiek jest inny
i każdy rak też...

Katarzyna Pręgowska

Wolny jak... więzień

Po 18 latach wyszedł na wolność człowiek, który ujawnił światu posiadanie przez
Izrael bomby atomowej...

Stanisław Michalkiewicz

W semantycznym chaosie

A nade wszystko słowom naszym, zmienionym chytrze przez krętaczy, jedyność
przywróć i prawdziwość...

[ Powrot do strony glownej | Prenumerata | Spis artykułów




Temat: PLACKI SOCJALIZMU*
PLACKI SOCJALIZMU*
PLACKI SOCJALIZMU*

Czyn polegający na tym, że jednostka obrabuje inną jednostkę nazywamy
rabunkiem. Gdy czyni to cała grupa mówi się o „sprawiedliwości społecznej”.
(Mikołaj Gomez Dávila)

Nie, nie. Tym razem, wbrew pozorom, nie będzie nic o piknikach w ogrodach
prezydenckich ani o legendarnych zupkach obywatela Kuronia, ani nawet o
widmowym drugim daniu, które obiecał kiedyś były soc-minister Miller. Nie
będzie również o historycznym już wierszu Załuckiego „Przepis po polsku”. Nie
będzie ponadto ani jednego ruskiego pieroga. Tym razem (jak zwykle zresztą)
zajmiemy się „twórczym” socjalizmem, a konkretnie „redystrybucją dóbr” i tzw.
społeczną gospodarką rynkową.

Czymże właściwie jest hołubiona od AWS-u po SLD „społeczna gospodarka
rynkowa” i o co tak naprawdę w tym chodzi, skoro nawet Chiny Ludowe
zaczęły „toto” u siebie wprowadzać? Dlaczego przy okazji tak dużo mówi się
o „redystrybucji dóbr” (sprawiedliwej społecznie, oczywiście)?

Mówiąc najprościej: jest to przekazywanie owoców pracy jednych zupełnie
innym, a ściślej - dawanie niektórym resztek tego, co się zabrało pod
przymusem innym, uczciwie pracującym ludziom. Chodzi również o to, żeby móc
się we wszystko wtrącać i przy okazji nieźle zarobić.

Wyobraźmy sobie na przykład, że któregoś pięknego dnia dozorca bloku, w
którym mieszkamy, przeczytał przypadkowo „Trybunę” lub inną „Gazetę” i
owładnięty nagłym poczuciem misji dziejowej postanowił upowszechnić „światłe
idee sprawiedliwości społecznej” na szczeblu blokowym.

W pierwszym odruchu nasz dzielny, świeżo oświecony dozorca (teraz już
działacz społeczny) złapał za portfel, by jego zawartość rozdać mieszkańcom
bloku. Jednak po chwili zrezygnował i zaczął kalkulować: Jeżeli teraz
wszystko rozdam, to z czego będę żył?... A poza tym dlaczego tylko ja?
Lepiej, jak przekonam do tej wspaniałej idei innych. Jak pomyślał, tak też
zrobił.

Następnego dnia z puszką w ręku obszedł sąsiadów prosząc o wsparcie (nie dla
siebie, rzecz jasna). Niestety. Czy to ludzie okazali się skąpi, czy może nie
potrafił przekazać innym swojego entuzjazmu, w każdym razie zebrał stanowczo
za mało. Wpadł więc na genialną myśl. Wyda rozporządzenie, że każdy
mieszkaniec bloku musi wpłacić na jego konto 10 % swoich zarobków, a on w
zamian za to zadba o ich potrzeby i będzie ich chronił przed mieszkańcami
innych bloków. No, tak - pomyślał. - Ale co z tymi, którzy nie będą chcieli
dać?

Tak, to był problem. Jednak jak się ruszy głową, wszystko można załatwić:
Należy stworzyć Ochotniczą Straż Blokową. Przewodniczącym zrobi się Zdzicha
spod piątki. Akurat wyszedł na warunkowe, cały dzień nic nie robi, a tak może
się na coś przydać.

Zdzicho nawet się zgodził, tyle że - jak powiedział - Za frajer tyrał nie
bede!

Z początku niektóre aspołeczne jednostki nie chciały płacić. Jednak po
bliższym zapoznaniu się z argumentacją komendanta Zdzicha i jego kolegów
zrozumieli swój błąd i nie sprawiali więcej kłopotu, a kasa społeczna
regularnie się wypełniała.

Pan dozorca (obecnie Gospodarz Domu) trochę musiał wziąć dla siebie, ale
chyba wszyscy rozumiemy, że w takiej sytuacji nie mógł już pracować jako
dozorca. Poza tym trzeba opłacić Straż Blokową, biuro, sekretarki, księgowe,
kierowników, naczelników, referentów... Aha, za rok mają się odbyć wolne i
demokratyczne wybory na nowego Gospodarza Domu.

W ten oto sposób sprawiedliwość społeczna na stałe zagościła w naszym domu.

Z ostatniej chwili:
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, obecny Gospodarz obiecał tym z drugiej
i trzeciej klatki, że jak wygra, to im zwiększy limit prądu. Musi tylko
podnieść opłaty tym reakcyjnym warchołom z klatki pierwszej.

Dariusz Wojtczak
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 97 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex